Sport

Zamurowana bramka

Defensywa GKS-u z Martenem Kuuskiem w pierwszym składzie pewnie poradziła sobie z siłą ataku Pogoni.

Spotkanie z Pogonią było 20. występem Martena Kuuska w GKS-ie Katowice. Fot. PressFocus

GKS KATOWICE

Zwycięstwo GieKSy z Pogonią Szczecin nie byłoby możliwe bez Martena Kuuska. Estończyk zagrał bezbłędne zawody i przede wszystkim utrudniał życie Kamilowi Grosickiemu. Widać było, że głównym zadaniem 28-latka było powstrzymywanie zapędów doświadczonego skrzydłowego. Swój cel wypełnił bezbłędnie. Był ścianą nie do przejścia, a były reprezentant Polski nie stworzył żadnego zagrożenia pod bramką Dawida Kudły.

- To jeden z najlepszych zawodników w lidze. Zaszczytem było dla mnie zagranie przeciwko niemu. Nie myślałem jednak o tym podczas spotkania. Po prostu wykonywałem swoją robotę. Przed meczem analizowałem to, w jaki sposób porusza się po boisku, jakie ma umiejętności. Byłem więc przygotowany. Ważne było także to, żebym wykonywał zadania zespołowe. Oczywiście nie cieszę się z tego, że straciliśmy jedną bramkę, ale jestem bardzo zadowolony z tego, że wygraliśmy – zaznaczył Kuusk w rozmowie ze „Sportem”.

Na pomeczowej konferencji prasowej Rafał Górak chwalił swojego podopiecznego. Stwierdził, że Grosicki zapewne sam zdaje sobie sprawę z tego, że musiał mierzyć się z zawodnikami w świetnej formie.

Nerwowa końcówka

Kuusk po ostatnim gwizdku był bardzo zadowolony. Nie może to dziwić. Przeżył sporo emocji w ostatnich minutach meczu, gdy GieKSa strzeliła dwa gole, a Alexander Gorgon zdobył honorową bramkę. Do końca trwała walka o to, żeby katowiczanie zakończyli rywalizację z trzema punktami. - Było trochę stresu pod koniec. Udało nam się jednak utrzymać nerwy na wodzy. Zyskaliśmy trzy punkty, o których marzyliśmy po ostatnich trzech meczach (przegrana z Zagłębiem i Górnikiem, remis z Widzewem – red.). Dobrze zareagowaliśmy po porażce z Górnikiem (0:3 – red.) – powiedział estoński defensor. GKS Katowice zdobył cenne trzy punkty. Kuusk przyczynił się jednak do zwycięstwa nie tylko przez swoją nienaganną grę w obronie, ale także zabłysnął w ataku!

Czas na gola

Estończyk nie słynie z tego, że wspomaga zespół w akcjach ofensywnych. Jednak w miniony piątek to właśnie dzięki niemu GieKSa wyszła na prowadzenie. Kuusk znalazł się z piłką na lewym skrzydle i zagrał w pole karne do Arkadiusza Jędrycha. Kapitan katowickiej drużyny bezproblemowo wyprowadził zespół na prowadzenie.

- Mamy przygotowanych kilka kombinacji w ofensywie, ale ta akcja pochodziła prosto z mojej wyobraźni, była zupełnie spontaniczna. Dostałem dobrą piłkę od Adama Zrelaka, dzięki czemu miałem czas na to, żeby zobaczyć, co dzieje się w polu karnym. Znalazłem w nim Jędrycha, a on zdobył gola – opisywał sytuację 32-krotny reprezentant Estonii.

Czy po takim występie przyjdzie w końcu czas na to, żeby sam wpisał się na listę strzelców? - Gol jest moim kolejnym celem – śmiał się Kuusk. – Naprawdę na to czekam. Staram się być w dobrej pozycji podczas stałych fragmentów. Może uda się zdobyć gola po strzale z dystansu… Kto wie? Wierzę, że kiedyś strzelę gola, ale najważniejsze są moje zadania obronne – zaznaczył były gracz Flory Tallinn. Do tej pory w barwach GieKSy rozegrał 20 meczów (w ekstraklasie i 1. lidze) i jeszcze nie zdobył gola.

Punktów mogło być więcej

Do katowickiego klubu Kuusk został sprowadzony w ostatnim zimowym oknie transferowym. Od tego momentu stał się czołową postacią zespołu w pierwszej lidze, a po awansie wygrał rywalizację o wyjściowy skład z Aleksandrem Komorem. Jeszcze nie minął rok, odkąd pojawił się na Górnym Śląsku, ale Rafał Górak ma do niego ogromne zaufanie. Zawodnik zdążył już sporo przeżyć z zespołem (przede wszystkim awans) i uważa, że drużynę stać na jeszcze lepsze wyniki niż dotychczas. GKS zajmuje 10. miejsce z 12 punktami.

– Mogliśmy osiągnąć więcej. Przed meczem z Pogonią nie czuliśmy się usatysfakcjonowani. Mogliśmy zdobyć więcej punktów. Straciliśmy mniej więcej pięć „oczek”, gdy rywale zdobywali gole w ostatnich minutach. Skupiamy się jednak na tym, żeby patrzeć w przyszłość. Przed nami wiele punktów do zdobycia - zakończył Kuusk.

Kacper Janoszka