Zagrajcie jak w… 1960 i 1965 roku!
Jak wygrane w Glasgow to… Ernest Pohl i Stanisław Oślizło. Dwie legendy Górnika mają świetne wspomnienia z Hampden Park.
Z LAMUSA
Futbolowa rywalizacja Szkocji i Polski ma swoją tradycję. Meczów tych reprezentacji nie było wiele, bo 11, ale sporo się w nich działo. Bilans gier, o czym przypominaliśmy w poniedziałkowym „Sporcie”, rozmawiając z drugim trenerem reprezentacji Szkocji Johnam Carverem, jest wyjątkowo wyrównany. Trzy razy wygrali Polacy, dwa razy Szkoci, a aż sześć razy notowano remis. Na początku my byliśmy lepsi. W XXI wieku na pięć spotkań ze Szkotami nie wygraliśmy żadnego, notując cztery remisy i porażkę. – Nie patrzymy na statystyki. Możesz mieć z kimś zły czy dobry bilans, ale potem przychodzi do gry na murawie i wszystko jest weryfikowane. Każdy mecz to inna historia – podkreśla Carver, który w sztabie reprezentacji Szkocji jest od 4 lat.
Pierwsze wyjazdy do Glasgow były dla nas wyjątkowo udane, a o bombie Pohla pamięta się do dziś!
Bomba Pohla na Hampden Park
Po raz pierwszy zagraliśmy ze Szkotami w towarzyskim spotkaniu 1 czerwca 1958 roku na Stadionie Dziesięciolecia. Wyspiarze szykowali się wtedy do mistrzostw świata na boiskach w Szwecji. Mecz z biało-czerwonymi był dla nich próbą generalną przed meczem z Jugosławią na szóstym Pucharze Świata, a rozegrali go już dokładnie tydzień później. W Warszawie przed 75-tysięczną widownią wygrali 2:1, a Edwarda Szymkowiaka dwa razy pokonał mierzący ledwie 160 cm pomocnik Bobby Collins, legenda Celticu, a po MŚ w Szwecji Evertonu oraz Leeds.
Dwa lata później, w maju 1960 roku, zrewanżowaliśmy się w Glasgow. Przygotowywaliśmy się akurat do igrzysk w Rzymie, które nam nie wyszły. To było spotkanie, które przeszło do historii ze względu na Ernesta Pohla. To było jedno z najciekawszych wzajemnych spotkań obu reprezentacji, a kibice na Hampden Park już w pierwszych dwóch kwadransach widzieli trzy gole! Z naszej strony trafiali Krzysztof Baszkiewicz i Lucjan Brychczy, a dla gospodarzy gola zdobył legendarny Denis Law, jeden z najlepszych piłkarzy futbolu na Wyspach Brytyjskich. Urodzony w Aberdeen, rocznik 1940, występował w Manchesterze City, Torino i Manchesterze United, gdzie święcił największe triumfy. W 1964 zdobył Złotą Piłkę dla najlepszego piłkarza Europy oraz pomógł klubowi wywalczyć mistrzostwo Anglii w 1965 i 1967, a także Puchar Europy w 1968. Przez kibiców nazywany był „The King” albo „The Lawman”. Szkoci w drugiej połowie wyrównali, ale z boiska zeszli pokonani. O wszystkim zdecydowało trafienie Ernesta Pohla z 25 metrów. Jak pisał Sport, to była „bomba, która wstrząsnęła Szkocją”.
107 tysięcy kibiców na trybunach!
5 lat później trafienie bombardiera Górnika, który - przypomnijmy - od lat jest na czele najlepszych snajperów naszej ligi ze 186 bramkami, też dało nam zwycięstwo. Ze Szkotami rywalizowaliśmy w eliminacjach do MŚ 1966, które i my, i oni przegraliśmy. Ze Szkotami w maju 1965 zremisowaliśmy na Stadionie Śląskim 1:1, bramki zdobyli Roman Lentner i w końcówce Law. Natomiast kilka miesięcy później zanotowaliśmy cenne zwycięstwo na Hampden Park. Do 85 minuty gospodarze prowadzili, żeby potem w ciągu kilkudziesięciu sekund stracić dwa gole! Najpierw do siatki Williama Browna trafił Pohl. Asystę zanotował świetny napastnik Ruchu Chorzów Eugeniusz Faber. Decydujący cios zadał napastnik ŁKS-u Łódź, zresztą debiutant w kadrze, Jerzy Sadek. To była wielka niespodzianka. Biało-czerwoni jechali do Glasgow po sensacyjnej porażce z Finlandią, dla której były to jedyne punkty w eliminacjach. Gospodarze tamtego meczu, przegrywając wtedy, mocno zmniejszyli szanse na wyprzedzenie Włochów. Ci ostatecznie wygrali grupę, o dwa punkty wyprzedzając Szkotów i o trzy przed Polaków. Tamten mecz w październiku 1965 roku na Hampden Park oglądało aż 107 tys. kibiców, co było rekordem frekwencji w europejskiej piłce!
W wygranym 2:1 meczu naszą obroną kierował Stanisław Oślizło, jeden z najlepszych środkowych obrońców w historii naszej piłki, wieloletni kapitan Górnika i reprezentacji, choć w tamtym czasie kapitańską opaskę nosił Henryk Szczepański z Odry Opole. – Mało co pamiętam z tego meczu. Wiem, że Ernest Pohl trafił i przypomniał pan Sadka. Ale grając tam, to zawsze był taki tumult i taki rwetes, że nie słyszało się głosu kolegi stojącego obok. To było charakterystyczne, jeżeli chodzi o mecze na Wyspach Brytyjskich, które wtedy często rozgrywaliśmy – przypomina Oślizło.
