PLUS

Postawa Mateusza Kosa

Bramkarz Zagłębia to jeden z nielicznych graczy, którzy jesienią nie zawiedli. Gdyby nie postawa doświadczonego golkipera to prawdopodobnie zdobycz punktowa sosnowiczan byłaby jeszcze gorsza. Bramkarz, który wiosną skończy 37 lat, nie popisał się praktycznie tylko w ostatnim meczu z Chrobrym Głogów, poza tym był jednym z filarów I-ligowca. Tym samym Kos kontynuował dobrą passę z rundy wiosennej minionego sezonu, gdy miał wydatny wkład w uratowanie przez Zagłębie I ligi. Jednak samo wyróżnienie bramkarza wiele mówi o grze muru obronnego zespołu, który daje Kosowi możliwości do tego, żeby się wykazać. Jest niezwykle przydatnym zawodnikiem i bez niego Zagłębie – choć trudno to sobie wyobrazić – miałoby jeszcze gorszy bilans bramkowy.


MINUS

Transfery latem

Zagłębie postawiło latem na kilka „sprawdzonych koni”, które niestety nie pociągnęły zespołu z Sosnowca. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że kilku z tych piłkarzy trafiło do Zagłębia na zasadzie „skoro nikt nas nie chciał…”. Potem były wywody o tym, że piłkarze muszą dojść do siebie, bo mają braki w treningach, bo nie przepracowali okresu przygotowawczego. Problem w tym, że w przypadku niektórych trudno mówić o osiągnięciu jakiejkolwiek formy, mimo że runda jesienna dobiegła już końca. Zdecydowanie więcej oczekiwać można było od takich graczy jak Kamil Biliński czy Joel Valencia. Niestety stara maksyma, że nazwiska nie grają dziwnym, trafem w Sosnowcu po raz kolejny się potwierdziła… Niektóre z transferów były natomiast tak dziwne, że trudno je nawet skomentować. Skąd sosnowiecki klub wpadł na pomysł ściągnięcia Antonio Pavicia czy Patryka Calińskiego? Do tej pory trudno znaleźć odpowiedź.