Zabity mecz przyjaźni
Bez goli i większych emocji w Bytomiu. Szalikowcy obu drużyn wspólnie dopingowali Polonię i Odrę, ale przeciętny kibic setnie się na meczu wynudził.
Pojedynek Cassio (z lewej) i Ołeksandra Azackyja z Polonii - po ostatnim gwizdku bardziej zadowolony mógł być brazylijski obrońca Odry Fot. Sebastian Sienkiewicz/PressFocus
Potyczki obu niebiesko-czerwonych klubów nazywane są meczami przyjaźni i wzbudzają na trybunach tylko pozytywne emocje, co nie zawsze oznacza remis na boisku. Tym razem jednak żadnej z drużyn nie udało się trafić do siatki i zadowoliły się punktem.
W niedzielne południe w Bytomiu nie brakowało twardej walki, pojedynków jeden na jeden, a nawet prób strzałów. Ale defensywne zasieki, jakie trener Odry ustawił na własnej połowie - oprócz piątki obrońców, środka pilnowało nisko ustawionych czterech kolejnych graczy linii pomocy - zabiło spotkanie, przynajmniej z perspektywy kibica.
Nie było niczego
Nad pierwszą połową najlepiej w ogóle byłoby spuścić zasłonę milczenia i skwitować, że się odbyła. Znani już w rozgrywkach z intensywności na własnej sztucznej murawie gospodarze kompletnie nie potrafili złapać rytmu i rozwinąć skrzydeł. Tak nudnych 45 minut przy Piłkarskiej 8 nie pamiętano od dawna! - Pierwsza połowa nie była ładna do oglądania chyba dla nikogo. To była tylko walka, w ogóle nie było techniki, nie było dobrego przyjęcia, nie było akcji - przyznawał osamotniony w ataku Odry Kacper Przybyłko. Najwięcej emocji wzbudził przed przerwą sędzia Jacek Małyszek, który w 40 min podjął kuriozalną decyzję - nie dopatrzył się faulu w kleszczach dwóch polonistów na Tomasie Prikrylu i puścił grę, a gwałtownie protestującego kapitana Odry ukarał w dwójnasób - jeszcze żółtą kartką…
Okiem szalikowca
Zaraz po zmianie stron blisko szczęścia byli goście - w „szesnastce”. dużo miejsca miał Mato Milos, który ostro wrzucił piłkę na przedpole Axela Holewińskiego, którego ubiegł jeszcze Prikryl, ale piłka o centymetry minęła poprzeczkę. Gospodarze mieli jeszcze większe problemy niż w pierwszej połowie i z sektora szalikowców Polonii rozległo się - dawno w Bytomiu niesłyszane - retoryczne pytanie „co wy k...a gracie?!”. - Myślę, że na koniec sezonu każdy doceni to, co tu zrobiliśmy - skwitował to trener beniaminka, Łukasz Tomczyk.
W ostatniej półgodzinie bytomian nieco rozbujali zmiennicy, ale Kamil Wojtyra, Oliwier Kwiatkowski i Kacper Michalski nie mieli wyregulowanych celowników. Piłkę meczową Polonia miała w 89 min, gdy po uderzeniu „Kwiato” i rykoszecie, piłkę efektowną robinsonadą spod poprzeczki wybił Mateusz Abramowicz.
Obustronna akceptacja
- Wymagam więcej od siebie i od chłopaków, bo widzę, jakie mamy umiejętności i dlatego nie jestem szczęśliwy z tego remisu. Ale mamy szósty mecz bez porażki, stoimy bardzo dobrze defensywnie, dzisiaj po prostu brakowało tej ostatniej piłki - przekonywał Przybyłko.
- Zawsze chcemy wygrywać, ale dzisiaj nie stworzyliśmy jakichś stuprocentowych okazji, nie był to po prostu wybitny mecz z naszej strony. Zapisujemy punkt i jedziemy dalej - podsumował kapitan Polonii Tomasz Gajda.
Tomasz Mucha
ZDANIEM TRENERÓW
Łukasz TOMCZYK: - Liczyłem na trzy punkty, moja drużyna była bardziej proaktywna, ale przeciwnik przyjechał po remis i go wywiózł. Mieliśmy kłopoty na początku, ale z każdą minutą dążyliśmy do tego, żeby tę jedną bramkę strzelić. Ale jej nie zdobyliśmy, bo przeciwnik ustawił się nisko z trójką stoperów w świetle bramki. Zabrakło nam decyzyjności, więcej chłodnej głowy na połowie przeciwnika, a może też indywidualnej jakości.
Jarosław SKROBACZ: - W obu zespołach był nacisk, żeby grać uważnie, z dużą dyscypliną, szybko odbudować ustawienie po stracie piłki. Mieliśmy kilka sytuacji, zabrakło trochę szczęścia, może centymetrów. To był taki mecz, że gdyby wynik się otworzył, kibice mieliby więcej satysfakcji. Miałem pretensje do swojego zespołu w pierwszej połowie o brak dokładności i jakości w ofensywie. Ale robimy postępy w organizacji gry i kolejny mecz kończymy na zero z tyłu. Sprawiedliwy remis.
OCENA MECZU ⭐
◼ Polonia Bytom – Odra Opole 0:0
POLONIA: Holewiński – Szymański, Azackyj, Matić - Calavera (61. Michalski), Łabojko, Gajda, Zieliński (81. Apolinarski) - Sarmiento, Arak (61. Wojtyra), Andrzejczak (61. Kwiatkowski). Trener Łukasz TOMCZYK.
ODRA: Abramowicz - Milos, Cassio, Chrzanowski, Szrek (71. Perez) - Kendzia - Kupczyk (66. Mida), Purzycki (71. Tront), Ramos, Prikryl - Przybyłko. Trener Jarosław SKROBACZ.
Sędziował: Jacek Małyszek (Lublin). Widzów 1100. Żółte kartki: Milos, Prikryl.