Legenda polskiej piłki dodaje: – W tamtym czasie często mierzyliśmy się i z reprezentacją Szkocji, i z klubami stamtąd. Pamiętam rywalizację z Rangersami. Najpierw pokonaliśmy ich na Stadionie Śląskim 3:1, a potem w takim samym stosunku w Glasgow w trudnych warunkach. Pamiętam, że nie wpuścili nas na rozruch na boisko, które przed meczem było pokryte takimi płytami, żeby murawa nie zamarzła (Górnik grał z Glasgow Rangers w 1/8 finału Pucharu Zdobywców Pucharów w listopadzie 1969 roku – przyp. red.). Trenowaliśmy na bocznym, żużlowym boisku. Przed samym meczem płyt i folii już nie było. Murawa była zielona, mięciutka, grało się bardzo dobrze, a co za tym idzie, wynik też był dla nas dobry – przypomina pan Stanisław.
Legenda liczy na Piątka i „Lewego”
Kończącego w listopadzie 87 lat Oślizłę, który w Glasgow wygrywał i jako reprezentant Polski, i jako zawodnik Górnika, pytamy, jak będzie w czwartkowej rywalizacji w Lidze Narodów.
– Nie chcę powiedzieć, że jest jakaś wielka niewiadoma. Owszem, trochę wątpliwości człowiek ma, jadąc na obcy stadion. W moich czasach świetnie się znaliśmy. Wiedziałem, kto wystąpi, na jakiej pozycji. Już przed treningami było to wiadomo. Dziś w kadrze widzę nazwiska, które mi niewiele mówią. Większość gra oczywiście za granicą, nie to, co było w tamtych czasach. Jest „Pio-Pio-Piątek”, który w ostatniej kolejce zaliczył hat trick w lidze tureckiej. Fajna rzecz, ale liga turecka, liga polska czy szkocka to nie to, co reprezentacja, bo to ogromna różnica, tym bardziej wtedy, kiedy jedzie się na wyjazd – mówi pan Stanisław, który jest pełen wiary przed tym, co czeka nas w czwartek.
– Michałowi Probierzowi powinno się udać. Jest kilku nowych, kandydujących do gry młodych zawodników, którzy powinni zrobić wszystko, żeby się dobrze zaprezentować. No i mamy naszego kapitana Roberta Lewandowskiego, który dobrze rozpoczął sezon w Barcelonie i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby kontynuował to w kadrze i żeby dobrze było w czwartek – mówi z uśmiechem wielka legenda polskiego futbolu.
Michał Zichlarz
HISTORIA MECZÓW POLSKA – SZKOCJA
1 czerwca 1958 r., Warszawa, towarzyski
Polska – Szkocja 1:2 (0:1)
0:1 – Collins, 21 min, 0:2 – Collins, 53 min, 1:2 – Cieślik, 84 min
4 maja 1960 r., Glasgow, towarzyski
Szkocja – Polska 2:3 (1:2)
0:1 – Baszkiewicz, 12 min, 1:1 – Law, 24 min, 1:2 – Brychczy, 29 min, 2:2 – St. John (47 min), 2:3 – Pohl, 60 min
23 maja 1965 r., Chorzów, eliminacje MŚ
Polska – Szkocja 1:1 (0:0)
1:0 – Lentner, 52 min, 1:1 – Law, 76 min
13 października 1965 r., Glasgow, eliminacje MŚ
Szkocja – Polska 1:2 (1:0)
1:0 – McNeill, 13 min, 1:1 – Pohl, 85 min, 1:2 – Sadek, 86 min
28 maja 1980 r., Poznań, towarzyski
Polska – Szkocja 1:0 (0:0)
1:0 – Boniek, 69 min
19 maja 1990 r., Glasgow, towarzyski
Szkocja – Polska 1:1 (1:0)
1:0 – Mo Johnston, 42 min, 1:1 – Gilespie, 59 min (samobójcza)
25 kwietnia 2001 r., Bydgoszcz, towarzyski
Polska – Szkocja 1:1 (0:0)
1:0 – Kałużny, 50 min, 1:1 – Booth, 69 min (karny)
5 marca 2014 r., Warszawa, towarzyski
Polska – Szkocja 0:1 (0:0)
0:1 – Brown, 77 min
14 października 2014 r., Warszawa, eliminacje ME
Polska – Szkocja 2:2 (1:1)
1:0 – Mączyński, 11 min, 1:1 Maloney, 18 min, 1:2 – Naismith, 57 min, 2:2 – Milik, 76 min
8 października 2015 r., Glasgow, eliminacje ME
Szkocja – Polska 2:2 (1:1)
0:1 – Lewandowski, 3 min, 1:1 – Ritchie, 45 min, 2:1 – Fletcher, 62 min, 2:2 – Lewandowski, 90+4. min
24 marca 2022, Glasgow, towarzyski
Szkocja – Polska 1:1 (0:0)
1:0 – Tierney, 68 min, 1:1 – Piątek, 90+4. min (karny)
Bilans: 3 zwycięstwa Polski, 6 remisów, 2 wygrane Szkocji. Bramki: 15:14
5
RAZY mierzyły się reprezentacje Szkocji i Polski na legendarnym Hampden Park i gospodarze... nie wygrali ani razu! W dwóch meczach zwyciężali biało-czerwoni, a trzy zakończyły się remisami. Bilans bramek 9:7 na naszą korzyść.
4
RAZY przeciwko reprezentacji Szkocji zagrała czwórka naszych zawodników. To Henryk Szczepański, Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak oraz Arkadiusz Milik.