Zaspokojony głód...
Beniaminek z Bytomia już zyskał miano rewelacji rozgrywek.
Christian Mroczkowski ma na koncie sześć goli i pięć asyst. Lepszy od niego jest tylko Kazach Andrej Bujalski 14 pkt (7+7). Fot. Mateusz Sobczak/Press Focus
TAURON HOKEJ LIGA
Nawet najwierniejsi sympatycy (znani redakcji) bytomskiej Polonii nie przypuszczali, że ekstraligowy beniaminek otrzyma miano rewelacji rozgrywek. - I niech tak pozostanie do końca sezonu – uśmiecha się dyrektor sekcji hokejowej, Sławomir Budziński, jeden z głównych konstruktorów kadry w tym sezonie. Zespół zgromadził 20 punktów, zajmuje 6. lokatę w tabeli i jest ciągle w grze o miejsce premiowane awansem do grudniowego, finałowego turnieju Pucharu Polski.
Odpowiednie proporcje
Przez kilka ostatnich sezonów zadawaliśmy sportowym decydentom klubu i prezydentom miasta pytanie, kiedy Polonia powróci do ekstraligi. - Wszystko w swoim czasie - słyszeliśmy w odpowiedzi. W końcu pod koniec kwietnia podczas konferencji prasowej zakomunikowano: Polonia wraca do THL! Działacze oraz trener Andrej Gusow wraz ze swoimi współpracownikami zabrali się za kompletowanie kadry. W pierwszej kolejności sprawdzono umiejętności zawodników występujących w I lidze i wielu z nich znalazło się w obecnej kadrze. Owszem, rodzimi hokeiści są wspierani przez obcokrajowców, ale wszystkie proporcje zostały zachowane. Trener Gusow wprowadził do zespołu wielu młodzieżowców, którzy uczestniczą w meczach na pełnych zasadach.
- Marzę, by zespół składał się tylko z samych naszych zawodników, bo to przyczyni się do rozwoju hokeja - mocno podkreśla dyrektor. - Na tę chwilę nas nie stać na to, ale młodzież pokazuje się z dobrej strony, gra i nabiera doświadczenia. Chłopaki z trzeciej czy czwartej formacji są tak samo odpowiedzialni za wynik, jak ci z pierwszej czy drugiej, mający zadanie zdobywać jak najwięcej goli. Trener Gusow wraz ze swoimi współpracownikami stworzyli zgrany zespół i w tym tkwi nasza siła. Wszyscy się nawzajem nakręcają i tym mi imponują. Mam nadzieję, że tak pozostanie do końca sezonu. Nikt na nikogo nie ma prawa się obrażać, tak przynajmniej jest do tej pory, bo wszyscy dostają szansę w takim samym wymiarze.
Poloniści na finiszu przygotowań sfinalizowali transfery m.in. Christiana Mroczkowskiego, Radosława Sawickiego czy Dmitrija Załamaja. Jednak, jak na razie, palmę pierwszeństwa przyznajemy ukraińskiemu bramkarzowi Bohdanowi Diaczence. On w trudnych momentach potrafi utrzymać wynik i jeszcze bardziej zmobilizować kolegów.
- Z transferami bywa tak: trafione lub nietrafione, jak w totolotku - śmieje Budziński, zamykając kwestie kadrowe.
Uczucie niedosytu
Dorobek punktowy na pewno jest zaskakujący, bo Polonię grono fachowców umieszczało w grupie z zespołami Comarch Cracovią oraz absolutnym outsiderem z Sanoka.
- Gdyby mi przed sezonem dawał ktoś tyle punktów w 13 spotkaniach to brałbym w ciemno - dodaje szef sekcji. - A teraz? Mam poczucie niedosytu, bo mogliśmy ich mieć więcej. Zrzucam to wszystko na naszą niemoc strzelecką (mruży znacząco oko). Jeżeli jesteśmy skoncentrowani, zmobilizowani jako zespół, to są tego efekty. Możni tej ligi podchodzili do nas chyba trochę lekceważąco, ale przekonali się, że nie można prezentować takiej postawy. Teraz, używając nomenklatury karcianej, jest siedem zespołów na „musiku”. Każdy punkt jest niezwykle cenny w końcowym rozliczeniu i na razie wszyscy mamy ciepło. Jestem pozytywnie zaskoczony, jak funkcjonują nasze piątki, one się wzajemnie nakręcają. Oczywiście, że raz bywa lepiej, raz gorzej, ale generalnie nie można mieć wielkich pretensji. Najwięcej zastrzeżeń mam do gry w meczu z Jastrzębiem. I wcale tutaj nie chodzi o porażkę 0:4, lecz o to, że nie byliśmy sobą, zespół nie prezentował tego do czego byliśmy przyzwyczajeni. Organizacja gry pozostawiała wiele do życzenia. Spotkanie z GKS-em Tychy przegraliśmy 1:4, ale rywal był wyraźnie lepszy, a nasi zawodnicy starali ze wszystkich sił. Najlepszy występ zanotowaliśmy przeciwko Unii i nasze zwycięstwo 4:1 nie podlegało dyskusji.
Gorący czas
Dla siedmiu drużyn THL nadchodzi gorący czas. Przed hokeistami Polonii mecz w Sosnowcu, u siebie z Sanokiem oraz na zakończenie rundy w Tychach. Najlepiej byłoby wygrać wszystkie potyczki i czekać na rozstrzygnięcia innych.
- Nie wiem w jakim miejscu będziemy po 16 spotkaniach? - zastanawia się dyrektor Budziński. - Natomiast wiem, że możni teraz podchodzą do nas z respektem i muszą się z nami liczyć. Przed sezonem stworzyliśmy plan i staramy się go realizować, zobaczymy co nam przyniesie na zakończenie sezonu. Najważniejsze, że młodzież, nasi wychowankowie mają szansę gry i robią postępy. Może, mam nadzieję, kiedyś spełnią się moje marzenia i zespół będzie składał się w większości z wychowanków .
Głód hokejowy w Bytomiu został zaspokojony. A teraz żywo reagujący fani muszą uzbroić się w cierpliwość i czekać na sukcesy Polonistów!
Włodzimierz Sowiński
