Zapłakana Róża
Dramat Kozakowskiej, dwa złota Otowskiego, wyczyny biało-czerwonych w tenisie stołowym. Igrzyska Paralimijskie nabierają rozpędu.
Wydarzeniem pierwszych dni paralimpiady w Paryżu było niewątpliwie zamieszanie związane ze znakomitym startem Róży Kozakowskiej. Informacje na ten temat zdominowały serwisy czołowych polskich mediów. Nasza zawodniczka zdobyła niesamowitą popularność. W piątek wieczorem Kozakowska uzyskała znakomity wynik w rzucie maczugą, poprawiła swój rekord świata w klasie F32 i zdobyła złoty medal igrzysk. Wynik został oprotestowany przez reprezentację Brazylii i zawodniczka została zdyskwalifikowana. Nie pomogło odwołanie. W sobotę po długich naradach sędziowie dyskwalifikację utrzymali.
O sprawie napisał w mediach społecznościowych attaché prasowy polskiej kadry Michał Pol. "Wyjaśnienie ws. feralnej poduszki, przez którą Róża Kozakowska stracił zloty medal i rekord świata: Ta poduszka nie pomaga Róży w żaden sposób osiągnąć lepszego wyniku, czyli rzucać dalej. Sprawia jedynie, że po rzucie zabezpiecza jej odcinek szyjny kręgosłupa przed uszkodzeniem lub omdleniem, co zdarzało się Róży podczas treningów. Ale przepisy stanowią, że wszelkie obicia i poduszki mogą mieć maksymalnie grubość 5 cm".
Po dyskwalifikacji Kozakowskiej na pierwsze miejsce awansowała Tunezyjka Maroua Ibrahmi, na drugie Iranka Parastoo Habibi, a brązowy medal przypadł Brazylijce Giovannie Boscolo Castilho Gonçalves.
- To jest tylko kawałek żelaza, kawałek medalu. Ja i tak czuję się zwycięzcą. Pokonałam wszystkie dziewczyny wynikiem, wywalczyłam go sercem. Nie wywalczyłam medalu przez wyszarpnięcie go komuś, przez czyjąś krzywdę. Walczyłam jak prawdziwy sportowiec, z godnością i honorem - stwierdziła na koniec Polka.
Co gorsza, Kozakowska rekordowy rzut okupiła poważną kontuzją. "W tej chwili najważniejszy jest dla nas stan zdrowia Róży, która w trakcie wykonywania rzutów doznała kontuzji barku. Na tyle poważnej, że nie była w stanie kontynuować udziału w zawodach. Życzymy Jej szybkiego powrotu do pełnej dyspozycji." - napisano w komunikacie Polskiego Komitetu Paralimpijskiego.
- Ból był potworny. Wiem o bólu wszystko, ale ten nawet mnie zaskoczył. Mimo wszystko postanowiłam rzucić jeszcze raz, bo bałam się, że zawiodę wszystkich tych, którzy mi kibicują, pomagają mi i są ze mną. Rzuciłam jeszcze raz, choć ledwo mogłam utrzymać maczugę. Gdybym wiedziała, że pobiłam rekord świata, to już bym się na to nie targnęła. I ręka znów wyleciała z barku. Gdyby nie skóra, pewnie poleciałaby razem z maczugą. Teraz tylko najbardziej się boję, że nie będę mogła wystąpić w kuli (ten konkurs odbędzie się 4 września – przyp. red.). A tak się do niego przygotowywałam. Mam nadzieję, że się pozbieram, wystąpię i nie zawiodę Was! - mówiła zaraz po rzucie nasza reprezentantka.
W niedzielę było już jasne, że igrzyska dla Róży już się skończyły – wraca do Polski na leczenie. - W tym drugim konkursowym rzucie wyrwało mi po prostu bark. Rezonans wykazał, że zerwane są wszystkie więzadła, które trzymają kość oplatającą i jest wylane sporo krwi. Więc niestety oznacza to dla mnie koniec igrzysk w Paryżu. Bardzo chciałabym odbić sobie wszystko w konkursie pchnięcia kulą. Ale wiem, że choćbym wzięła wszelkie dostępne leki przeciwbólowe, wszelkie blokady i zagryzła zęby tak mocno jak nigdy, ręka nie pchnie tej kuli, bo nie mam w niej ani siły, ani czucia - wyjaśniła.
