Strzelcy goli we wczorajszym spotkaniu: Fabian Piasecki (nr 9) i piłkarz meczu Jakub Czerwiński. Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl


Zabójcze auty

Piast już po pół godzinie ustawił mecz z Zagłębiem i dowiózł do końca dwubramkowe prowadzenie. Zwycięstwo pozwoliło mu odskoczyć od strefy spadkowej.


Zanim zabrzmiał pierwszy gwizdek w gliwickich kuluarach i na trybunach najwięcej mówiło się o… zmianie prezesa. O tym, że w Piaście może dojść do zmiany sternika plotkowano od kilku tygodni, ale teraz rezygnacja Grzegorza Bednarskiego stała się faktem. Tak jak w przeszłości pełniącym obowiązki prezesa, aż do wyboru nowego szefa klubu, ma pełnić Grzegorz Jaworski.


Goście zdominowani

W Gliwicach głośno jest też o zmianie trenera. Plotkowano, że w przypadku porażki z „miedziowymi” Aleksandar Vuković nie będzie pewny posady. Jego podopieczni w poniedziałkowy wieczór wyglądali jednak tak, jakby walczyli nie tylko o trzy punkty, ale i o posadę szkoleniowca. Dominowali od początku. W pierwszej połowie oddali osiem strzałów, z czego połowa była celnych. Goście z Lubina z kolei zanotowali okrągłe zero. Fani przyjezdnych w niewybredny sposób komentowali grę swoich zawodników. Miejscowi kibice z kolei mieli okazję cieszyć się z dwóch goli. Piast niczym Puszcza Niepołomice niezwykle groźny był po… wrzutach z autu. Po zamieszaniu w polu karnym bramki strzelili Jakub Czerwiński i Fabian Piasecki. Ten drugi niedługo po golu z powodu urazu musiał jednak opuścić plac gry. 


Mogło być wyżej

Po przerwie trener Zagłębia Waldemar Fornalik dokonał jednej roszady, ale nie było widać zmiany w grze. Miejscowi za to nadal atakowali i stworzyli sytuacje na kolejne gole. Blisko trzeciego trafienia byli Arkadiusz Pyrka i Grzegorz Tomasiewicz. Gliwiczanie w pewnym momencie zaczęli jednak bardziej szanować piłkę i wynik, który przecież był dla nich najważniejszy. Trzy punkty bowiem dają lekką ulgę i minimalną przewagę nad strefą spadkową. Walka o utrzymanie trwa, ale Piast zrobił mały kroczek w kierunku spełnienia tego celu.

(KRIS)