Zawsze myśli o bramkach
Napastnik GieKSy Sebastian Bergier stara się udowodnić, że w ekstraklasie także potrafi strzelać gole.
GKS KATOWICE
Wychowanek Śląska Wrocław debiutował na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Polsce już w 2017 roku, gdy miał 18 lat. W barwach wrocławskiego zespołu – do momentu transferu do GKS-u Katowice – rozegrał 31 spotkań w ekstraklasie, ale nie zdobył gola. Dlatego w 2023 roku zdecydował się na przenosiny na Górny Śląsk, gdzie najpierw, przez półtora roku grał w I lidze. W poprzednim sezonie był najskuteczniejszym piłkarzem GieKSy, strzelając 13 bramek, i pomógł zespołowi w awansie do ekstraklasy. Teraz może cieszyć się z premierowych trafień przeciwko najmocniejszym rywalom w naszym kraju.
Pierwszego gola zdobył w starciu z Pogonią Szczecin, gdy wszedł na murawę jako rezerwowy. W ostatnich minutach dobił przeciwnika, strzelając na 3:1. Kolejkę później także wpisał się na listę strzelców, w meczu przeciwko Puszczy Niepołomice, w którym katowiczanie wygrali 6:0. Spotkanie zakończyło się dla niego jednak pechowo, bo doznał kontuzji barku, przez którą musiał pauzować przez kilka tygodni. Wcześniej, na początku sezonu, także był wykluczony z gry przez infekcję. Teraz jest w pełni sił, a w minioną sobotę zdobył kolejnego gola i pomógł drużynie w ważnym zwycięstwie z Lechią Gdańsk (2:0).
24-latek korzysta na tym, że problemy zdrowotne nie odpuszczają innego snajpera, Adama Zrelaka. Słowak, podobnie jak Bergier, w tym sezonie już kilkakrotnie był zmuszony do opuszczenia treningów z uwagi na urazy. W meczu z Cracovią na początku listopada doznał kontuzji stawu skokowego, przez którą musiał przejść zabieg i nie będzie do dyspozycji trenera Rafała Góraka najprawdopodobniej do marca 2025 roku. Bergier stara się, żeby brak Zrelaka nie był szczególnie widoczny.
W ostatniej rywalizacji z gdańszczanami wrocławianin popisał się przy strzelonym golu. Nie tylko wykazał się skutecznością w polu karnym, ale przede wszystkim zaimponował szybkością. Wygrał pojedynek sprinterski z defensorem Lechii i GKS mógł wyjść z kontrą. Zagrał piłkę do Adriana Błąda i od razu szukał dla siebie miejsca w „16”, żeby móc otrzymać podanie zwrotne. Gdy Błąd odegrał mu futbolówkę, spokojnie przyjął, rozejrzał się i pokonał bramkarza Bohdana Sarnawskiego. Zademonstrował spory wachlarz ofensywnych możliwości.
Snajper zaznaczył, że otoczka sobotniego spotkania, które skupione było na godnym pożegnaniu zmarłego kilka dni wcześniej Jana Furtoka, pomogła nie tylko jemu, ale także całej drużynie GieKSy w zwycięstwie. Nie zmieniło to jednak indywidualnego podejścia snajpera do spotkania. – Do każdego meczu staram się podchodzić z myślą o tym, żeby zdobyć bramkę. Na takiej gram pozycji i taką funkcję pełnię w zespole, że muszę myśleć o trafieniach. Nie zawsze gola udaje się strzelić, ale w sobotę się udało – powiedział Sebastian Bergier. Na razie jego dorobek strzelecki w bieżących zmaganiach nie jest nadzwyczajny (trzy gole, a najlepszym strzelcem zespołu jest Arkadiusz Jędrych z czterema trafieniami). Napastnik patrzy jednak optymistycznie w przyszłość, także najbliższą, bo w piątek katowiczanie rozpoczną rundę rewanżową z Radomiakiem. – W tym roku kalendarzowym został nam jeszcze Radom, gdzie chcemy zdobyć trzy punkty. W pierwszej kolejce, gdy Radomiak grał u nas, byliśmy nieco przestraszeni nową otoczką, ekstraklasą. Teraz jesteśmy już na zupełnie innym poziomie.
Kacper Janoszka