W cieniu dramatu Kozakowskiej w Paryżu rozgrywały się inne wielkie wydarzenia. W sobotę drugi złoty medal na tych igrzyskach wywalczył Kamil Otowski! 24-letni pływak IKS AWF Warszawa nie miał sobie równych na dystansie 50 metrów stylem grzbietowym w klasie S1. W czwartek zwyciężył na dystansie dwa razy dłuższym.
- To był chyba najcięższy wyścig w moim życiu. Dziś nie było tak pięknie jak dwa dni temu na 100 m, kiedy odsadziłem całą stawkę na pierwszych 50 m. Popełniłem błąd, który kosztował mnie stratę kilku sekund. Ale potem jak spojrzałem na tablicę wyników to petarda! Wielka ulga. Zrobiłem to! Jestem podwójnym mistrzem paralimpijskim! Moja trenerka z fizjoterapeutą sugerują, żebym teraz zmienił nazwisko z Otowski na ZŁOTOwski. Muszę to rozważyć! - promieniał po zwycięskim wyścigu. Otowski przed trzema laty na igrzyskach w Tokio zajął piąte miejsce na 200 metrów stylem dowolnym. W Paryżu w trzy dni zdobył już dwa złote krążki!
Nasz zawodnik choruje na neuropatię, w rezultacie czego nie może korzystać z obu nóg i na co dzień porusza się przy pomocy wózka. W 2023 roku w Manchesterze został mistrzem świata na 50 i 100 m stylem grzbietowym.
W poniedziałek Otowski wystartuje jeszcze na 200 m stylem dowolnym.
Nie zawodzą też nasi reprezentanci w paratenisie stołowym. Natalia Partyka i Karolina Pęk zdobyły w sobotę brązowy medal w rywalizacji deblistek.
W półfinale nasza para przegrała z Tajwankami Tzu Yu Lin i Shiau Wen Tian. To oznaczało przyznanie brązowych medali. Partyka na swoje pierwsze Igrzyska Paralimpijskie pojechała już w wieku 11 lat, w 2000 roku do Sydney. Cztery lata później w Atenach zdobyła dwa medale – złoty indywidualnie i srebrny drużynowo. Medal w Paryżu jest już jedenastym krążkiem paralimpijskim w jej karierze (6 złotych, 2 srebrne, 3 brązowe). "Duma, radość i wdzięczność. I tym samym 11 medal Igrzysk Paralimpijskich wpadł do kolekcji. A to jeszcze nie koniec, bo od poniedziałku walczę w turnieju indywidualnym" - napisała w swoich mediach społecznościowych.
Karolina Pęk (to jej czwarte igrzyska) w jednym dniu zdobyła dwa medale brązowe. Po sukcesie z Partyka powtórzyła wynik w parze z Piotrem Grudniem w mikście.
W niedzielę Polska reprezentacja zdobyła trzecie złoto. Paratenisiści stołowi Patryk Chojnowski i Piotr Grudzień wygrali turniej w deblu w kategorii MD18. W finale Polacy pokonali chińską parę Chaodong Liu i Yiqing Zhao 3:0 (13:11, 11:8, 11:7).
- Pierwszy set wygraliśmy po dramatycznych bojach – przyznał Patryk Chojnowski. – Chińczycy prowadzili dosyć wysoko w końcówce, udało nam się to przetrwać i myślę, że to im podcięło skrzydła, a nas napędziło do tego, żeby grać jeszcze lepiej, pewniej i zdecydowanie.
We wcześniejszych spotkaniach w Paryżu duet Chojnowski - Grudzień wygrał z Emilem Anderssonem i Danielem Gustafssonem ze Szwecji 3:1 oraz Hao Lianem i Shuai Zhao z Chin także 3:1.
(pp)
Pływak Kamil Otowski jest medalowym liderem biało-czerwonych. W trzy dni zdobył dwa złote krążki Fot. PAP