Sport

Zagraliśmy przyzwoity mecz

Rozmowa z Dawidem Pędziałkiem, trenerem drugoligowego GKS-u Jastrzębie.

Dawid Pędziałek zaakceptował porażkę z beniaminkiem z Grodziska Mazowieckiego. Fot. Arkadiusz Kogut/gksjastrzebie.com

Trudno pogodzić się panu z porażką z beniaminkiem 2. ligi?

- Dobrze weszliśmy w mecz, w pierwszych 15-18 minutach mieliśmy dwie bardzo dobre sytuacje do zdobycia bramki. Uważam, że w tym fragmencie przeważaliśmy, później przeciwnik przejął inicjatywę i praktycznie do końca pierwszej połowy był zespołem lepszym. Potwierdziła to bramka z dystansu zawodnika, na którego zwracaliśmy uwagę. Wiedzieliśmy, że mają bardzo mocne wahadła, bardzo szybkie. Wspomniany Nikodem Niski zdobył już drugą taką bramkę w tej rundzie, a mamy dopiero 3. kolejkę... Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie często bocznymi sektorami przedzierali się pod nasze pole karne i stwarzali duże zagrożenie. W przerwie dokonaliśmy dwóch zmian i korekty w ustawieniu. W drugiej połowie było widać i czuć z boiska, że mieliśmy przewagę optyczną, poza dwiema sytuacjami mieliśmy sporo stałych fragmentów gry, z których przynajmniej jeden mogliśmy zamienić na bramkę. Nadziewaliśmy się też na groźne kontry przeciwnika. Uważam, że mecz mógł się skończyć remisem, natomiast o tę jedną bramkę goście byli lepsi. Widać, że są na fali, wygrali trzeci raz z rzędu. Jako beniaminek idą siłą rozpędu. Nie graliśmy złego meczu, zagraliśmy przyzwoicie, natomiast czasami taka jest piłka, że trzeba zaakceptować smak porażki, chociaż nikt z nas nie lubi przegrywać.

Najbardziej żal panu stuprocentowej sytuacji zmarnowanej w 53 minucie przez Szymona Kiebzaka?

- To była praktycznie pusta bramka, widzieliśmy to dokładnie z boku. Po prostu Szymonowi „została” piłka, co było spowodowane obfitymi opadami deszczu. To się zdarza, chociaż - zgadzam się z panem - to była sytuacja stuprocentowa. Czasami tak jest, że w piłce nie wszystko wychodzi. Nie mam jednak pretensji do Szymona, bo to była sytuacja losowa.

W kadrze meczowej nie było Karola Fietza, natomiast cały mecz na ławce rezerwowych spędził Kacper Zych. Powody ich absencji?

- Karol po ostatnim meczu z Olimpią Elbląg źle się czuł. Ma zapalenie oskrzeli i przyjmuje antybiotyk, więc w najbliższych dniach nie będziemy mogli z niego skorzystać. Kacper z kolei nie jest w pełni sił. Wrócił do treningów po kontuzji, ale nie jest jeszcze na tyle zdrowy, żeby zagrać w takim meczu „na styku”. Potrzebuje trochę czasu. Myślę, że to kwestia tygodnia oraz dobrego treningu i będziemy mogli z niego skorzystać.

Jak wygląda kwestia rehabilitacji Jakuba Iskry?

- Kuba w poniedziałek wrócił do treningów z piłką, jest bardzo bliski tego, by wejść do treningów z pełnym obciążeniem. To kwestia dwóch, maksymalnie trzech tygodni.

Przygotowania do pucharowej potyczki z Polonią Bytom przebiegały bez zakłóceń?

- Tak, od soboty do poniedziałku trenowaliśmy normalnie, a we wtorek jest mecz w Bytomiu. Potem będą treningi w środę, czwartek i piątek, zaś w sobotę czeka nas wyjazd do Bielska-Białej na mecz z Podbeskidziem. W niedzielę moi piłkarze będą mieli tylko odnowę biologiczną, zaś w poniedziałek dostaną dzień wolny, by zregenerować się i przygotować do kolejnego meczu z Polonią Bytom, tym razem w ramach rozgrywek ligowych.

Rozmawiali Bogdan Nather i Wojciech Gluza