Wynik meczu Lecha z Legią (na zdjęciu Filip Marchwiński i Rafał Augustyniak) urasta do rangi wydarzenia 32. kolejki. Fot. Adam Starszyński/PressFocus


NA KOLEJKĘ ZAPRASZA JANUSZ BIAŁEK


Uczta na Bułgarskiej

Rozmowa z byłym selekcjonerem reprezentacji Polski U-19 i U-20 oraz wielu klubów ligowych.


W poprzedniej kolejce ligowej mieliśmy kilka niespodzianek dużego kalibru, ba, nie bójmy się tego słowa - sensacji. Najbardziej zaskoczyła pana porażka Lecha Poznań w Chorzowie z Ruchem, czy klęska Legii na własnym stadionie w starciu z Radomiakiem?


- Zacznę nietypowo odpowiedź na to pytanie, ponieważ mnie najbardziej zaskoczył wynik meczu Cracovia - Górnik Zabrze. Kibicuję Jankowi Urbanowi i gdy usłyszałem wynik tego spotkania, trzy razy sprawdzałem, czy to nie jakiś chochlik. Porażka zabrzan aż 0:5 zapewne wprawiła w osłupienie nie tylko sympatyków tej drużyny. Te zaskakujące wyniki pokazują, że mimo całego profesjonalizmu element zlekceważenia przeciwnika nadal w naszej lidze występuje.


Skupmy się jednak na Lechu i Legii. Która drużyna przyniosła więcej wstydu sobie i swoim kibicom?


- Mam ogromny szacunek dla Ruchu, bo to pokazuje, jakie efekty może przynieść gra na tzw. luzie. Tak jak w przypadku pojedynku Borussii Dortmund z Paris St. Germain w Lidze Mistrzów. Niemcy mogli, Francuzi musieli awansować do finału, ale mleko się rozlało. Ruch zwycięstwem z „Kolejorzem” pokazał również, że mógł zrobić w tej lidze o wiele więcej niż pokazał. Przy okazji prztyczek dla Lecha, bo w ten sposób przegrywa się mistrzostwo Polski. Natomiast rozmiary porażki Legii - nie boję się tego określenia - są po prostu szokujące. Drużyna z takim budżetem, renomą, piłkarzami o dużych umiejętnościach i taka klęska? Można było przegrać 0:1, a nawet wygrać to spotkanie. Naprawdę nie znajduję żadnego usprawiedliwienia dla Legii. Jeżeli takiej drużyny nie mobilizuje walka o mistrzostwo Polski i występy w europejskich pucharach, to o co w tym wszystkim chodzi?


Nie bez powodu zapytałem o Lecha i Legię, bo w tej kolejce dojdzie do bezpośredniego starcia tych zespołów. W którym z nich upatruje pan faworyta?


- Nie mam żadnych wątpliwości, że niedzielny mecz w Poznaniu urasta do rangi wydarzenia 32. kolejki. Zresztą mecze Lecha z Legią zawsze elektryzowały całą Polskę. Małe fory przyznaję teraz Legii. W takim pojedynku o wyniku może zadecydować przypadek, łut szczęścia itp. To powinna być prawdziwa uczta w polskiej ekstraklasie.


Mecz podrażnionej porażką w Mielcu Jagiellonii z Koroną Kielce będzie - w pańskiej ocenie - spacerkiem lidera?


- Niekoniecznie, chociaż spodziewam się „paraliżu” Korony. Kielczanie zdają sobie sprawę, w jakim są położeniu i co muszą zrobić, by wykaraskać się z kłopotów. Jagiellonia drogo zapłaciła w Mielcu za nonszalancję i już drugi raz tego błędu nie popełni. Zrobi wszystko, by utrzymać pierwsze miejsce w tabeli. Ta potyczka to z punktu widzenia Jagiellonii mecz sezonu.


Górnik podejmie na własnym stadionie bliską pańskiemu sercu Stal Mielec. Klęska z Cracovią zdołowała zabrzan, czy wprost przeciwnie?


- Mecze Górnika ze Stalą zazwyczaj były wyrównane, pamiętam to jeszcze z „moich” czasów. Czasami zdarzało się, że wysoko wygrywał Górnik, czasami Stal. Mnie i moim kolegom fantastycznie grało się na stadionie w Zabrzu. Wracając do pytania - nie bałbym się o dyspozycję Górnika, bo lepiej jest przegrać mecz 0:5 niż ponieść pięć porażek 0:1. W tym przypadku trener Urban nie musiał mówić piłkarzom, że słabo zagrali, bo oni to doskonale wiedzą. Po prostu takie mecze zdarzają się. Ponadto to za krótki czas, od jednego meczu do drugiego, by odwróciło się to wszystko w drugą stronę. Zapowiada się naprawdę ciekawy spektakl piłkarski.


Śląsk Wrocław, który zwietrzył szansę prześcignięcia Jagiellonii, będzie miał kłopoty z Cracovią, czy przejdzie przez to spotkanie suchą stopą?


- Kiedyś prześwietliłem kadrę Cracovii i wyszło mi czarno na białym, że wygląda bardzo dobrze. W meczu z Górnikiem piłkarze „Pasów” pokazali pełnię swoich możliwości, ale boję się, że to był jednorazowy wyskok. Cracovia najczęściej próbuje się dostosować do przeciwnika, a nie próbuje dominować, chociaż zawodnicy mają ku temu umiejętności i możliwości. Próbują realizować założenia narzucone przez trenerów, do których po prostu nie mają predyspozycji. A mają argumenty do futbolu „na tak”. Czy taki scenariusz zobaczymy we Wrocławiu?


Mecz Rakowa z Pogonią powinien być drugim rodzynkiem w nadchodzącej kolejce? Zastanawiam się tylko, jakie przełożenie na postawę gospodarzy będzie miała informacja, że po zakończeniu sezonu odchodzi trener Dawid Szwarga?


- To z pewnością numer drugi w tej kolejce, po meczu Lecha z Legią. Komunikat w sprawie trenera Szwargi powinien zmotywować piłkarzy Rakowa, by to pożegnanie było godne. Z drugiej strony podrażniona porażką w finale Pucharu Polski Pogoń widzi, że straty w lidze są do odrobienia, a miejsca 2-3 w jej zasięgu. Powinien być to dobry mecz, jedna dobra akcja, zdobyty gol mogą dodać skrzydeł jednej bądź drugiej drużynie. To naprawdę może być bardzo fajne widowisko, bo umiejętności i potencjał w obu drużynach są.


Ruch Chorzów zagra na wyjeździe z opromienionym zwycięstwem z Legią Radomiakiem. „Niebiescy” są w stanie wygrać trzeci mecz z rzędu?


- Na pewno od Ruchu można oczekiwać dobrego spotkania, dyspozycja w okresie gry na luzie jest obiecująca. Presja z chorzowian spadła, w przypadku beniaminka dwie wygrane z rzędu codziennie się nie zdarzają. W Radomiu zagrają dla siebie i dla swoich kibiców. Ruch naprawdę dalej jest w stanie zaskakiwać w ekstraklasie.

Rozmawiał Bogdan Nather