Za szybko skończył
Rozmowa z Hubertem Kostką, 32-krotnym reprezentantem Polski, złotym medalistą olimpijskim z Monachium, legendarnym bramkarzem Górnika, a potem wybitnym trenerem
- Tak. Nie spodziewałem się, że tak wcześnie skończy. Można przecież powiedzieć, że jest w sile wieku, w apogeum swojej kariery. Jeszcze parę lat spokojnie mógł pograć! Mnie się zawsze pyta czemu ja tak wcześnie skończyłem karierę [w wieku 33 lat – przyp. red.]. Wtedy uważałem, że jest to słuszne. Teraz po tylu latach stwierdzam jednak, że zrobiłem to o parę lat za wcześnie. Tak mógłbym odpowiedzieć na pytanie, które pan zadał.
To jednak decyzja Szczęsnego i trzeba ją uszanować. W karierze bramkarza przychodzi czasem taki moment, że psychicznie człowiek nie wytrzymuje. To był powód, dla którego ja zrezygnowałem. Zresztą w tym moim okresie gdy miało się 32-33 lata to się kończyło. Teraz wszystko się jednak zmieniło: bramkarze, szczególnie ci czołowi, grają jednak znacznie dłużej.
Pamięta pan jeszcze świetnie czasy legendarnego Edwarda Szymkowiaka. Jak to w tamtych czasach w bramce wyglądało?
- W tamtym okresie numerem 1 był zdecydowanie Szymkowiak. To była światowa klasa, był jednym z najlepszych bramkarzy w Europie. Ja zadebiutowałem jako 22-latek. Faktycznie numerem 2 był wtedy Stefaniszyn, też bardzo dobry bramkarz z Gwardii Warszawa. Był Kornek z Odry Opole, który zastąpił potem Szymkowiaka, a ja z nim rywalizowałem. Kiedy sam stałem między słupkami, to byli też inni walczący o swoją szansę, jak Czaja, Jasiu Gomola, Stroniarz. Jeden mecz bronił też Majcher ze Stali Rzeszów. Wtedy w lidze każda drużyna miała dobrego bramkarza.
A piątka najlepszych bramkarzy reprezentacji? Jakby ona wyglądała pana zdaniem?
- Ciężko powiedzieć… Mniej znamy tych współczesnych bramkarzy. Za moich czasów, to bramkarzem numer 1 był Szymkowiak. Tu nie ma żadnych wątpliwości. Następny który mógł z nim konkurować, to był Jasiu Tomaszewski, Młynarczyk. Bramka w naszej reprezentacji zawsze była dobrze obsadzona.
Teraz czas 33-letniego Łukasza Skorupskiego czy może młodszego, bo 24-letniego Dawida Bułki?
- Skorupskiego pamiętam jeszcze z czasów Górnika. Bułki nie znam w ogóle. Nie widziałem go w akcji. W tej chwili Skorupski jest numerem 1. Mamy nawet w lidze wielu młodych, utalentowanych bramkarzy. Tutaj nie ma się co martwić i selekcjoner Michał Probierz nie będzie miał problemu.
Nie ma w kadrze Kamila Grabary z VfL Wolfsburg.
- Słuchałem audycję w internecie, kiedy młody bramkarz mówi [chodzi o Kamila Grabarę – przyp. red.], że to on powinien być numerem 1. Zdziwiłem się: taki młody chłopak, który jeszcze nic nie zrobił, a oświadcza, że musi grać i stawia pod ścianą trenera. Ja powiem szczerze, że jako szkoleniowiec nie brałbym kogoś takiego jeśli chodzi o reprezentację.
Za tydzień pierwszy mecz w Lidze Narodów ze Szkocją, a zaraz potem z Chorwacją. W grupie jest jeszcze Portugalia. Ugramy coś w tych rozgrywkach?
- Probierz szuka nowych zawodników. To jest coś co uważałem za wielkość Górskiego: fakt, że cały czas rozglądał się za nowymi piłkarzami. Szukał, stawiał na innych. Stąd tamte rewelacyjne powołania, jak Szarmacha, Żmudy czy inni. Teraz też są powołani piłkarze, o których mało co słyszałem - jak Bogusz, który gra w Ameryce. Wcześniej Probierzdał szansę Urbańskiemu. To talent niesamowity. Jak pierwszy raz widziałem jak gra to powiedziałem, wreszcie po jakimś czasie znaleziono bardzo dobrego piłkarza. Teraz są kolejni. To słuszna droga.
Rozmawiał Michał Zichlarz