Fani Wisły mogli dopingować swój zespół na wyjeździe tylko w finale pucharu. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus.pl 


Zaklęty krąg

Finał Pucharu Polski nic nie zmienił. GKS Katowice jest kolejnym klubem, który blokuje kibicom Wisły wstęp na stadion.

 

WISŁA KRAKÓW

Społeczność skupiona wokół Wisły Kraków na długo zapamięta zwycięstwo nad Pogonią Szczecin. Także dlatego, że był to największy wyjazd kibiców „Białej gwiazdy” w historii (około 25 tys. osób) i jedyny, który doszedł do skutku w tym sezonie. Kto liczył, że finał na PGE Narodowym w Warszawie zakończy bojkot w lidze, ten się przeliczył.


Nierówne traktowanie

Prezes Wisły Jarosław Królewski wypowiada się często, czasem kontrowersyjnie. Ale w tym przypadku miał rację. Mecz finału PP bez incydentów nie miał najmniejszego wpływu na postawę innych pierwszoligowych klubów, które od początku sezonu bojkotują krakowskich kibiców. Część fanów Wisły nie jest święta, pokazywali to czasem w poprzednich latach, a nawet w niedawnym spotkaniu z Motorem Lublin, kiedy zaprezentowali skandaliczną oprawę. Warto jednak pokazać na konkretnym przykładzie, że bojkotowanie tylko sympatyków 13-krotnego mistrza Polski to kuriozalna akcja, której nikt nie chce zakończyć. Otóż wiślacy nie zostali wpuszczeni na grudniowy mecz w Niecieczy, bo Bruk-Bet Termalica tłumaczyła, że do bójki pseudokibiców - grupa m.in. Zagłębia Sosnowiec i BKS-u Stali Bielsko-Biała napadła na turniej organizowany przez kibiców Unii Tarnów, zginął 40-letni mieszkaniec Bielska-Białej - doszło w niedalekim Radłowie. Można to zrozumieć, bo kibice Wisły brali w tym udział jako strona zaatakowana. Jednak na początku kwietnia władze „Słoników” nie miały problemów, by... otworzyć sektor gości dla Zagłębia.


Napływały informacje?

Zakończyć tej chorej sytuacji nie odważyły się władze GKS-u Katowice i nadal tkwimy w zaklętym kręgu. Prezes Krzysztof Nowak w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” zapewniał, że nie da sobie wejść na głowę, ale jak widać – nie miał na myśli wszystkiego. Niektórym jednak daje i 18 maja wiślaków nie wpuści. „Do naszego klubu napływały niepokojące informacje o możliwości przyjazdu do Katowic w dniu meczu GKS - Wisła grup kibiców antagonistycznie nastawionych do fanów z Krakowa. Ma to związek z negatywnymi wydarzeniami z udziałem kibiców Wisły, do jakich doszło w zeszłym roku. Stanowi to bardzo poważne zagrożenie bezpieczeństwa dla innych uczestników zawodów, łącznie z zawodnikami, sędziami oraz innymi osobami uczestniczącymi w imprezie masowej. Biorąc to pod uwagę, zgodnie z uchwałą nr VII/107 z dnia 12 lipca 2019 roku Zarządu PZPN, GKS Katowice odmówił przyjęcia kibiców Wisły Kraków na zaplanowany mecz”– to stanowisko GKS-u Katowice, przesłane nam przez rzecznika prasowego Michała Kajzerka.

Katowiczanie wykorzystali formułkę, którą w Krakowie znają na pamięć. Skąd napływały niepokojące informacje? Jakie konkretnie? Tego już nikt nie napisał. Można się domyślić dlaczego. Sytuacja jest absurdalna, bo to stanowisko wybrzmiewa tydzień po finale PP w Warszawie, którego w przeciwieństwie do wielu poprzednich, nie przyćmiły negatywne wydarzenia z udziałem kibiców wokół stadionu i na trybunach. Fani Pogoni i Wisły stworzyli piłkarskie święto, co najmniej się tolerowali, a w wielu przypadkach – robili sobie zdjęcia i pocieszali swoje dzieci po zmianie wyniku. Idealnym podsumowaniem tam tego dnia jest zdjęcie, na którym kibic „portowców” w sile wieku pomaga wejść po schodach stadionu starszej fance „Białej gwiazdy”. Tego jednak w Katowicach, i nie tylko tam, nie chcą widzieć…

Michał Knura