Sport

Za dzieciaka był otyły. Teraz chce kolejnego złota

Co nas czeka jutro? Czwartek to dwunasty dzień olimpijskich zmagań po otwarciu igrzysk.

Hinduski oszczepnik Neraaj Chopra może liczyć na wsparcie miliarda kibiców. Fot. Li Ming/Xinhua/PressFocus

W igrzyskach fajne jest to, że każdy kraj czeka na zupełnie inne zdarzenie, inną konkurencję. Z czymś zupełnie nieważnym dla wielu innych nacji wiąże ogromne nadzieje.

Najpierw medal, potem wojsko

Malutki Singapur (jego powierzchnia wynosi trochę więcej niż powierzchnia Warszawy) aż pręży się z niecierpliwości. Czy uda mu się zdobyć w czwartek drugi w historii złoty medal olimpijski?!

Poprzedni mistrz udowodnił, że liczy się klasa, reszta to jedynie dodatek. W 2012 roku w Londynie przed startem sędziowie nie wyrazili zgody, by pływak Joseph Schooling wystartował w swoim czepku i okularach, ponieważ… nie spełniały olimpijskich norm. Na 100 metrów stylem motylkowym Singapurczyk zajął ledwie 35. miejsce. Ale cztery lata później, w Rio de Janeiro, zdobył na tym dystansie złoty medal olimpijski.

Singapur leży nad morzem, więc nie może dziwić, że drugie złoto, na które tak liczy, też związane jest z wodą. Otóż wielkim faworytem zawodów w kitesurfingu (sporcie polegającym na poruszaniu się po wodzie na desce z pomocą latawca) jest ledwie 17-letni Max Maeder. Mimo wieku już dwa razy zdobył mistrzostwo świata - w 2023 i 2024 roku! Singapurczycy tak wierzą w jego olimpijskie sukcesy, że chłopak (syn Niemca i Singapurki) dostał w ojczyźnie… odroczenie służby wojskowej .

Historia dla Bollywood

Z kolei potężne rozmiarowo i ludnościowo Indie wiążą ogromne nadzieje z czwartkowym finałem rzutu oszczepem. Całe Bollywood i nie tylko czeka na występ Neeraja Chopry, który w podczas poprzednich igrzysk w Tokio zdobył złoto, kiedy to rzucił 87,58.

Chopra to kolejny sportowiec mający w ojczyźnie status bożyszcza, przecież wywalczył tytuł pierwszy raz od czasów, których… nikt nie pamięta. W 1900 roku Norman Pritchard zdobył dwa srebrne medale w konkurencjach biegowych jako reprezentant Indii Brytyjskich (urodził się zresztą w brytyjskiej rodzinie kolonialnej rezydującej w Indiach).

Siłą rzeczy Chopra należy do grona ścisłych faworytów, nie tylko jako mistrz olimpijski, ale i aktualny mistrz świata. Jego historia rzeczywiście nadaje się film. W dzieciństwie rówieśnicy dokuczali mu z powodu otyłości. Zapisał się na siłownię, a kiedy na stadionie w mieście Panipat zobaczył trening oszczepników – postanowił do nich dołączyć. Ze zdumiewającym skutkiem.

Przed konkursem rzutu oszczepem Neeraj Chopra będzie miał silną konkurencję ze strony takich zawodników jak choćby Czech Jakub Vadlejch, Pakistańczyk Arshad Nadeem czy Niemcy - Julian Weber i młodziutki Max Dehning, do którego należy najlepszy wynik w tym sezonie (90,20).

Tak czy inaczej - po przybyciu do Paryża na Neeraj napisał na ścianie indyjskiej siedziby słowa: „Samay aa gaya hai” („Nadszedł czas”). Bollywood lubi to!

U lekkoatletów uwagę również zwraca finał mężczyzn na 200 metrów. Amerykanin Noah Lyles, który w Paryżu zdobył złoto na królewskim dystansie 100 metrów, nie ukrywa, że chce wziąć i ten dystans. Ale z przytupem: marzy mu się wymazanie rekordu świata Usaina Bolta. Ma do tego podstawy o tyle, że jego najlepszy życiowy wynik jest ledwie 0,12 sekundy gorszy.

Wszyscy podniecamy się kobiecą rywalizacją we wspinaczce na czas, ale męska również budzi emocje. Główni faworyci czwartkowych zawodów to Amerykanin Samuel Watson oraz Chińczyk Peng Wu, który bardzo lidera naciska. Czy padną kolejne rekordy?

Czekamy na medale

A Polacy? Bardzo wierzymy w sukces Anheliki Łysak, która tego dnia rozpoczyna rywalizację w kategorii 57 kg. Zapaśniczka walcząca w stylu wolnym reprezentująca Polskę, wcześniej Ukrainę, jest w dobrej formie i wierzy w siebie. To brązowa medalistka mistrzostw świata w 2022 roku, wicemistrzyni Europy z 2021. - Do Paryża jadę po medal i wszystko ku temu podporządkuję - mówiła podczas przedolimpijskiego zgrupowania we Włoszech. Jeśli dojdzie do strefy medalowej, to walka o brąz odbędzie się już w czwartek, o złoto - nazajutrz.

W kajakarskim finale popłynie nasza kolejna medalowa nadzieja. Kilka dni temu w eliminacjach K4 na 500 metrów biało-czerwone w składzie Anna Puławska, Karolina Naja, Adrianna Kąkol i Dominika Putto zajęły trzecie miejsce w pierwszej grupie, zapewniając sobie awans do finału. To też jedna z naszych szans medalowych w Paryżu. Na igrzyskach w Tokio w K4 na 500 metrów Polki wywalczyły brąz. Wówczas w czwórce z obecnej osady płynęły Naja i Puławska.

Paweł Czado