Sebastian Madejski skutecznie pilnował dostępu do krakowskiej bramki. Fot. Michał Kość/PressFocus


Zasłużył na „cegłę”?

Czerwona kartka w I połowie zmieniła losy meczu i Jagiellonia musiała pogodzić się z porażką.


Mecz z Jagiellonią był debiutem nowego szkoleniowca Cracovii, Dawida Kroczka, w ekstraklasie. Przed nim stało jednak ogromne wyzwanie. „Duma Podlasia” jest jednym z najlepszych zespołów w tym sezonie, faworytem do mistrzostwa. Chciała przy okazji wynagrodzić kibicom ostatnie niepowodzenie w Warszawie, gdy podopieczni Adriana Siemieńca tylko zremisowali z Legią.


Dobre rozpoczęcie

Można było przewidzieć, że Jagiellonia zada pierwszy cios. W 10 min Bartłomiej Wdowik wrzucił piłkę w pole karne. Virgil Ghita starał się interweniować, ale umieścił piłkę w bramce strzeżonej przez Sebastiana Madejskiego. Nie najlepiej rozpoczęli goście, ale ich sytuacja uległa drastycznej zmianie ledwie kilka minut później.


Osłabieni gospodarze

W 16 min Benjamin Kallman wdał się w pojedynek sprinterski z Adrianem Dieguezem. Fin zaczął wyprzedzać stopera z Białegostoku, więc Hiszpan postanowił go sfaulować. Sędzia Paweł Raczkowski podjął szybką decyzję i pokazał Dieguezowi czerwoną kartkę za przewinienie, gdy Kallman wychodził sam na sam. VAR tej decyzji nie anulował. Prawda jest jednak taka, że napastnik schodził z piłką do boku i najprawdopodobniej zdążyłby do niego dobiec drugi stoper Mateusz Skrzypczak. Dlatego czerwona kartka wydaje się przesadzona.

Niezależnie od oceny decyzji sędziego Cracovia zaczęła grać w przewadze, co pozwoliło jej uwierzyć w sukces i w 22 min wyrównała, a na listę strzelców wpisał się Michał Rakoczy, który wykorzystał świetne podanie w pole karne Kallmana. Nie minęły 3 minuty, a goście byli już na prowadzeniu. Pierwszego w tym sezonie gola zdobył Arttu Hoskonen, który łową pokonał Zlatana Alomerovicia.


Nieomylny Madejski

Być może obraz meczu wyglądałby inaczej, gdyby nie doskonała postawa Madejskiego. Bramkarz był bezbłędny, nawet gdy w doliczonym czasie I połowy z rzutu karnego strzelał Afimico Pululu. 27-latek najpierw wyszedł zwycięsko z pojedynku z Angolczykiem, a później obronił także dobitkę. Swoją drogą, decyzja o podyktowaniu karnego również wydaje się co najmniej kontrowersyjna.

Dobra dyspozycja Madejskiego przydała się także na początku drugiej części gry, gdy Jagiellonia starała się zaskoczyć rywali groźnymi atakami. Po jednej z jego interwencji „Pasom” udało się wyprowadzić błyskawiczną kontrę. Z piłką w polu karnym znalazł się Patryk Makuch. Snajper zagrał piłkę przed bramkę do Janiego Atanasova, a ten bezproblemowo umieścił ją w siatce.

Do ostatniego gwizdka białostoczanie robili co mogli, żeby chociaż złapać kontakt, ale tego zadania nie udało się wykonać. W tym czasie ekipa trenera Kroczka czyhała na kontry i gdyby tylko była nieco skuteczniejsza, wynik mógłby być bardziej okazały.


Kacper Janoszka