Sport

Zabrakło medalu

Medal wywalczony w Paryżu zmieniłby sytuację - powiedział prezes Polskiego Związku Zapaśniczego Andrzej Supron na konferencji prasowej poświęconej ocenie startu biało-czerwonych w igrzyskach olimpijskich.

Prezes Supron jest zaskoczony oskarżeniami Arkadiusza Kułynycza. Fot. Rafal Oleksiewicz / PressFocus

- Zabrakło tak oczekiwanego medalu. Liczyliśmy, że powtórzy się sytuacja z poprzednich igrzysk w Tokio, z których wróciliśmy z brązowym medalem wywalczonym przez klasyka Tadeusza Michalika w kategorii 97 kg. Gdyby sytuacja powtórzyła się w Paryżu zupełnie inaczej wyglądałaby ocena naszego startu - powiedział szef zapaśniczej centrali.

- Punkty zgromadzone przez zapaśników uplasowały ich na ósmym miejscu wśród 27 dyscyplin, w których startowali Polacy - dodał Supron, wicemistrz olimpijski igrzysk w Moskwie w 1980 roku.

Na paryskich matach zaprezentowała się piątka zapaśników, dwie zawodniczki, dwóch przedstawicieli stylu wolnego oraz jeden klasycznego. Po przegraniu walk o brązowy krążek, piąte lokaty przypadły wolniakowi Robertowi Baranowi w wadze 125 kg oraz klasykowi Arkadiuszowi Kułynyczowi w 87 kg. Na siódmym miejscu w rywalizacji wolniaków sklasyfikowany został Zbigniew Baranowski startujący w wadze 97 kg. Ósma wśród zawodniczek w wadze 68 kg była Wiktoria Chołuj. Zdaniem szkoleniowców zawodniczka perspektywiczna, która debiutowała w igrzyskach, pokazując charakter i serce do walki.

Jako jedyna nie wypełniła zadań postawionych przez związek Anhelina Łysak, która w kategorii 57 kg odpadła w 1/8 finału, plasując się na dziesiątym miejscu.

Wiele uwagi poświęcono na konferencji wypowiedzi Arkadiusz Kułynycza, który ma pretensje, że do Paryża nie pojechał wskazany przez niego sparingpartner. Trenerzy i działacze przyznali, że nie mogą zrozumieć, dlaczego w mediach społecznościowych pod ich adresem zapaśnik kieruje tyle pretensji. - Jesteśmy tym niezmiernie zaskoczeni. Dziwi nas szukanie przez niego przyczyny niezdobycia medalu. Padły słowa, że jesteśmy kliką i leśnymi dziadkami. Może dlatego, że sam jestem dziadkiem i mieszkam w lesie - powiedział Supron.

Jego zdaniem zawodnik był skonfliktowany w karierze z kilkoma szkoleniowcami, wielokrotnie podważał autorytet trenerów, którzy zwracali mu uwagę na niesubordynację.

Przed igrzyskami Kułynycz mówił do działaczy "ja zdobyłem kwalifikacje olimpijską i chcę zabrać swojego sparingpartnera". Nie bardzo odpowiadała mu sytuacja, aby w tej roli na igrzyskach wystąpił trener klubowy i kadry Włodzimierz Zawadzki.

- Związek dokładał należytych starań aby przygotowania Kułynycza do igrzysk nie napotykały na żadne trudności. Zapaśnik uczestniczył w wielu zgrupowaniach krajowych i zagranicznych, był także stypendystą programu Solidarności Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego - podkreślił dyrektor sportowy PZZ Marek Wałachowski.

- Mamy nadzieję, że Arkadiusz Kułynycz przeprosi nas za swoje wypowiedzi - powiedział na zakończenie konferencji prezes Supron.

(PAP)