Dani Carvajal od początku kariery związany jest tylko i wyłącznie z „Królewskimi”. Fot.  Raffaele Conti/IPA/IPA/SIPA/Sipa/PressFocus

Kazimierz Mochliński z Londynu

Zakochani w zwycięstwie

Real Madryt jeszcze nie zdążył się nacieszyć 15. triumfem w LM, a już myśli o kolejnym pucharze.


LIGA MISTRZÓW

Carlo Ancelotti i Zinedine Zidane spotkali się na stadionie Wembley po zwycięstwie Realu z Borussią Dortmund. Objęli się i porozmawiali z wyraźnym szacunkiem oraz koleżeństwem, które wynika z długiej znajomości. Obecnemu trenerowi Realu gorąco gratulował były szkoleniowiec „Królewskich”.

Dzięki sobotniemu sukcesowi Ancelotti zrównał się z Zidanem pod względem triumfów z Realem w LM. Teraz każdy z nich wygrywał w tych rozgrywkach jako trener „Los Blancos” 3-krotnie: „Zizou” od 2016 do 2018, a „Don Carlo” w 2014, 2022 i 2024 roku. Bez ich rządów w tym klubie historia piłki nożnej ostatnich lat byłaby stanowczo inna.

Zidane przyniósł puchar za zwycięstwo w LM przed rozpoczęciem meczu na płytę boiska razem z Karl-Heinzem Riedlem. Obaj w przeszłości strzelili zwycięskie bramki w finałach LM. Riedle dla Borussii w 1997 roku i Zidane dla Realu w 2002 roku. Jeden z nich był także potrzebny także po zakończeniu meczu. Zidane, jako przedstawiciel Realu, dostarczył po ostatnim gwizdku trofeum na scenę, gdzie odbyła się dekoracja.

Sposób bez napastnika

Dublet z tego sezonu w postaci wygrania La Ligi i LM jest jednym z największych osiągnięć Ancelottiego podczas jego trenerskiej kariery. Zrobił to bez nominalnego napastnika, który mógłby przeprowadzać ataki zespołu. Znów znalazł na to rozwiązanie w finale w Londynie. W odpowiednich momentach zmieniał ustawienie pomiędzy formacją 1-4-3-3, 1-4-2-3-1 i 1-4-4-2. Ancelotti musiał po raz kolejny radzić sobie, grając z „fałszywą 9”. Żaden z piłkarzy Realu nie pozostawał z przodu jako snajper. Vinicius grał na lewej stronie, Rodrygo na prawej, a Bellingham cofał się do pomocy. To oczywiście ulegnie zmianie dzięki transferowi Kyliana Mbappe z PSG. Jego dołączenie do Realu załata dziurę po odejściu Karima Benzemy. Gdy 25-letniFrancuz ubierze biały trykot, ataki „Królewskich” będą nie do zatrzymania.

Tymczasem na Wembley obrona z Dortmundu radziła sobie stosunkowo dobrze, bo do końca pierwszej połowy utrzymywała remis 0:0. Co ciekawe, był to 3. finał LM z rzędu, w którym nie padła bramka do przerwy.

Przedstawiciel historii

W końcu w drugiej połowie madrytczykom udało się wyjść na prowadzenie. Najpierw do bramki trafił Dani Carvajal, który po rzucie rożnym skierował piłkę do siatki. Hiszpan w swojej karierze nieraz przeżywał smutek, gdy 2-krotnie schodził z boiska kontuzjowany podczas finałów Champions League. Finalnie 6 razy brał w nich udział i 6-krotnie wygrywał… Ostatnie słowo należało natomiast do Viniciusa, który zapewnił Realowi zwycięstwo na 7 minut przed końcem meczu.

Warto wspomnieć, że - tak jak Carvajal - Luka Modrić także wystąpił we wszystkich finałach, w których Real Madryt pod wodzą Zidane’a i Ancelottiego osiągał sukces. Kibice cieszą się jednak przede wszystkim z wyczynu Carvajala, nie tylko dlatego, że jest Hiszpanem, ale także dlatego, że jest wychowankiem klubu. Jest częścią historii „Los Blancos”, a 20 lat temu uczestniczył nawet w otwarciu obecnej bazy treningowej w Madrycie. Wtedy, jako 12-latek, Carvajal reprezentował juniorów szkółki Realu. Złożył w specjalnym miejscu pamiątkową koszulkę, stojąc u boku legendarnego Alfredo Di Stefano.

Takie wspomnienia są wyjątkowo ważne dla Realu. Pomagają budować poczucie tego, że madrytczycy mogą być niepokonani. Toni Kroos, który po sezonie kończy karierę, w taki sposób wypowiedział się na temat zwycięstw Realu. - Wydaje się, że w finałowych meczach nie możemy przegrać. To nie jest normalne, żeby tyle razy wygrywać Ligę Mistrzów w ten sposób - stwierdził Niemiec. A jednak, klub ze stolicy Hiszpanii znów sięgnął po puchar Ligi Mistrzów, zdobywając 15. tytuł.

