Sport

Za trzy lata Liga Mistrzów

Rozmowa z byłym reprezentantem Polski, grającym m.in. w Pogoni i Wiśle Kraków.

Radosław Majdan (na małym zdjęciu) jest ciekawy, jak poradzi sobie w Pogoni Szczecin Benjamin Mendy. Fot. Pogoń Szczecin

NA KOLEJKĘ ZAPRASZA RADOSŁAW MAJDAN

Zagrał pan ostatnio w meczu legend na Stadionie Śląskim. Jak wrażenia?

– Remis z Niemcami zawsze jest zwycięski, bo oni zawsze grają do końca (śmiech). A tak na poważnie, 3:3 to sprawiedliwy wynik, bo obie strony miały sytuacje. W drugiej połowie było gorąco pod naszą bramką, prowadziliśmy, więc rywale postawili na ofensywę. Jesteśmy jednak w takim wieku, że im dłużej trwa spotkanie, tym bardziej... opadamy z sił. Wiadomo, że to mecze towarzyskie, które nie decydują o naszym życiu, bo już jesteśmy po karierze, ale kiedy mieliśmy odprawę z trenerem Jerzym Engelem, pojawił się pierwiastek walki o zwycięstwo. Trener puścił nam fragmenty meczu z Norwegią na Stadionie Śląskim, kiedy wygraliśmy 3:0, żeby natchnąć nas emocjami i energią. Kiedy wychodzimy na boisko, nikt nie chce być słabym ogniwem!

Ma pan już 53 lata, patrzy na piłkę jako kibic i ekspert telewizyjny. Dostrzega pan progres w polskim futbolu, także porównując z mundialem w 2002, na którym pan zagrał?

– Progres jest i... nie jest. Z jednej strony w 2016 roku byliśmy najbliżej finału mistrzostw Europy, ale od tego czasu mam wrażenie, że czym dalej, tym gorzej. Pokolenie z tamtego Euro – z Kubą Błaszczykowskim, Łukaszem Piszczkiem, Kamilem Glikiem, Grześkiem Krychowiakiem itd. – już się skończyło. Został Robert Lewandowski. Jest jakiś problem. Trudno powiedzieć, z czego bierze się posucha wśród napastników. Selekcjoner powołuje czterech i po nich jest długo, długo nic. Za Michała Probierza mieliśmy też w pewnym momencie eliminacji wielki problem z defensywą, która zawsze stanowiła nasz fundament. Kłopotów jest więc sporo. Może ta drużyna potrzebuje stabilizacji? Ale z drugiej strony mogą martwić słowa Jana Urbana, który powiedział, że dzisiaj bardzo łatwo dostać się do reprezentacji. Rzeczywiście, myślę, że kiedyś mimo wszystko konkurencja była większa

A klubowo? Z jednej strony cztery kluby w Lidze Konferencji, ale z drugiej – to „tylko” Liga Konferencji.

– Tak, ale jestem przekonany, że w ciągu trzech lat ta Liga Konferencji da nam Ligę Mistrzów. Zbieramy przez nią punkty do rankingu i on pomoże nam zagrać w czwartej rundzie eliminacji. Mam wrażenie, że w końcu uda nam się wygrać ten jeden dwumecz. Patrzę też na to, ile nasze kluby wydają na transfery. Tego lata to było 41 mln euro, czyli absolutny rekord. Rok temu to było 20 mln i to też był rekord. Teraz został podwojony. Mam nadzieję, że będzie więcej takich osób jak Robert Dobrzycki i że Widzew będzie kolejnym klubem w czołówce. Że będziemy się nakręcać, a mistrzostwo będzie zdobyć coraz trudniej. Wtedy kluby będą musiały się wzmacniać, tak jak Legia i Lech. Wydaje mi się natomiast, że najważniejsze jest to, aby zawodnicy trafiający do naszych drużyn nie przychodzili, żeby się odbudować. Miałem wrażenie, że było tak w Lechu, gdy ten grał decydujące mecze. Na przykład Luis Palma nie był jeszcze w szczytowej formie. Teraz, po 2-3 miesiącach, ci zawodnicy wyglądają już dużo lepiej. Brakuje mi trochę takiej „jakości od razu” – że ktoś wchodzi i gra. Mam jednak świadomość, że jeśli buduje się zespół, jest 6-7 zmian, jest to proces i trzeba trochę poczekać.

Benjamin Mendy w „pańskiej” Pogoni będzie gwiazdą ligi? Kilka dni temu rozpoczął treningi indywidualne z piłką.

– Chciałbym! Jednak w jego najświeższej przeszłości jest znak zapytania – czy jemu będzie się chciało? Chłopak grał w Manchesterze City, Monaco, zdobywał mistrzostwo świata z Francją, ale miał potem mroczny czas swojej kariery. Jeśli będzie chciał pracować, odzyskać wydolność, to Pogoń będzie miała z niego pożytek. Nasza liga jest jednak mocno fizyczna. Jeśli nie będzie miał siły, będzie problem.

Ale potrzebujemy takich zagrań marketingowych, jak transfer Mendy'ego?

– Kiedyś był Oleg Salenko w Pogoni i oprócz marketingu niewiele wniósł. W Widzewie był Uli Borowka. To są takie strzały na tu i teraz, na początek. Potem muszą się jednak bronić i na razie wielkie nazwiska, które przychodziły z zagranicy do Polski, raczej tego nie robiły. Jeżeli masz topową historię swojej kariery i przychodzisz do ekstraklasy, to znaczy, że w twojej karierze wydarzyło się coś tragicznego, że nie wziął cię nikt z lig przed nami. Tak było w przypadku Mendy'ego, który został oskarżony o gwałt. Z tych zarzutów się wybronił, ale nie grał bardzo długo w piłkę. To wielka zagadka.

A czy to pomoże budować markę ligi?

– To wzbudza zainteresowanie w świecie, bo media w każdym kraju piszą, że Mendy zagra w Pogoni Szczecin. Na pierwszy strzał to się niesie, ale to trwa tydzień, może dwa, bo u nas było też dużo krytyki, która się wylała – choć i tak mniej niż gdy przychodził do Szwajcarii. Był szum, on ucichł i teraz będzie kolejny – jeśli mu wyjdzie lub nie.

Podobnym transferem był Lukas Podolski, zagrał z nim pan w meczu legend!

– Ale to jest Pan Piłkarz! Wchodzi, gra, ciągle ma fantastyczną lewą nogę. Gdy dowiedziałem się, że wystąpi, to powiedziałem: „panowie, musimy mocniej stejpować nadgarstki!” (śmiech). Na szczęście w tym meczu oszczędzał bramkarzy!

Rozmawiali Dariusz Leśnikowski i Piotr Tubacki