Sport

Zaufanie do trenera

Bartosz Jaroszek cierpliwie czeka na szansę zagrania po raz pierwszy w karierze w ekstraklasie.

W poprzednim sezonie, w 1. lidze, Bartosz Jaroszek wystąpił w 20 meczach. Fot. PAP/Łukasz Gągulski

Występy w Pucharze Polski często są szansą dla zawodników, którzy w trakcie sezonu grają mniej. Z takiej okazji skorzystali we wtorek piłkarze GKS-u Katowice. Trener Rafał Górak w spotkaniu z niecieczanami postawił na piłkarzy, którzy w lidze do tej pory pełnili głównie funkcję rezerwowych. Dlatego na stadionie Bruk-Betu mogliśmy oglądać w akcji m.in. Bartosza Jaroszka, który czeka na swój debiutancki mecz w ekstraklasie.

Trudne warunki

Spotkanie z Termalicą jeszcze przed pierwszym gwizdkiem wydawało się poważnym sprawdzianem dla ekipy z Górnego Śląska. W końcu niecieczanie są zespołem, który w tym sezonie jeszcze nie przegrał na zapleczu ekstraklasy. Tymczasem GKS potrafił z ekipą Marcina Brosza zwyciężyć, choć gospodarze wtorkowego starcia sami utrudnili sobie życie. Już w 13 minucie Arkadiusz Kasperkiewicz otrzymał czerwoną kartkę za faul na Mateuszu Maku. Jaroszek to wykorzystał i chwilę później wyprowadził GieKSę na prowadzenie. – Bruk-Bet postawił trudne warunki, choć czerwona kartka ustawiła mecz. Niecieczanie w pierwszej połowie mocno się cofnęli, a my kontrolowaliśmy grę. Niefortunnie straciliśmy bramkę po stałym fragmencie. Natomiast w drugiej połowie trener Brosz skorygował ustawienie Termaliki i kilkukrotnie przeciwnicy zagrozili naszej bramce. Strzeliliśmy jednak kolejnego gola i gramy kolejnej rundzie. To jest dla nas najważniejsze – podsumował spotkanie obrońca.

Z opaską kapitana

Dla 30-latka był to wyjątkowy mecz. Defensor w poprzednim sezonie dołożył swoją cegiełkę do awansu i w bieżących rozgrywkach cierpliwie czekał na to, aż trener Górak skorzysta z jego usług. We wtorek założył opaskę kapitańską. Gol był wisienką na torcie jego powrotu do gry w barwach klubu ze stolicy województwa śląskiego. – Występ w roli kapitana GKS-u jest dla mnie czymś wyjątkowym. Mnie przypadł ten zaszczyt, ponieważ dzisiaj zabrakło od pierwszej minuty Arkadiusza Jędrycha czy Adriana Błąda – wytłumaczył defensor, który po spotkaniu był bardzo zadowolony. Jak sam zaznaczył, nie obraża się na szkoleniowca za to, że w meczach w najwyższej klasie rozgrywkowej na razie nie znalazł dla niego miejsca w składzie. - Niestety, jeszcze nie zasmakowałem gry w ekstraklasie, ale robię, co w mojej mocy, żeby tak się stało. Sport ma to do siebie, że czasami rywalizację się przegrywa. Jednym z elementów budowania drużyny są decyzje personalne. Czasami one dotykają kogoś mniej, a kogoś bardziej. Jesteśmy jednak zawodowcami i naszym zadaniem jest zawsze pozostawienie 100 procent siebie na boisku i na treningu. Czekam na swoją szansę w ekstraklasie. Mam duże zaufanie do trenera, więc jestem pewny, że będzie wiedział, kiedy skorzystać z moich usług – przekazał Jaroszek.

Premierowy gol

Nie był on jedynym beneficjentem wtorkowego meczu pucharowego. Jak wspomnieliśmy, na murawie pojawili się gracze, którzy w ekstraklasie zaliczyli mniej minut. Od początku spotkania na skrzydle występował wypożyczony z Lecha Poznań skrzydłowy Jakub Antczak. To właśnie 20-latek zagwarantował katowiczanom zwycięstwo. W drugiej połowie, przy stanie 1:1, oddał strzał z okolic 16 metra. Piłka po drodze do bramki odbiła się jeszcze od jednego z defensorów Bruk-Betu i wpadła do siatki. Tym samym Antczak mógł cieszyć się z pierwszego trafienia dla GKS-u i przy okazji z awansu do kolejnej rundy Pucharu Polski.

Kacper Janoszka