Włoski geniusz

Ancelotti oczywiście jest jednym z powodów, dzięki którym „Królewscy” stale wygrywają. Zidane nauczył się trenerskiego fachu, gdy był jego asystentem w Realu. Po zwolnieniu włoskiego geniusza Francuz przejął odpowiedzialność. W tym czasie Ancelotti został trenerem Evertonu, choć pozostawał w stałym kontakcie z Madrytem, poszukując graczy na wypożyczenie. Gdy dyrektor generalny Jose Angel Sanchez powiedział o kłopotach w zatrudnieniu nowego trenera, Ancelotti zażartował, że jest jeszcze jeden ewidentny kandydat. Miał na myśli... siebie i choć nie był w pełni poważny, dzień później wrócił do Madrytu. Dwie wygrane w Lidze Mistrzów podczas trzech sezonów tylko potwierdziła słuszność decyzji zarządu.

Po finale na Wembley Ancelotti był w centrum celebracji. W chwili podniesienia pucharu stał obok kapitana Nacho Fernandeza. Nawet zatańczył wokół trofeum, kiedy postawiono je na murawie. Mimo mijających lat (zbliżają się 65. urodziny Ancelottiego), był wyrzucany w górę przez swoich podopiecznych w geście triumfu. Szczęśliwie nie musiał wykonywać pokazu matadora i udawać walki z bykiem. Ta tradycja jest częścią każdego zwycięstwa Realu w europejskim finale. Wzór stanowi Raul i jego taniec sprzed 20 lat. Tradycja była kontynuowana przez Sergio Ramosa, a w tym sezonie sprawy w swoje ręce wziął Fernandez. Jako debiutant w roli kapitana w finale LM, spełnił swój obowiązek, używając do tego rekwizytu w postaci hiszpańskiej flagi.

Zakochana w „The Special One”

Przez cały okres świętowania Ancelotti nie miał zamiaru zdejmować swojego medalu. W kontrze do niego stanął Bellingham, który błyskawicznie zawiesił swój medal na szyi swojej mamy. W dodatku oddał jej także swoją koszulkę, w której wystąpił podczas finału. Jednak jego mama miała do niego jeszcze jedną prośbę… Chciała, żeby syn przedstawił ją trenerowi Jose Mourinho, w którym się od dawna podkochiwała! Mourinho na Wembley pracował jako ekspert w studio telewizji TNT, transmitującej LM w Wielkiej Brytanii. Bellingham zaprowadził swoją mamę do byłego szkoleniowca Realu. Ten pogratulował piłkarzowi i „zaczarował” jego mamę, która przy okazji zrobiła sobie zdjęcie z „The Special One”.

Z głośników na Wembley słychać było piosenkę z dedykacją dla Bellinghama „Hey Jude”, która została stworzona przez The Beatles w latach 60. To też łączy się z obecnym klubem Anglika, gdyż Real, który wygrał w 1966 roku Puchar Europy Mistrzów Krajowych, znany jest jako drużyna „Ye-ye”. Nazwa ta nawiązuje do słów utworu „She Loves You” zespołu The Beatles.

Rodzina Bellinghama, który został wybrany najlepszym młodym zawodnikiem LM w sezonie 2023/24, mogła z bliska pogratulować piłkarzowi. Inni członkowie kadry Realu nie mieli tego szczęścia. Skarżyli się, że służby bezpieczeństwa nie pozwoliły im na spędzenie tej szczególnej chwili w gronie najbliższych, choć posiadali odpowiednie zezwolenia na wejście na plac gry po meczu.

Wejście bez biletu

Organizatorzy byli też krytykowani za opóźnienie rozpoczęcia spotkania, gdy na murawie znalazło się kilku kibiców. Inni uczestnicy widowiska informowali, że dostali się na trybuny bez biletów, nie musząc się wyjątkowo starać o wejście na arenę. Ponadto fani z Dortmundu weszli na stadion ze sporą ilością pirotechniki, która miała być zatrzymana przed przejściem przez bramki. Narzekano też na długie kolejki w oczekiwaniu na transport publiczny, aby dostać się do centrummiasta. Najwidoczniej nie wszystko mogło się udać, gdy na stadionie znalazło się ponad 86 tysięcy ludzi, a kolejne tysiące przyjezdnych znajdowało się w Londynie, poszukując biletów widowisko. Być może potrzebny był… ojciec Daniego Carvajala, który jest policjantem w Madrycie!

Czy Real jest w stanie sięgnąć po trofeum także za rok? 16. klubowe mistrzostwo jest celem wyznaczonym przez prezesa Realu Florentino Pereza, który poinformował o tym publicznie. „Królewscy” kochają zwycięstwa do tego stopnia, że Rodrygo nie mógł się doczekać na wręczenie pucharu i po ostatnich gwizdku na Wembley, wziął z trybun balon w kształcie trofeum.