Sport

Żałosne momenty

Trener GKS-u Tychy Dariusz Banasik martwi się przede wszystkim słabą postawą w obronie. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Żałosne momenty

Trener GKS-u Tychy Dariusz Banasik po sparingu z Górnikiem Zabrze ma kilka wątpliwości co do składu na mecz z Motorem Lublin.

 

Górnik Zabrze, który w tabeli rundy wiosennej zajmuje 2. miejsce z dorobkiem 13 punktów zdobytych w 6 tegorocznych spotkaniach, okazał się surowym egzaminatorem dla tyszan. Podopieczni Jana Urbana nie ukrywają apetytów na kontynuowaniu dobrej passy, więc nic dziwnego, że nawet rezerwowi piłkarze bardzo chcieli pokazać się z jak najlepszej strony i trzeba dodać, że się im to w pełni udało. Wygrali aż 5:2.

Wprawdzie stracili pierwsi bramkę po stałym fragmencie gry oraz efektownej przewrotce, wykonanej przez najskuteczniejszego w tyskim zespole Daniela Rumina, ale po pierwsze - wyraźnie dominowali, a po drugie - raz po raz groźnie strzelali na bramkę Adriana Kostrzewskiego. Rezerwowy bramkarz tyszan, zastępujący powołanego do kadr U-20 Macieja Kikolskiego, kilka razy popisał się udanymi interwencjami. Dwa razy miał też szczęście, gdyż piłka po strzałach zabrzan trafiła w obramowanie bramki. Raz w I połowie jednak skapitulował po solowej akcji Pawła Olkowskiego. 34-latek na środku boiska przejął piłkę, przebiegł 30 metrów, przed polem karnym ograł Marko Dijakovicia, a następnie strzałem z 14. metra ustalił wynik I połowy na 1:1.


Ciężka przeprawa

- Cieszymy się, że zagraliśmy mecz z bardzo dobrym przeciwnikiem – powiedział trener tyszan, podsumowując spotkanie dla mediów klubowych. – Zmierzyliśmy się z Górnikiem na głównej płycie zabrzańskiego stadionu. Warunki były kapitalne. To jest dla nas najważniejsze. W tygodniu poprzedzającym to spotkanie trenowaliśmy dosyć mocno, dwufazowo i wiedzieliśmy, że to będzie dla nas trudna przeprawa. W I połowie graliśmy w składzie troszeczkę mocniejszym. Wyglądało to całkiem pozytywnie, natomiast w II połowie martwią zbyt łatwo stracone bramki. Mecz był wyrównany, ale jeżeli chodzi o fazę finalizacji i zachowania pod polem karnym, Górnik był zdecydowanie konkretniejszy i lepszy. Można powiedzieć, że nas wypunktował. Jednak wynik nie jest najważniejszy w sparingu. Zagrali wszyscy zawodnicy, którzy przyjechali. Graliśmy po 45 minut na dwa składy, więc teraz trzeba wyciągnąć wnioski i po wolnym, które zawodnicy otrzymali, będziemy się przygotowywać do kolejnego meczu ligowego.


Będzie parę zmian

Dodajmy jednak, że obraz II połowy, którą druga dziesiątka tyszan zaczęła od śmiałych ataków, wyglądał jeszcze bardziej jednostronnie. Zabrzanie z łatwością i efektownie zdobywali kolejne gole. Ustawiona eksperymentalnie defensywa GKS-u Tychy była bezradna, a momentami nawet żałosna. Szczególnie było to widoczne, gdy Wiktor Żytek zapaśniczym rzutem zatrzymał rywala napędzającego kontrę. - W kontekście meczu z Motorem zabrzański sparing dał i trochę odpowiedzi, i sprawił, że jest trochę pytań - dodał szkoleniowiec GKS-u Tychy. - Mamy jeszcze trochę czasu do meczu w Lublinie. Cieszę się, że zawodnicy wracają po kontuzjach i poza Wiktorem Niewiarowskim pozostali są do dyspozycji. Czyli będzie rywalizacja. Po ostatnim meczu ligowym, przegranym z Chrobrym Głogów 1:2, będzie też parę zmian jeżeli chodzi o wyjściową jedenastkę na mecz z Motorem. Ale o konkretach będziemy myśleć, gdy po krótkim odpoczynku zawodnicy wrócą do zajęć. Wtedy będziemy się przyglądać dokładnie, którzy zawodnicy najlepiej wyglądają w zajęciach, żeby w Lublinie jak najlepiej wejść w mecz i powalczyć o jak najlepszy wynik.

Jerzy Dusik