Dariusz Pawlusiński trzyma kciuki i za Cracovię i za… Górnika. Starcie Adrian Kapralika (nr 7) z Michałem Rakoczym. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


NA LIGOWĄ KOLEJKĘ ZAPRASZA DARIUSZ PAWLUSIŃSKI

Brakuje Pana Profesora

Rozmowa z byłym piłkarzem m.in. Cracovii, w której rozegrał 144 ekstraklasowych spotkań i strzelił 26 bramek. Obecnie trenerem LKS-u Krzyżanowice


Kto zdobędzie mistrzostwo Polski i dlaczego?


- Osobiście chciałbym, jako że jestem wychowany na Śląsku i widzę, jaką piłkę gra Górnik, żeby to właśnie zabrzanie zdobyli mistrzostwo. Dla nas Ślązaków, dla całego Śląska, byłaby to rzecz niewiarygodna, biorąc pod uwagę, jakie budżety mają Legia, Lech, Pogoń czy kilka innych klubów oraz patrząc na to, z jakimi problemami borykają się zabrzanie i jak przy tym punktują. To zespół, któremu z serca życzę tytułu mistrzowskiego! Dodatkowo moja żona Żaneta pochodzi z Zabrza, ma tam rodziców, więc tym bardziej w rodzinie ściskamy kciuki za sukces „górników”. 


Na razie liderem jest „Jaga”. Białostoczanie są silni swoją dobrą grą czy raczej słabością rywali?


- To drugie. Każdy twierdzi, że Jagiellonia gra super piłkę. Jasne, gra dobrze, ale nie aż tak równo jak ostatnio Górnik. Dobre mecze przeplata słabszymi występami. Widziałem jej ostatnie spotkanie z Pogonią. Mogła się pokusić w ostatniej akcji o 3 punkty, ale z przebiegu meczu szczecinianie byli lepsi. Remis był sprawiedliwy, ale ze wskazaniem na „portowców”.


Przed nami 31. kolejka, którą otwiera starcie Cracovii z Górnikiem i pojawia się trudne pytanie dla pana - jaki wynik typuje były piłkarz „Pasów”?


- Oj, wolałbym się wymigać od odpowiedzi, ale muszę powiedzieć, że tutaj akurat całym sercem jestem za Cracovią, która naprawdę potrzebuje piłkarskiego tlenu. Zakopała się w dole... Teraz przed nią każde spotkanie to mecz o życie, o bezcenne punkty, niezależnie od tego, z jaką drużyną będzie grała. Nikt już nie odstawi nogi, co było widać choćby przy okazji poniedziałkowego starcia Puszcza - Korona. Walka o utrzymanie będzie trwała pewnie do ostatniej kolejki, ale bardzo bym chciał, żeby Cracovia zapewniła je sobie znacznie szybciej.


Co jest przyczyną tego, że ten sezon krakowian jest tak słaby?


- Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Nie jestem w środku. Mogę tylko patrzeć teraz na wszystko jako kibic i były zawodnik. Dużą rolę w klubie odgrywał, świętej pamięci profesor Janusz Filipiak. Za jego czasów to był zespół, który szedł do przodu. Po jego śmierci coś się załamało. Nie ma Profesora i coś jest nie tak. Nie jest łatwo zarządzać takim klubem jak Cracovia. Nie zawsze za wszystkimi staraniami, działaniami idzie wynik sportowy. Nie zawsze da się poukładać te klocki od A do Z, ale myślę, że trener Kroczek da radę. Cracovia na pewno nie jest na straconej pozycji.


Terminarz „Pasów” nie jest łatwy, teraz mecz z Górnikiem, potem wyjazd na do Wrocławia, a na koniec Raków i Ruch…


- Tak jak powiedziałem wcześniej, Cracovia nie może patrzeć na to, z kim gra. Trzeba każdemu wydzierać punkty z gardła. Styl się nie liczy - za niego można zdobyć punkty w łyżwiarstwie figurowym, ale nie w piłce nożnej.      

 

Sezon 2023/24 powoli się kończy. Który zespół w tych rozgrywkach zaprezentował się na plus, a który na minus?


- Na duży plus wkraczająca młodzież. Mamy Marczuka, który przyszedł do Jagiellonii z I ligi, jest Drachal w Rakowie, a w Górniku Lukoszek. Jest sporo młodych chłopaków i trzeba dawać im szansę i na nich stawiać. Prosty przykład Lukoszka w Zabrzu, gdzie trener Urban dał mu szansę. Kto mi powie, że ten chłopak jest gorszy od Elitima, Koczergina czy Karlstroema? To młody chłopak, na dodatek Polak, z regionu, stąd. Nasze kluby nie powinny się obawiać stawiania na swoich, młodych graczy, bo w przyszłości mogą na nich sporo zarobić. To jest moje zdanie, mój punkt widzenia. Minusy? Zawsze się coś znajdzie, my lubimy ponarzekać, ale trzeba patrzeć do przodu, przed siebie, na to, co mamy dobrego, a nie oglądać się za siebie.

Rozmawiał Michał Zichlarz