Za bardzo się cofnęli...
Słabsze niż oczekiwano wyniki sprawiły, że Ruch rozwiązał umowę z trenerem Januszem Niedźwiedziem, którego następcą zostanie najprawdopodobniej Dawid Szulczek.
RUCH CHORZÓW
Ta dosyć niespodziewana wiadomość dotarła z Chorzowa dzień po powrocie „Niebieskich” z Gdyni. Remis z Arką i 11. miejsce w tabeli okazały się nie do wytrzymania dla zarządu klubu, który zdecydował o dymisji trenera Janusza Niedźwiedzia. „Decyzją Klubu Janusz Niedźwiedź przestał pełnić funkcję trenera Ruchu. Kontrakt został rozwiązany za porozumieniem stron. Nowy szkoleniowiec zostanie zaprezentowany w przyszłym tygodniu. W poniedziałkowym spotkaniu z Wisłą Płock „Niebieskich" poprowadzi dotychczasowy asystent Karol Szweda” – oznajmiała oficjalna strona Ruchu.
Trudna decyzja
Głos zabrał również prezes Ruchu. – Prowadzenie klubu wymaga podejmowania wielu trudnych decyzji i ta jest jedną z takich. Dziękuję trenerowi Niedźwiedziowi, że zimą podjął rękawicę i walczył o utrzymanie w ekstraklasie, o każdy punkt. Nowe rozgrywki nie rozpoczęły się jednak tak, jak oczekiwaliśmy, dlatego zdecydowaliśmy się na zmianę szkoleniowca – stwierdził Seweryn Siemianowski.
Chorzowski klub przypomniał, że Janusz Niedźwiedź przejął zespół 29 grudnia ub.r., podejmując się trudnej misji uratowania ekstraklasy dla Chorzowa. Mimo walki ta sztuka się nie udała. Trener Niedźwiedź łącznie poprowadził „Niebieskich” w 21 spotkaniach i jego bilans to 6 zwycięstw, 8 remisów i 7 porażek, a kontrakt miał obowiązywać do 30 czerwca 2025, za współpracę. „Dziękujemy Trenerowi za czas spędzony przy Cichej, zaangażowanie w pracę z drużyną Ruchu i wkład w rozwój Klubu. Życzymy powodzenia w dalszej karierze” - to jeszcze cytat z komunikatu.
Nie czuł klimatu Cichej
Ta zmiana nastąpiła nagle, na krótko przed poniedziałkowym, wyjazdowym spotkaniem Ruchu. Na przedmeczowej konferencji w Płocku trener wiślaków Mariusz Misiura oceniał pozytywnie nie tylko pracę w Chorzowie, ale ogólnie dokonania trenera Niedźwiedzia. Przygotowywał się na taktykę tego szkoleniowca. Również zawodnicy Ruchu chyba nie spodziewali się tak drastycznego ruchu ze strony działaczy. - Cenimy punkt, z drugiej strony to któryś z rzędu nasz mecz, w którym remisujemy i tracimy punkty, a jeśli chcemy grać o coś, to musimy wygrywać. Za bardzo cofnęliśmy się, czekaliśmy na kontrę, to nas troszkę przydusiło i już nie było ciekawie – oceniał stratę punktów chorzowski Rooney, czyli najlepszy piłkarz Ruchu przeciwko Arce Daniel Szczepan.
Dla wtajemniczonych zaskoczenie było jednak średnie, jedynie nagłość zmiany mogła uderzyć, gdyż o takim posunięciu dyskutowano już dużo wcześniej. Tajemnicą poliszynela jest też fakt, że i kibice mieli dość krasomówczego trenera, który jakby nie czuł klimatu Cichej. Nie rozumiał, że po sześciu jesiennych kolejkach – chorzowianie ugrali 7 pkt (wygrana, 4 remisy i porażka) - Ruchowi bliżej jest do strefy spadkowej, tylko trzy „oczka” nad kreską, niż do grupy barażowej (4 pkt), nie wspominając już o miejscach dających bezpośrednią promocję do ekstraklasy.
Ze względu na kibiców
- Musieliśmy to zrobić, bo jeszcze chwila, a mielibyśmy 4-5 tysięcy kibiców na naszych meczach na Stadionie Ślaskim – stwierdził jeden z udziałowców Ruchu, a my dodajmy, że mało kto wie, że sam trener Niedźwiedź zaraz po spadku nie był przekonany do pozostania w Chorzowie. Zostawmy jednak te dywagacje na boku, bo w Chorzowie równie błyskawicznie znaleziono następcę. Zostanie nim Dawid Szulczek, który uzgodnił już warunki kontraktu na Cichej, a jego podpisanie ma nastąpić we wtorek.
Zbigniew Cieńciała
CZY WIESZ, ŻE...
- Ściągnięcie 34-letniego Dawida Szulczka jest bardzo rozsądną decyzją klubu, bo uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych młodych szkoleniowców jest w dodatku lubiany w Chorzowie, ma też świetne relacje z chorzowskimi kibicami. Pochodzi ze Świętochłowic, grał w piłkę w tamtejszym Śląsku, a jako trener prowadził m.in. Rozwój Katowice, Wigry Suwałki i Wartę Poznań. Po rozstaniu z Wartą miał propozycje pracy z ekstraklasy - z Korony Kielce i Stali Mielec - ale zdecydował się wrócić na Śląsk i przejąć czternastokrotnych mistrzów Polski.
- Nie będę zwracał uwagi na tabelę – zapewnia trener płocczan Mariusz Misiura. - Chorzowianie mieli być silni, a zawodzą, ale piłkarsko to dalej drużyna TOP 3 w I lidze. Z Termalicą była lepsza. W I połowie w Gdyni goście wygrywali, kontrolowali spotkanie, ale po przerwie fizycznie mieli problemy, wyglądali na zajechanych. Z drugiej strony, gdyby wygrali mecze w Niecieczy i Gdyni, a nie zremisowali, ich odbiór byłby inny.
- Po ostatniej porażce w Niecieczy wróciłem do domu o wpół do trzeciej w nocy – opowiada trener Misiura. - Nie mogłem zasnąć, więc obejrzałem raz jeszcze nasz mecz. Potem budzik zadzwonił o 6.30, pojechałem do klubu, a o 15.00 już bardzo zmęczony zadałem sobie pytanie - czy zrobiłeś wszystko, by dobrze przygotować się do meczu z Ruchem? Sprawdziłem w aplikacji, że o 19 gra w Gdyni, a to tylko trzy godziny jazdy samochodem, czyli zdążę. Pojechałem więc zobaczyć na żywo „Niebieskich”, aby się utwierdzić, czy na 100 procent wszystko ogarnąłem, bo z Ruchem chcemy odbić sobie porażkę z Termalicą. To będzie bardzo dobry test dla nas - w osiem dni trzy mecze.
- W Płocku bardzo poważnie myślą o powrocie do ekstraklasy. W zrealizowaniu tego celu ma pomóc Serhij Krykun, który z Piasta Gliwice ma przejść do Wisły na zasadzie transferu definitywnego. Krykun trafił do gliwickiego klubu w zeszłym roku, ale w bieżącym sezonie jeszcze nie pojawił się na boisku. 27-latek zwiąże się z Wisłą kontraktem do 30 czerwca 2026 r., a w umowie znajdzie się opcja przedłużenia o następne dwanaście miesięcy.
(ZC)