Zawieszeni nad I ligą
Wysoka derbowa porażka była gwoździem do trumny trenera Szymona Grabowskiego. Niewielu popiera jednak decyzję o jego odejściu.
WYDARZENIE KOLEJKI
Lechia już od dawna jest jednym z głównych kandydatów do spadku i w tej kwestii nic się nie zmienia (pewnie też nie zmieni). Zespół notorycznie boryka się z problemami organizacyjnymi i finansowymi, a latem – mimo obietnic – nie został odpowiednio wzmocniony. Efekty takich działań widzimy w postaci 11 punktów po 16 kolejkach.
Już nie będzie dumny
Jednym z najgorętszych meczów dla kibiców z Gdańska są pomorskie derby z Pogonią. O tych z minionego weekendu chcieliby jak najszybciej zapomnieć, bo Lechia ponownie zagrała fatalnie, a skarcił ją strzelający hat tricka Grek Efthymios Koulouris. Dla „Portowców” było to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. W delegacji Pogoń była najgorszą drużyną ekstraklasy, więc lechiści mogli liczyć, że uda się zdobyć jakieś punkty. Wyszło jednak najgorzej, jak się dało i wszelkie nadzieje prysły. Klubowe szefostwo stwierdziło, że tak dalej być nie może i jak to w futbolu bywa – postanowiło zwolnić trenera. Chociaż... w Gdańsku nazwali to inaczej, bo Szymon Grabowski został „zawieszony”. To dość oryginalne postawienie sprawy, bo kluby zazwyczaj decydują się na inne określenia, jak np. odsunięcie od drużyny, ale to tylko detale językowe. Aczkolwiek zawieszenie sugeruje, że może dojść... do odwieszenia, choć szanse są na to minimalne. Zabawnie jednak wygląda kolejność komunikatów wyświetlona na stronie internetowej Lechii. Najpierw jest informacja o zawieszeniu Grabowskiego, a dzień później pojawia się... jego komentarz pomeczowy, w tym słowa dotyczące przyszłych spotkań i tego, z czego szkoleniowiec będzie dumny (oczywiście już nie będzie).
Prezesi tego nie lubią
Gdańszczanom w tym roku zostały jeszcze dwa mecze – z GKS-em Katowice i Śląskiem Wrocław. Prezes Paolo Urfer od dłuższego czasu rozglądał się za nowym trenerem i miał w planach dać Grabowskiemu popracować jeszcze w tych spotkaniach. Derby przyspieszyły jednak nieuniknione, choć nie brakuje głosów, że „Graba” padł ofiarą fatalnego zarządzania klubem, z którym od samego początku miał pod górkę. W końcu na początku zeszłego sezonu w I lidze sytuacja kadrowa Lechii była taka, że... ledwo zbierała wyjściową jedenastkę, a na początku nie miała nawet gotowych strojów meczowych. Po awansie nie było wiele lepiej. Grabowski był postrzegany jako człowiek zahartowany w nadmorskich warunkach, które na pewno mu nie pomagały, ale prezesi nie lubią serii 8 meczów bez zwycięstwa (a gdy obiecują trenerom pełne wsparcie, najczęściej już sondują rynek za kimś nowym)...
Opcja zagraniczna
Już po zwolnieniu szkoleniowca klubowe szefostwo spotkało się z dotychczasowym sztabem, z którego odejdzie również kierownik Patryk Dittmer. Tymczasową schedę po Grabowskim obejmie jego asystent Radosław Bella oraz... dyrektor techniczny Kevin Blackwell. W bliskiej, choć nieokreślonej przyszłości, w Gdańsku pojawi się jednak nowy trener, a tym ma być ktoś z zagranicy. To nie może dziwić, bo polscy szkoleniowcy nie będą raczej spoglądać teraz na Lechię jak na ziemię obiecaną. Kibice w komentarzach pod komunikatami o zawieszeniu Grabowskiego w ogóle nie czepiają się szkoleniowca, ale zarządu, jego decyzji czy... wielokrotnie braku decyzji. Zima może być w Gdańsku ciekawa, choć żeby doszło do ewentualnych wzmocnień drużyny, trzeba za nie zapłacić, a z tym Biało-zieloni mają od miesięcy niemałe problemy.
Piotr Tubacki