Zawsze na sto procent
Rozmowa z Sebastianem Madejskim, bramkarzem Cracovii
Cracovia nie straciła gola w dwóch kolejnych meczach, ale też nie strzeliła... Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus
- Po 0:0 trenerzy byli umiarkowanie zadowoleni. Oba zespoły zeszły do szatni z nutą niedosytu, ale generalnie nie powinny narzekać, bo nie było klarownych sytuacji.
Za to obrona, która jesienią często była pietą achillesową Cracovii, spisywała się bez zarzutu.
- W pierwszej rundzie mieliśmy problemy, traciliśmy dużo goli. W sobotę linia defensywna powstrzymywała rywali, obrońcy mocno pracowali, rzucali się praktycznie pod każdą piłkę. Możemy powiedzieć, że wykonaliśmy dobrą robotę. Dotąd nie było transferów, więc mam nadzieję, że jak najdłużej wszyscy w zdrowiu będą dalej tak pracowali.
Wielką szansę tuż przed przerwą miał Kacper Śmiglewski, ale rywal zablokował piłkę uderzoną z 10 metrów. Na treningach to jest gol?
- Często tak, ale też lubi trafić w zawodnika. Nie ma więc tragedii, że nie wykorzystał szansy.
Za panem dopiero drugi mecz w sezonie. Udało się utrzymać miejsce w składzie po ostatnim spotkaniu 2024 roku w Gliwicach...
- Musiałem swoje przeczekać. Zimą popracowałem na obozie, dałem z siebie maksimum i ciesze się bardzo że trenerzy to docenili i pozwolili ma wystartować w kolejnym roku. Długo nie wiedzieliśmy, kto wygrywa rywalizację. Dopiero w ostatnim tygodniu przed ligą, po powrocie z Turcji trenerzy przekazali mi, że mam szansę na pierwszy skład, a definitywnie dowiedziałem się w czwartek.
Uważa pan, że dobra postawa w Gliwicach w grudniu miała wpływ na wybór? Mecze z Piastem i Rakowem dzieliło 55 dni.
- Trudno ocenić, czy miało to duży wpływ, natomiast na pewno pokazałem się z dobrej strony i trenerom utkwiło w głowach, jak wtedy wyglądałem, że wprowadzałem spokój w defensywie. Kluczowy był jednak okres przygotowawczy – codzienna praca i sparingi.
Latem z bramki „wygryzł” pana Henrich Ravas, który podpisał kontrakt z Cracovią tydzień przed pierwszym meczem. Wiemy jednak, że jest pan cierpliwy, bo debiut w ekstraklasie też przyszedł później niż wszyscy się spodziewali.
- To był pierwszy przypadek w mojej karierze, gdy na dłużej usiadłem na ławce rezerwowych. Starałem się tak samo pracować na treningach, a kiedy miałem możliwość, schodziłem do drugiej drużyny i grałem w IV lidze. To na pewno nie był stracony czas, pracowałem też nad innymi aspektami i to zaowocowało. Grając w rezerwach też musisz dawać z siebie 100 procent. Jeżeli jest odwrotnie, to po prostu kiedyś się to zemści, ale nie zawsze od razu. Wychodzę z założenia, że jeżeli się za coś biorę, to na 100 procent, bo inaczej nie ma sensu tego robić.
Rozmawiał Michał Knura
29 MECZÓW
w ekstraklasie ma 28-letni bramkarz „Pasów”; wszystkie dla Cracovii, a debiutował 22 lipca 2023 r. w Mielcu
po sezonie 2017/18 czekał na ofertę gry i tułając się głównie po klubach 2. ligi zastanawiał się nad końcem kariery i podjęciem innej pracy, ale telefon z Elbląga sprawił, że dziś nie gra już tylko amatorsko
158 SPOTKAŃ rozegrał w 2. lidze i pięćdziesiąt razy nie puścił gola