Zabrakło niewiele
KOMENTARZ „SPORTU” - Paweł Czado
Podczas meczu Polaków w Osijeku byliśmy w jego trakcie bez przerwy do czegoś zmuszani. O co chodzi?
Byliśmy często zmuszani do szamotania się w trakcie gry jak ryba w sieci;
Byliśmy często zmuszani do gorączkowych interwencji pod własnym polem karnym. Czasami wręcz dziwacznych – choćby gdy Sebastian Walukiewicz łapał Chorwata pod pachy niczym chłopak, który chciałby zaprosić do tańca dziewczynę w wiejskiej tancbudzie. Sędzia gwizdnął, Modrić strzelił, futbolówka w bramce zatańczyła ;
Byliśmy często zmuszani do popełniania błędów, w tym bolesnych strat, bo rywale długimi momentami stosowali agresywny pressing na naszej połowie;
Byliśmy często zmuszani przyjmować piłkę plecami do bramki rywala, a przez to do wolniejszego rozgrywania. Nie napiszę przy tym, że czuliśmy oddech rywala na plecach, bo samemu nigdy nie zdarzyło mi się go poczuć, nawet gdy przeciwnik był podchmielony;
Byliśmy często zmuszani do biegania za piłką, a nie z nią. To mnie boli szczególnie, bo właśnie ten element w mojej opinii świadczy o tym, kto w danym spotkaniu lepiej gra w piłkę;
Byliśmy często zmuszani do dryblingów w… stronę naszej bramki, bo w stronę bramki rywala się nie dało! To niestety wyraz bezradności;
Byliśmy często zmuszani do bezradnego rozkładania rąk, bo momentami wydawało się , że rywali jest na boisku więcej, podczas gdy przez cały mecz było przecież tyle samo co naszych;
Byliśmy często zmuszani do oddychania z ulgą, bo w groźnych sytuacjach Chorwaci albo niegroźnie strzelali albo bez zarzutu bronił Łukasz Skorupski;
Byliśmy często zmuszani do zarzucania myśli o oddawaniu strzałów. W pierwszej połowie nie oddaliśmy żadnego. W drugiej było znacznie lepiej, ale uderzenie w poprzeczkę to jednak strzał niecelny, choć w tej konkretnej sytuacji Lewandowski spisał się rzeczywiście rewelacyjnie, zabrakło mu jedynie szczęścia;
Byliśmy często zmuszani do rzucania piłek za plecy obrońców, nawet gdy nie było tam naszych rozpędzonych napastników, bo nie było innego pomysłu co zrobić z piłką. Zwłaszcza w pierwszej połowie.
Byliśmy często zmuszani do wzdychania z zazdrości, zwłaszcza gdy po mózgu rozbijała się myśl „a czemu nasi tak nie mogą?”
Konstatacja? Oczywista: niewiele, cholera, zabrakło do zadowalającego wyniku, naprawdę nie-wie-le! Szkoda, bo Chorwacja to nie jest obecnie nadzwyczaj wielka drużyna. Ale oto jest cała piłka nożna. Najbardziej niewytłumaczalna dyscyplina świata, prawda?