Bielszczanie przegrali ważny mecz. W akcji, od lewej, Mateusz Michalski i Matej Senić. Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus.pl  


Zawiedli kibiców i siebie

- Jeśli nasza sytuacja była zła, to po tym meczu jest arcyzła - przyznał trener Jarosław Skrobacz po niedzielnej porażce z Polonią Warszawa.


PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA

Podbeskidzie traci obecnie do bezpiecznego, 15. miejsca w tabeli aż osiem punktów. Na tej pozycji plasuje się niedzielny przeciwnik „górali”. -  Jestem ostatni, który by powiedział, że nie wierzy, bo wiara cały czas powinna być, ale to był dla nas bardzo ważny mecz. Wszyscy sobie zdajemy z tego sprawę i patrząc tylko na tabelę, doskonale wiemy, co się stało - mówił na pomeczowej konferencji trener bielszczan Jarosław Skrobacz.


Setka z trzech metrów

- Zawiedliśmy kibiców, których oczekiwania były inne, ale zawiedliśmy też przede wszystkim siebie. Byliśmy do tego spotkania dobrze przygotowani. Początek był obiecujący. Cóż z tego, jeśli znowu tracimy bramkę w sposób, któremu można było zapobiec, bo nic na jej stratę nie wskazywało. Druga połowa podobnie, jeśli już się trafia na 1:1, to trzeba pójść za ciosem, potrzeba większej determinacji. Wychodzimy nawet na dwóch napastników, a my przy każdym dośrodkowaniu jesteśmy jednoosobowo w polu karnym. Coś tutaj nie gra, ktoś inaczej rozumie piłkę i chce inaczej pewne rzeczy rozwiązywać, a w tak trudnym meczu, gdy sytuacji jest mało, musimy trzymać dyscyplinę - dodał Skrobacz.

Czego zabrakło w grze Podbeskidzia? Jarosław Skrobacz wspomniał sytuację Lionela Abate z 60 minuty - Trudno na gorąco odpowiedzieć i wskazać jedną przyczynę. Pierwsza połowa to strata gola, gdy nie powinno się to wydarzyć. Polonia uwierzyła i gra do końca pierwszej połowy z jej strony wyglądała lepiej, a my nie potrafiliśmy stworzyć żadnego zagrożenia. Dziwię się tej drugiej części, bo wychodzimy z wiarą, agresją, strzelamy gola. Wydaje się, że to doskonały moment, by robić dalej swoje, stwarzać sytuacje. I taka była, gdy po dośrodkowaniu Ziółkowskiego z trzech metrów nie trafił Abate [chwilę później drugiego gola strzeliła Polonia – przy. red.]. To była naprawdę kapitalna sytuacja, ale to trzeba trafić. Jeśli takich okazji się nie wykorzystuje, to robi to przeciwnik. Dziękuję za zaangażowanie. Wydalibyśmy krzywdzącą opinię gdybyśmy stwierdzili, że zaangażowania i chęci nie było, ale to czasem trochę za mało. Brakowało nam cierpliwości czy podejmowaliśmy złe decyzje, gdy można było przyspieszyć czy zagrać na jeden kontakt. Nogi są powiązane, gdy nie idzie - tłumaczył swoich piłkarzy Skrobacz.


Szybka zmiana

W meczu z Polonią tzw. „wędkę” zaliczył Sylwester Lusiusz, którego już w pierwszej połowie zastąpił Jaka Kolenc. - Lusiusz zagrał dobre spotkanie w Łęcznej. Teraz było widać, że to nie jest jego mecz. Od pierwszych minut był spóźniony, nie miał pewności siebie. W 30 minucie zastąpił go Kolec i dał dobrą zmianę - wyjaśniał trener Skrobacz. W trakcie konferencji padło pytanie o Mateusza Ziółkowskiego, który mecz zaczął na ławce i pojawił się na murawie po przerwie. - Postawiliśmy na Sitka, bo chcieliśmy zawodników szybkich i dynamicznych. Ziółkowski też takim jest, ale dwa dni przed spotkaniem miał problemy z mięśniem przywodzicielem i jego wystawienie byłoby dużym ryzykiem.

Dlaczego nie gra Michał Willmann, który podwójnie punktuje w klasyfikacji PJS? - Ziółkowski ma lepsze warunki fizyczne, jest dynamiczny w przodzie, ale może też zagrać i zagrał za Hlavicę na półprawym stoperze. Willmanna na pewno więcej grałby w systemie 4-4-2,. Nie jest on obrońcą do gry w trójce, a na wahadle decydowały predyspozycja Ziółkowskiego czy Sitka - tłumaczył trener Podbeskidzia.

(gru)