Zagraliśmy świetnie i... przegraliśmy
Rozmowa z Maciejem Góreckim, trenerem Odry Bytom Odrzański
Znalazł pan odpowiedź na pytanie, jakim cudem udało wam się przegrać mecz z Pniówkiem Pawłowice?
- Szwankowała przede wszystkim skuteczność strzelecka, bo zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie, wykreowaliśmy więcej dogodnych sytuacji niż przeciwnik. Strzelaliśmy jednak obok bramki, trafialiśmy w słupek i poprzeczkę, w kilku przypadkach skutecznie interweniował bramkarz. Co z tego, że rozegraliśmy znakomite spotkanie, stworzyliśmy mnóstwo sytuacji, skoro zeszliśmy z boiska pokonani? Z tych dziesięciu okazji trzy powinny zostać zamienione na bramki. Gdyby to się wydarzyło, ten mecz zostałby zamknięty być może już w pierwszej połowie. W samej końcówce spotkania wychodziliśmy najpierw sam na sam z bramkarzem, a potem trzech na jednego i... oddaliśmy piłkę przeciwnikowi. Tych okazji mógłbym wymienić jeszcze co najmniej kilka.
W Pawłowicach zagraliście dużo lepiej niż w Turzy Śląskiej, gdzie zremisowaliście 2:2 z Unią?
- To był zupełnie inny mecz, było w nim więcej walki w powietrzu. Przeciwko Pniówkowi na pewno zagraliśmy dużo lepiej.
W poprzednim meczu dwóch zawodników, Oskar Skałecki i Jakub Babij, doznało kontuzji. Na ile są one poważne i kiedy ci gracze będą do pańskiej dyspozycji?
- Oskar doznał urazu bez kontaktu z przeciwnikiem, badanie wykazało naderwanie włókien w mięśniu dwugłowym. Powinien być gotowy do gry po dwóch-trzech tygodniach, w przypadku najgorszego scenariusza pauza będzie trwała miesiąc. W przypadku Kuby jeszcze czekamy na diagnozę, poznamy ją w tym tygodniu po badaniu rezonansem magnetycznym. Ten uraz kolana nie wygląda zbyt dobrze.
Ich absencja jest dla pana dużym problemem, czy ma pan na tyle szeroką i wyrównaną kadrę, że nie będzie to odczuwalne?
- Na pewno jest to problem, bo większa kadra powoduje większą rywalizację o miejsce w podstawowym składzie. Poza tym Skałecki zaczynał mecz z Unią w pierwszym składzie, natomiast Babij odbudowuje się po dłuższej kontuzji i liczyliśmy, że będzie w stanie nam pomóc. Ich kontuzje burzą nasze plany. Ale powtórzę to, co mówiłem wszystkim przed sezonem - uważam, że mamy bardzo wyrównaną kadrę i ósemka, która mecz z Pniówkiem zaczynała na ławce rezerwowych, równie dobrze mogłaby grać od pierwszego gwizdka. Nie powiem jednak, że brak Babija i Skałeckiego nie jest żadnym osłabieniem. Kuba jak na warunki trzecioligowe jest bardzo dobrym piłkarzem, natomiast 21-letni Oskar ma potencjał i plany, by zostać w pełni profesjonalnym graczem.
Nie zamierzam kwestionować pańskich wyborów personalnych, ale dlaczego w przerwie zmienił pan Kamila Walkowa? Mnie się ten zawodnik w pierwszej połowie podobał, miał ciąg na bramkę i był groźny w polu karnym przeciwnika.
- Kamil Walków został zmieniony z tego względu, że nie było u niego takiej intensywności w obronie, jakiej wymagam. Druga sprawa - miał sytuacje do zdobycia gola, w których niezbyt dobrze się zachował. Przed meczem wydawało mi się, że dysponuję na tyle dużym komfortem, bo mam na ławce napastnika, Bartka Skibę, który w poprzednim sezonie jako „dziewiątka” grał najwięcej. Poza tym jest kapitanem drużyny, więc wszyscy muszą sobie zdawać sprawę, że margines błędu jest niewielki. Po prostu na ławce są kolejni zawodnicy, którzy wiele nie odstają i dlatego podjąłem decyzję, że Bartek jest gotowy do gry, czeka na swoją szansę, to dam mu ją wcześniej niż później.
Na waszym stadionie trwają prace remontowe. Ile meczów rozegracie na wyjeździe, nim wrócicie na własny obiekt?
- Pierwszy mecz u siebie mamy zagrać w 8. kolejce, a naszym przeciwnikiem będą rezerwy Miedzi Legnica. To będzie 14 września. Do tego czasu gramy wszystko na wyjazdach.
To dla was bardzo duży problem?
- Z mojej perspektywy i z perspektywy zeszłego sezonu, bo mieliśmy bardzo podobną sytuację, to jest problem. Teraz wydaje się, że gramy na wyjazdach i tak naprawdę nic nie musimy, jest luz w głowie. I jeżeli na wyjazdach nie będziemy zdobywać punktów, a z doświadczenia wiemy, że punktowanie na obcych boiskach nie jest łatwe i nie zdobędziemy odpowiedniej liczby punktów, to będzie identyczna sytuacja jak sezon temu. Na wiosnę będziemy grali z dodatkowym obciążeniem psychicznym, że musimy u siebie wygrać. Będziemy grali tych 7 meczów u siebie, a przynajmniej połowa zawodników będzie przeświadczona, że nie ma innej opcji niż nasze zwycięstwo. W ubiegłym sezonie wyglądało to tak, jak wyglądało - na początku nie robiliśmy zbyt wielu punktów, nasza zdobycz różniła się tylko punktem od tej, którą „ugraliśmy” jesienią na wyjazdach.
Jaki cel przyświeca panu i pańskiej drużynie w bieżącym sezonie?
- Dla mnie celem jest dobra gra i wygrywanie każdego meczu. Jeżeli chodzi o miejsce w tabeli, nie stawiamy sobie żadnych celów. Po prostu czas pokaże. Chcemy jak najszybciej się utrzymać i nie przeżywać tego, co w poprzednim sezonie, bo to naprawdę była mocno stresująca sytuacja.
Dysponuje pan lepszą drużyną niż w poprzednich rozgrywkach?
- Tak, uważam, że to jest lepsza drużyna, bo zawodnicy, którzy do nas dołączyli, dają naprawdę dużo jakości . A druga sprawa - ci, co zostali, mają już duże doświadczenie, nie tylko w pracy ze mną.
Rozmawiał Bogdan Nather