Żadna nowość
Pięć strzelonych goli w jednym meczu w przypadku „portowców” nie jest rzadkością.
POGOŃ SZCZECIN
Piłkarze „Dumy Pomorza” należą do najbardziej bramkostrzelnych w ekstraklasie. W siedmiu meczach bieżącego sezonu 13 razy zmusili do kapitulacji bramkarzy i tylko Legia Warszawa może pochwalić się większą zdobyczą (16 goli). Natomiast takim samym dorobkiem strzeleckim jak szczecinianie legitymuje się Cracovia. W ostatniej kolejce podopieczni trenera Roberta Kolendowicza pokonali 5:3 Śląsk Wrocław, zaś łupem bramkowym podzieli się Efthymios Koulouris (41 i 89 minuta), Fredrik Ulvestad (9), Kamil Grosicki (21) i Alexander Gorgon (66).
Zauroczeni „piątkami”
Ostatnia kanonada „portowców” w potyczce z urzędującym wicemistrzem Polski nie była dziełem przypadku. Wystarczy cofnąć się do poprzedniego sezonu, by przekonać się, że zespół prowadzony wówczas przez Jensa Gustafssona trzykrotnie zakończył mecz z pięcioma trafieniami na liczniku.
Pierwsza „pod nóż” poszła Cracovia, która na własnym boisku uległa granatowo-bordowym aż 1:5. Gole dla zwycięzców zdobyli wtedy Kamil Grosicki (8 minuta, karny), Alexander Gorgon 2 (21, 50), Efthymios Koulouris (64) i Kacper Smoliński (87). Honorowe trafienie dla „Pasów” było dziełem Michała Rakoczego (90). Gwoli ścisłości dodajmy, że w 57 minucie rzutu karnego nie wykorzystał napastnik Cracovii Patryk Makuch.
Kolejną ofiarą „portowców” był Lech Poznań, który poległ w Szczecinie aż 0:5, co dla tak renomowanej drużyny było wstydliwym wynikiem. Bramkarza lechitów Bartosza Mrozka zmusili wtedy do kapitulacji Fredrik Ulvestad (17), Alexander Gorgon (33), Wahan Biczachczjan (39), Kamil Grosicki (47) i Mariusz Fornalczyk (90). W identycznych rozmiarach poległ na Stadionie im. Floriana Krygiera w Szczecinie chorzowski Ruch. Tym razem bramki poszły na konto Efthymisa Koulourisa (47, 54, 59), Mateusza Bartolewskiego (2, samobójcza) i Adriana Przyborka (35).
Punty najważniejsze
– Po to przychodzi ponad 20 tysięcy ludzi na nasze domowe spotkania, aby zobaczyć fajne show i zwycięstwa – stwierdził kapitan „portowców” Kamil Grosicki po wygranej nad wrocławianami. – To fani w meczu ze Śląskiem od nas dostali. Takie mecze są fajne dla kibiców. Pada dużo bramek, sporo się dzieje. Wiadomo jednak, że my, piłkarze, gdy prowadzimy 2:0 i tracimy dwie bramki, czujemy, że robi się nerwowo. Pokazaliśmy jednak charakter. Pokazaliśmy, że potrafimy się podnieść po takiej sytuacji i strzeliliśmy kolejne bramki. Trzy punkty są najważniejsze i z nich się cieszymy.
Szacunek dla zmienników
Zespół trenera Roberta Kolendowicza do ostatniego meczu ligowego przystąpił z mocno przemeblowaną obroną. – Duży szacunek dla piłkarzy, którzy czasami grają nie na swoich pozycjach. To trzeba docenić. Mamy teraz dużo kontuzji w zespole i bardzo szanuję tych piłkarzy, którzy potrafią zagrać na swojej nienominalnej pozycji i robić wszystko dla Pogoni. Cieszę się, że w takich okolicznościach wygraliśmy. Teraz jest przerwa na reprezentację i po jej zakończeniu do naszego składu będzie mogła wrócić część graczy, którzy ostatnio pauzowali. Będziemy więc jeszcze mocniejsi – podkreślił Grosicki. – Mecze u siebie są fantastyczne. W tamtym sezonie był taki moment, że na wyjazdach punktowaliśmy lepiej niż u siebie. W Szczecinie dużo punktów traciliśmy. Wydaje mi się jednak, że podstawą jest wygrywanie w domu. Na wyjazdach oczywiście też się musimy poprawić, żeby walczyć o najwyższe cele – dodał 36-letni skrzydłowy.
W rozjazdach
Po meczu ze Śląskiem część piłkarzy Pogoni udała się na zgrupowania swoich reprezentacji narodowych. Pozostali w planie mają zajęcia do środy, a następnie otrzymają od sztabu szkoleniowego wolne do końca tygodnia. Na zgrupowania reprezentacji udali się: Linus Wahlqvist (Szwecja), Wahan Biczachczjan (Armenia), Patryk Paryzek (Polska U-19), Adrian Przyborek oraz Maciej Wojciechowski (obaj Polska U-18).
Bogdan Nather