Sport

Zachowają rytm

Zawodników Wisły Kraków czeka nietypowa przerwa reprezentacyjna. Zagrają w niej... mecz o stawkę.

Mariusz Jop znów bardzo dobrze zaczął jako pierwszy trener Wisły. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Po sobotnim zwycięstwie z Pogonią Siedlce zespół „Białej Gwiazdy” nie musi zmieniać trybu na reprezentacyjny. Trenerzy nie planują innych treningów, nie myślą o przesuwaniu niektórych zawodników do rezerw i sparingu dla pozostałych. W „okienko” w ligowym terminarzu krakowianom wpadła sobotnia rywalizacja w Pucharze Polski, w którym bronią tytułu.

Szybki zimny prysznic

Wielu kibicom Wisły w głowie się nie mieści, że aż od grudnia musieli czekać na... dwie ligowe wygrane z rzędu. Potem to nie udało się im ani pod wodzą Alberta Rude, ani Kazimierza Moskala. Za najkrótszymi z możliwych serii stoi ten sam trener: Mariusz Jop. Pod jego wodzą krakowianie odnieśli też długo oczekiwane (od 19 kwietnia) zwycięstwo na wyjeździe. Spotkanie w Siedlcach zaczęło się jednak źle. Najpierw Tamas Kiss obejrzał żółtą kartkę, a później Jesus Alfaro sfaulował przeciwnika w polu karnym. – Źle weszliśmy w mecz, trochę bojaźliwie. Graliśmy długą piłkę, zamiast spokojnie rozgrywać od tyłu. Cieszę się, że po stracie bramki pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną. Może przydał się nam zimny prysznic, żebyśmy się szybciej obudzili i później wyglądało to coraz lepiej – mówi lewy obrońca Rafał Mikulec, który strzelił premierowe gole w drużynie. W wywiadzie dla klubowych mediów został zapytany z przymrużeniem oka, czy w tym meczu grał w ataku, czy w obronie. – Był to w naszym wykonaniu bardzo ofensywny mecz. Trener oczekuje ode mnie, bym jak najczęściej podłączał się do akcji. Cieszę się, że byłem w tym miejscu i zdobyłem bramki.

Ostatni przed remontem

Tydzień po pierwszym triumfie w delegacji Wisłę czeka wyjazd do Tarnobrzegu. 1/16 finału Pucharu Polski została zaplanowana na przełom października i listopada, ale Siarka i „Biała Gwiazda” spotkają się już 12 października. Powodem przyspieszenia rywalizacji drużyn z III i I ligi jest planowany remont boiska na stadionie gospodarzy. PZPN po konsultacjach z klubami podjął decyzję, pod którą krakowianie podpisali się obiema rękami. Dla nich rozegranie spotkania w weekend jest najlepszą opcją. Ich kadra nie kurczy się z powodu powołań na zgrupowania reprezentacji, dlatego chętnie zgodzili się na nietypowy dla pucharowej rywalizacji termin, bo to także dla nich korzystne rozwiązanie. – Później zaplanowane było w dwóch kolejnych tygodniach pięć spotkań – co trzy, cztery dni – więc przenosząc Puchar Polski mamy trzy mecze w tydzień, a następnie tygodniową przerwę. Łatwiej będzie szachować siłami, rotować zawodników – mówi trener Mariusz Jop.

Chciał dostać kartkę

Po powrocie z Tarnobrzegu wiślacy zaczną przygotowania do meczu z niepokonanym już liderem z Niecieczy. To była drużyna Wiktora Biedrzyckiego, który w Siedlcach zastąpił w wyjściowym składzie kapitana Alana Urygę. W umowie sprzedaży pomiędzy Bruk-Betem i Wisłą pojawił się zapis, że zawodnik nie może zagrać w najbliższym meczu, dlatego Jop chciał uniknąć sytuacji, że na trudne spotkanie wypadnie mu dwóch środkowych obrońców. Uryga miał bowiem na koncie trzy żółte kartki więc istniało duże ryzyko, że dostanie kolejną i będzie musiał pauzować. Trzy „żółtka” uzbierał wcześniej także Biedrzycki i w drugiej połowie spotkania z Pogonią z premedytacją zaczepił zawodnika gospodarzy na środku boiska, by sędzia wymierzył mu karę. W ten sposób odpokutuje nadmierną liczbę napomnień w spotkaniu, w którym i tak nie mógł być brany pod uwagę. Także na tym przykładzie widać, że taktyka w piłce to ważna rzecz. Trzeba wiedzieć, kiedy zejść z boiska... ukaranym.

Michał Knura