ZAPRASZAMY NA STADIONY


Piotr Tubacki

 

Zgasła szatańska iskra

 

Studia dziennikarskie wzbudziły we mnie wewnętrzne poczucie adwokata diabła. Ładnie ten termin tłumaczy słownik PWN: „ktoś, kto broniąc sprawy niesłusznej lub atakując słuszną, przyczynia się do lepszej orientacji w dyskutowanych kwestiach”. Z tego powodu zazwyczaj dość chłodno staram się analizować otaczającą rzeczywistość, aby wejść w głowę tej strony niby „niesłusznej” i spróbować zrozumieć jej punkt widzenia. Oczywiście nie zmienia to później owej niesłuszności w słuszność, ale daje lepszy obraz, perspektywę, zrozumienie. Natomiast resztek zrozumienia nie mam już do sytuacji jaka panuje w Sosnowcu. Choć cała ta szopka, która dotknęła Zagłębie w 2024 roku była szyta grubymi nićmi, a zdecydowaną większość optymistów stanowili jedynie sami jej twórcy, to tliła się we mnie jakaś niewielka, szatańska iskra, że może chociaż coś tam uda się z tego wykreować. Że nawet jeśli Zagłębie jest trupem spadającym do II ligi, to w agonii drgnie lekko rzucone impulsem. Okazało się jednak, że agonię ten klub zaliczył już dawno, dawno temu, a obecnie oglądamy zaawansowane stadium rozkładu. Postradziecki szkoleniowiec i jego kuriozalne tłumaczenia przekroczyły poziom absurdu, bo już nie wiem, jak określić przekazanie do wiadomości publicznej maila, na który chętni mogą wysyłać wskazówki taktyczne dla drużyny... Zatrudnienie jego syna w drugiej (podobno) drużynie było PR-owym przestrzeleniem obu kolan, okienko transferowe to jakieś nieporozumienie, ostatnio papierami rzucił prezes „nie chcąc firmować tego cyrku”, mimo że sam grał w nim na bębnie w minionych sezonach. Ano i jeszcze jedno, bo w końcu żyjemy w Polsce - nie mogło więc zabraknąć zamaskowanych zwyrodnialców, którzy postanowili pobić szkoleniowca w trakcie treningu. Zagłębia nie da się już obronić. Adwokat oddaje sprawę…