Tego uderzenia Andrij Łunin po prostu nie mógł obronić! Fot. PAP/EPA


Z wypiekami na twarzy

Nicolae Stanciu trafieniem w okolice okienka poderwał Rumunów.


Ani miejsca w rankingu FIFA, ani pieniądze – a konkretniej rzecz ujmując kwoty transferowe – nie grają. Na boisku liczą się wola walki i poświęcenie, o czym na murawie Allianz Areny boleśnie przekonali się piłkarze Ukrainy. W obecności ponad 60 tysięcy widzów, którzy wypełnili trybuny stadionu w Monachium, asy z talii Serhija Rebrowa, zajmującej 22. miejsce w klasyfikacji drużyn i wycenionej na 379 milionów euro, rozbici zostali przez zdeterminowany zespół z 46. pozycji na liście światowej federacji – warty na transferowym rynku „jedynie” 92 miliony euro.

Fatalna pomyłka

Kolektyw, który zbudował Edward Iordanescu na początku skoncentrował się wprawdzie na obronie, ale następnie udowodnił, że zajęcie pierwszego miejsca w grupie eliminacyjnej – i to bez porażki – nie było dziełem przypadku. Pierwszy sygnał, że Rumuni potrafią groźnie zaatakować, wysłał w 8 minucie Florinel Coman, ale Andrij Łunin był dobrze ustawiony i złapał piłkę. Bramkarz Ukrainy fatalnie pomylił się jednak w 29 minucie, kiedy zaatakowany przez Razvana Marina źle wybił futbolówkę spod swojej bramki i zagrał wprost do Dennisa Mana. Stamtąd nastąpiło błyskawiczne podanie przed pole karne, a mający dużo miejsca i czasu Nicolae Stanciu przymierzył idealnie pod poprzeczkę. Ten strzał w okolice okienka spowodował, że żółto-niebiescy zupełnie stracili rytm swojej gry, a „Tricollori” sprawili, że ich kibice resztę spotkania oglądali z wypiekami na twarzy.

Pieczęć do pustej

Jeszcze przed przerwą centymetrów zabrakło, żeby Man i Stanciu, strzelając z... rzutu rożnego, podwyższyli. Co się jednak odwlecze… W 53 minucie Rumuni wyprowadzili zabójczą kontrę, którą po zagraniu Mana płaskim uderzeniem z dystansu sfinalizował Razvan Marin. Łunin i tym razem się nie popisał, bo piłka pod jego rękawicą znalazła drogę do siatki. Rozochoceni Rumunii atakowali dalej i choć w 56 minucie Andrei Ratiu wywalczył tylko rzut rożny, to natychmiast dopięli swego. Spod chorągiewki akcję zaczął bowiem krótkim podaniem Man, a gdy Stanciu mu odegrał, to napastnik Parmy wdarł się przebojem w pole karne i dograniem w pole bramkowe wypracował idealną sytuację strzelecką. Denis Dragus trafieniem z 3 metra do pustej bramki postawił z łatwością pieczęć na efektownym zwycięstwie.

Spuszczone głowy

Wprawdzie pod koniec Ukraina po zmianach w składzie zaczęła wreszcie celnie strzelać, ale wtedy Florin Nita popisywał się efektownymi paradami. 36-letni bramkarz fruwał po strzale Heorhija Sudakowa w 77 minucie i rzucie wolnym wykonanym przez Mychajłę Mudryka w 79 minucie, gdy niefortunnie interweniujący Anderi Burca skierował futbolówkę w kierunku swojej bramki. Jeszcze w 84 minucie Mudryk wdarł się w pole karne Rumunów, ale spudłował, a po uderzeniach w doliczonym czasie gry Romana Jaremczuka w poprzeczkę i Mudryka obronionym „na raty” Ukraińcy zeszli z boiska ze spuszczonymi głowami.

Jerzy Dusik