Oskar Repka (w środku) z przymusu musiał zagrać w linii obrony GKS-u Katowice. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Zbyt łatwo stracone bramki

Gol Bartosza Jaroszka nie pomógł GKS-owi Katowice w sięgnięciu po zwycięstwo.


GKS KATOWICE

Za katowiczanami trudny weekend. W niedzielę hokeiści GKS-u przegrali finał zmagań o mistrzostwo Polski, a dzień wcześniej piłkarze Rafała Góraka musieli znieść porażkę z Odrą Opole. Utrata punktów była o tyle bolesna, że przerwała passę 6 zwycięstw GieKSy z rzędu. Ponadto gospodarze przy Bukowej wcale nie byli gorsi od swoich przeciwników. Przez sporą część meczu mieli kontrolę nad tym, co dzieje się na murawie, ale w drugiej połowie na chwilę przysnęli. Wystarczyły dwie minuty, żeby drużyna Adama Noconia zdobyła dwie bramki, zamykając spotkanie 3:1. - Jesteśmy oczywiście niezadowoleni z porażki. Odra okazała się po prostu lepsza… Musimy się szybko pozbierać po tej przegranej – mówił krótko po spotkaniu Bartosz Jaroszek.


Czas na analizę

Przez moment wydawało się, że obrońca zostanie bohaterem meczu. To on zdobył bramkę wyrównującą kilkanaście minut po rozpoczęciu drugiej połowy. GKS w wyobrażeniach kibiców miał po tym trafieniu ruszyć do przodu, a tymczasem otrzymał dwa bardzo bolesne ciosy. Jaki był powód porażki? - Przede wszystkim bramki straciliśmy zbyt łatwo. To jest główną przyczyną przegranego spotkania. W taki sposób nie powinniśmy tracić goli i one z pewnością będą przedmiotem analizy po meczu – zauważa defensor. Jaroszek i jego partnerzy z zespołu w pierwszej połowie nie potrafili opanować chaosu we własnej „16”, przez co stracili pierwszego gola. Później nie byli w stanie zablokować ładnego strzału Vittorio Continelli, a na sam koniec mieli problem z dogonieniem szarżującego na bramkę Jeana Franco Sarmiento. To właśnie Włoch i Kolumbijczyk, którzy byli rezerwowymi, zdobyli bramki, które zdecydowały o tym, że piłkarze ze stolicy województwa śląskiego zakończyli mecz porażką.


Z pomocy do obrony

Trener Rafał Górak przed sobotnim spotkaniem stanął przed poważnym dylematem. Z gry wypadło mu dwóch podstawowych stoperów, którzy wiosną grali w każdym spotkaniu u boku Arkadiusza Jędrycha. Za czerwoną kartkę pauzował Marten Kuusk, a kontuzji doznał Aleksander Komor. Szkoleniowiec zdecydował się na postawienie na Jaroszka, co nie było zaskoczeniem, oraz na przesunięcie do tyłu z linii pomocy Oskara Repki. Na ławce posadził natomiast nominalnego środkowe obrońcę Grzegorza Janiszewskiego. Zdecydowane przemodelowanie muru defensywnego na pewno nie pomogło w uzyskaniu zadowalającego wyniku. Zapytaliśmy po meczu Jaroszka, czy trudno wchodzi się do defensywy, która w 2024 roku była niezmieniana. - Nie było to trudne, bo byłem gotowy na swoją szansę. Szkoda tylko, że dzisiaj przegrywamy spotkanie. Patrzymy jednak przed siebie i będziemy gotowi na kolejny mecz w Niecieczy – stwierdził 30-latek. Patrząc w przyszłość, wydaje się, że wyjazd akurat na stadion Bruk-Bet Termaliki jest niezwykle optymistyczną wiadomością. Najbliżsi przeciwnicy katowiczan po zimowej przerwie jeszcze nie wygrali, więc należy oczekiwać, że podopieczni trenera Góraka odpokutują za porażkę z zeszłego weekendu.


Pierwszy gol

Wracając na koniec do Jaroszka, warto zaznaczyć, że do końca poprzedniego roku był jednym z podstawowych graczy. Tymczasem po transferze Kuuska stracił miejsce w składzie. Jesienią zagrał w 11 meczach, nie grając właściwie tylko wtedy, kiedy leczył uraz. Jednak dopiero teraz, gdy wszedł na boisko w ramach zastępstwa, zdołał zdobyć bramkę. - Strzelona bramka nie może być pocieszeniem. Przegrywamy jako drużyna, więc zdobyty gol nie cieszy tak, jak powinien – zaznaczył Bartosz Jaroszek.

Kacper Janoszka



4

BRAMKI

zdobył dla GKS-u Katowice (we wszystkich rozgrywkach) Bartosz Jaroszek, odkąd pojawił się w Katowicach w 2020 roku. W każdym sezonie zdobywał po jednym trafieniu. Czy to oznacza, że na bramce z Odrą zatrzyma się licznik goli defensora w bieżących rozgrywkach?