Wiktor Żytek musi uważać na swoje zdrowie, szczególnie podczas treningów na sztucznej nawierzchni. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Zabieg może poczekać

Trener tyszan Dariusz Banasik musi oszczędzać swojego pomocnika


Wiktor Żytek pojawił się w GKS-ie Tychy zimą 2021 roku. Pożegnał się wówczas z Puszczą Niepołomice. Liczył, że z trójkolorowymi będzie mu łatwiej dojść do ekstraklasy, 22 stycznia przed trzema laty podpisał umowę obowiązującą do końca sezonu 2022/23. Wprawdzie to zespół Tomasza Tułacza od pół roku gra już na najwyższym krajowym pułapie, a tyszanie ciągle są w I lidze, ale pół roku przed wygaśnięciem pierwszego kontraktu obydwie strony usiadły ponownie przy stole, na którym pojawiło się nowe porozumienie przedłużające współpracę do końca czerwca 2025 roku.

Nowa umowa świadczy o tym, że wychowanek UKS SMS Łódź dobrze się czuje w tyskiej szatni, a klub jest zadowolony z jego postawy na boisku. Przemawiają też za tym liczby, w ciągu trzech lat defensywny pomocnik rozegrał ponad 100 spotkań w koszulce z trójkolorowym trójkątem na piersi. 96 razy – licząc z meczem barażowym – grał w I lidze, a do tego dorzucił 5 występów w Pucharze Polski.


Lekarze mogą poczekać

Wprawdzie w rundzie jesiennej obecnego sezonu Żytek borykał z problemami zdrowotnymi, myślał nawet o zabiegu, ale w końcu uznał, że lekarze mogą jeszcze poczekać i rozpoczął przygotowania do rundy wiosennej.

- Wspólnie z Wiktorem podjęliśmy decyzję, że jednak ten zabieg, który miał mieć zrobiony, zostanie przełożony – mówił trener tyszan Dariusz Banasik. – Będę więc miał go do swojej dyspozycji, ale będzie musiał bardziej indywidualnie podejść do treningu. Będziemy go musieli trochę oszczędzać, szczególnie przy treningach na sztucznej nawierzchni, ale to będzie zawodnik, który na pewno w ciągu pół roku zabiegu nie zrobi. Będzie gotowy na kolejną rundę.


Mogła być ładna bramka

Dlatego nikogo nie dziwiło to, że w pierwszym zimowym sparingu z Hutnikiem Kraków, rozegranym na sztucznej murawie bocznego boiska Stadionu Miejskiego, Żytek nie wziął udziału, a w drugim tegorocznym starciu tyszan z GKS-em Katowice na tej samej nawierzchni grał tylko 65 minut. W tym czasie popisał się znakomitym strzałem z rzutu wolnego z 17 metrów, trafiając w słupek. Nie zagrał także następnego dnia w meczu kontrolnym z GKS-em Jastrzębie.

- Szkoda, że troszkę szczęście nie dopisało, bo mogła to być ładna bramka – powiedział w rozmowie z klubowymi mediami Wiktor Żytek. – Fajnie, że wygraliśmy, natomiast sparing to sparing. Ważne, żeby w lidze dopisywać punkty. To był wartościowy mecz kontrolny. Myślę, że ten ciężki tydzień mieliśmy w nogach i po części było to widać. Możemy być zadowoleni. Fajnie wyglądaliśmy piłkarsko. Mieliśmy dużo odbiorów i swoje sytuacje. Wytrzymaliśmy ten sparing fizycznie, więc uważam, że było bardzo dużo było pozytywów.


Dodatkowe ćwiczenia

Za ten największy można jednak uznać stan zdrowia zawodnika z numerem 25 na koszulce. On sam jednak najlepiej wie, ile wymaga to czasu i zachodu.

- To jest okres, w którym trzeba wykonać pracę zarówno siłową, biegową, jak i piłkarską, bo elementy taktyczne także są – dodał pomocnik GKS-u Tychy. – W moim przypadku muszę jeszcze dokładać prewencję i mam dodatkowe ćwiczenia. Nie chcę jednak zapeszać, bo jest w miarę pozytywnie. Natomiast miejmy nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.

Ten optymizm zwiększa również fakt, że już w piątek piłkarze GKS-u Tychy udadzą się do Chorwacji i w Medulinie na naturalnej nawierzchni będą trenować oraz grać mecze kontrolne w ramach międzynarodowego turnieju. - Będzie to mój pierwszy zagraniczny wyjazd na zgrupowanie – zakończył Żytek.

Jerzy Dusik