Już dzisiaj dla piłkarzy, sztabu szkoleniowego i działaczy Ruchu wybija godzina zero, czas weryfikacji, czy to, co zostało w ostatnich dwóch miesiącach zrobione, da wymarzony efekt w postaci utrzymania Ekstraklasy w Chorzowie.

Na początek zadanie z serii tych niemożliwych, na wypełnionym prawie po brzegi Stadionie Śląskim pojawi się Legia Warszawa. Zwinni marketingowcy opatrzyliby to spotkanie meczem dwóch najbardziej utytułowanych klubów, rywalizacją potęg, niestety rzeczywistość jest trochę inna i dzisiaj to bardziej walka Dawida z Goliatem gdzie mitycznym Dawidem jest chorzowski Ruch.

Dysproporcja w budżetach, składach, możliwościach obu klubów to przepaść. Przepaść tak ogromna, że realista powiedziałby, że Legia musi to spotkanie wygrać, a Ruch może, ja jednak z tą tezą się nie zgadzam.

Futbol dlatego jest uważany za najpopularniejszy i najpiękniejszy sport na świecie, że w swojej prostocie jest absolutnie nieprzewidywalny. W każdej innej, drużynowej dyscyplinie sportu musisz być po prostu lepszy w danym dniu od rywala. W piłce nożnej dużą rolę odgrywa szczęście i większa determinacja od przeciwnika. I tego dziś wymagam od Ruchu. Piłkarsko Legia może być lepsza, ale jeśli graczom „Niebieskich” nie zabraknie determinacji i walki, są w stanie tę różnicę zniwelować. 

Wygrana z Legią to nie tylko dodatkowe 3 punkty, ale przede wszystkim zastrzyk ogromnego mentalu na dalszą część rundy. Ten mecz trzeba wydrzeć na boisku, musimy zacząć z „wysokiego C!”

 

Iwo Raczek