Sport

Zła seria przerwana

W Tallinie polscy koszykarze przerwali serię porażek. - W trudnych okolicznościach ten zespół się odradza - przekonuje trener Igor Milicić.

Michał Michalak był najlepszym graczem polskiej reprezentacji w wygranym meczu w Tallinie. Fot. PAP/Tytus Żmijewski

KWALIFIKACJE EUROBASKETU

W Unibet Arena w Tallinie Polacy w tym spotkaniu grali o honor, o poprawę wizerunku oraz o posadę trenera Igora Milicicia. Po serii porażek w kuluarach mówiło się, że Chorwat może stracić funkcję. Niepokonani w tych kwalifikacjach Estończycy też mieli o co grać - wygrana praktycznie zapewniała im awans do finałów EuroBasketu.

Nasi koszykarze mecz rozpoczęli bardzo słabo. Nie było gry zespołowej, znowu brakowało pomysłu na przeprowadzanie akcji w ataku. Polacy musieli ratować się indywidualnymi, niejednokrotnie desperackimi zrywami. Gospodarze prowadzili po pierwszej kwarcie trzema oczkami (25:22), a w drugiej ich przewaga sięgała nawet 9 punktów (34:25, 38:29). Niespodziewanie na długą przerwę nasz zespół schodził przy ledwie 2 punktach straty (40:42). To zasługa Michała Michalaka. Zawodnik Anwilu w pierwszej połowie zdobył aż 17 punktów, trafił 7 z 8 rzutów z gry, w tym trzy trójki. Dobrze grał też Mateusz Ponitka, który po 20 minutach miał na koncie 10 oczek. Ten duet zdobył 75 procent punktów kadry w pierwszej połowie. Do przerwy Estończycy mieli więcej zbiórek w ataku niż Polacy w obronie!

Po przerwie mecz był szalenie wyrównany. Długo toczyła się gra "kosz za kosz". W tym roku Biało-czerwoni fatalnie rozgrywali czwarte kwarty. Jak było tym razem? Zaskoczenie, bo nasza drużyna nie popełniała jak ostatnio kardynalnych błędów, nie traciła piłki. W dodatku polscy koszykarze pewnie egzekwowali rzuty osobiste. To gospodarze wyglądali na zdezorientowanych, to oni gonili" wynik, to oni popełniali błędy, to oni musieli rzucać z nieprzygotowanych pozycji.

Trzy minuty przed końcem po dwóch osobistych Michalaka goście objęli pięciopunktowe prowadzenie (82:77) i tym razem zdobyczy nie wypuścili już z rąk. Kilka tysięcy widzów szaleńczo dopingowało gospodarzy, ale tego dnia Polacy czuli się bardzo pewnie i nie dali sobie odebrać wygranej. Cieszę się, ze wygraliśmy to spotkanie, a ja mogłem się do tego przyczynić. indywidualnie nie miałem jeszcze tak dobrego spotkania - mówił po spotkaniu Michalak. - Rywale są niewygodna drużyną. Oba mecze były na styku, oba były bardzo fizyczne. Teraz to my zachowaliśmy więcej spokoju. To dobry pierwszy krok. Cieszymy się, że kończymy to okienko z podniesioną głową.

To pierwsze zwycięstwo Polski w tych eliminacjach. To jednocześnie pierwsza porażka Estończyków, którzy wciąż nie mogą być pewni awansu.

Po meczu odetchnąć mógł także trener Milicić. - Byliśmy bardziej skoncentrowani w obronie, postawiliśmy gospodarzom twarde warunki. To ważne dla nas zwycięstwo - mówił na pomeczowej konferencji szkoleniowiec Biało-czerwonych. - Przykro mi z powodu tej porażki sprzed kilku dni. Gdybyśmy zagrali choć 80 procent tego co dziś to nawet we Włocławku byśmy wygrali. Cieszy mnie, że w takich trudnych okolicznościach ten zespół się odradza, wraca do swojej zadziorności i mentalności zwycięzców.

Przypomnijmy, że Polska bez względu na wyniki kwalifikacji zagra w turnieju finałowym. Jesteśmy gospodarzami jednej z grup przyszłorocznego EuroBasketu.

 

◾ Estonia - Polska 86:88 (25:22, 17:18, 21:22, 23:26)

ESTONIA: Tass 19, Vene 10 (2x3), Joesaar 7 (1x3), Konontsuk 3 (1x3), Kullamae 21 (3x3) - Treier 4, Jurkatamm 5 (1x3), Toom, Hermet 3 (1x3), Suurorg 11 (1x3), Riismaa 3. Trener Heiko RANNULA.

POLSKA: Schenk, Ponitka 27 (1x3), Sokołowski 5 (1x3), Petrasek 6, Balcerowski 10 - Pluta 6 (2x3), Gołębiowski 3, Dziewa 2, Michalak 29 (4x3). Trener Igor MILICIĆ.

1. Estonia

4

7

304:294

2. Litwa

3

5

229:196

3. Macedonia Pn.

3

4

232:227

4. Polska

4

5

299:344