Sport

Zagłębie już za burtą

Na rundzie wstępnej zakończyła się pucharowa przygoda ekipy z Sosnowca. Lepszy okazał się trzecioligowiec z Nowego Sącza.

Piłkarze z Sandecji jako pierwsi w tym sezonie znaleźi sposób na Zagłębie. Fot. Sandecja Nowy Sącz

Piłkarze Zgłębia na domową wygraną w Pucharze Polski czekają od 2015 roku i jeszcze poczekają. Wczoraj dość nieoczekiwanie musieli uznać wyższość Sandecji... Oba zespoły w pucharowej kampanii spotkali się po raz pierwszy. Barw klubu z Nowego Sącza bronią Patryk Bryła i Tomasz Nawotka, którzy swego czasu występowali w Zagłębiu.

Trener Marek Saganowski postanowił sprawdzić piłkarzy, którzy w lidze grali mniej lub wcale. W porównaniu do meczu z Resovią, który dla Zagłębia był trzecim kolejnym wygranym, miejsce w jedenastce zachowali jedynie Rok Kurtović, Łukasz Uchanst i Emmanuel Agbor. Mateusz Kos, Bartosz Chęciński, Mikołaj Staniak, Mateusz Duda, Bartosz Paszczela zagrali po raz pierwszy w tym sezonie, Patryk Mularczyk wrócił do wyjściowego składu, a Piotr Mielczarek i Miłosz Pawlusiński pierwszy raz w obecnych rozgrywkach pojawili się na boisku od pierwszego gwizdka.

Od początku meczu trwała walka w środkowej strefie boiska, ale żadna ze stron nie potrafiła skonstruować składnej akcji. Po niespełna dwóch kwadransach miejscowi mogli, a nawet powinni objąć prowadzenie, lecz Kurtović nie wykorzystał rzutu karnego podyktowanego za faul Michała Rutkowskiego na Uchnaście. Chorwat strzelił lekko, po ziemi i Martin Polaczek nie miał większych problemów z zatrzymaniem piłki. Goście zachowali więc czyste konto, ale kilka chwil później stracili Igora Maślankę, który z podejrzeniem złamania nogi opuścił murawę. Sosnowiczanie dążyli do zdobycia bramki, a tymczasem na prowadzenie wyszli goście. W 43 min Daniel Pietraszkiewicz dograł z lewej strony w pole karne do rezerwowego Mikołaja Kwietniewskiego, a ten strzelił lewą nogą po „długim” rogu. Kos nie zdołał sięgnąć piłki i zapachniało niespodzianką.

Drugą połowę lepiej rozpoczęli przyjezdni. W 55 min z kilkunastu metrów uderzał Rafał Wolsztyński, ale trafił w Miłosza Pawlusińskiego. Po chwili ten sam gracz próbował zatrudnić Kosa, lecz w sukurs przyszedł mu Agbor, od którego odbiła się piłka, ułatwiając bramkarzowi interwencję. Z upływem czasu trener Saganowski sięgnął po bardziej doświadczonych zawodników, ale ani wejście Joela Valencii, ani Kamila Bilińskiego nie odmieniło obrazu gry. Stroną dominującą byli goście. W 75 min trybuny stadionu w Sosnowcu zawrzały po tym jak Bartosz Boruń padł w polu karnym po starciu z Bryłą. Arbiter tym razem nie miał zamiaru wskazywać na „wapno”, co spotkało się z dezaprobatą publiczności. Od 83 min miejscowi grali z przewagą zawodnika, ale nie byli w stanie odwrócić losów pojedynku i mogą się skoncentrować na zmaganiach o drugoligowe punkty.

Krzysztof Polaczkiewicz


Zagłębie Sosnowiec - Sandecja Nowy Sącz 0:1 (0:1)

0:1 - Kwietniewski, 43 min

ZAGŁĘBIE: Kos - Chęciński, Staniak, Kurtović - Pawlusiński, Duda, Mularczyk (62. Valencia), Uchanst (77. Marciniec), Mielczarek (63. Boruń) - Agbor (63. Biliński), Paszczela (46. Szostek). Trener Marek SAGANOWSKI.

SANDECJA: Polaczek - Słaby, Rutkowski, Kowalik, Bryła (84. Talar) - Skałecki, Kołbon, Maślanka (35. Kwietniewski), Smajdor (46. Nawotka) - Pietraszkiewicz (46. Gołębiowski), Wolsztyński (84. Peciak). Trener Łukasz MIERZEJEWSKI.

Sędziował Michał Kramski (Świebodzin). Widzów 4656.

Żółte kartki: Staniak - Rutkowski, Bryła, Skałecki, Kowalik, Gołębiowski, Kołbon, czerwona Gołębiowski (83, druga żółta).