Brak Mateusza Ziółkowskiego (z lewej) będzie dla Podbeskidzia sporym kłopotem. Fot. Krzysztof Dzierżawa/Press Focus


Z wymuszoną zmianą

 

Bez urazów, ale z pauzującym za żółte kartki Mateuszem Ziółkowskim przystąpi do meczu z Odrą Opole Podbeskidzie. „Górale” muszą zacząć wygrywać. Remis w meczu z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymania, jakim tydzień temu była Resovia, odebrany został w Bielsku-Białej jak porażka, zwłaszcza że zespół mógł na początku drugiej połowy podwyższyć i zwiększyć szansę na cenne trzy punkty.

 

Nieduże pole manewru

Po spotkaniu Dariusz Marzec narzekał na wąską kadrę i brak możliwości zmian w ofensywie oraz przekonywał, że pion sportowy działa, by pod Klimczok trafił napastnik. Ostatnie dni nie zwiastowały jednak, by do takiego ruchu transferowego doszło w najbliższych godzinach czy nawet dniach. Na domiar złego „górale” mają problem w defensywie, bo tydzień temu czwartą żółtą kartkę zobaczył Ziółkowski i młodzieżowca czeka pauza. W ostatnich minutach meczu z Resovią na murawie zastąpił go Michał Willmann i wydaje się, że w sobotę z Odrą Opole sztab postawi właśnie na niego. Bartosz Bernard w zimowych sparingach nie zachwycał i rywale często po akcjach prowadzonych jego stroną boiska zdobywali bramki. Niewykluczone, że do składu wskoczy także Maksymilian Sitek, czyli autor gola dającego remis z Resovią. Mocno przeciętny występ przed tygodniem zanotował Bartosz Bida, któremu chyba nie pasuje rola skrzydłowego.

 

Odra musi zmazać plamę

Podbeskidzie do starcia z Odrą Opole przystępować będzie żądne rewanżu za nieudane starcie z rundy jesiennej - po fatalnym błędzie Patryka Procka jedynego gola zdobył wtedy Piotr Żemło. Goście z kolei będą chcieli zrewanżować się za bardzo słaby mecz w Tychach, gdzie przegrali z GKS-em. Po spotkaniu gorzkich słów swoich piłkarzom nie szczędził Adam Nocoń. - Uważam, że do momentu straty dwóch bramek nasza gra nie była tragiczna. Stracone gole sprawiły, że potem obraz gry był tylko taki, że przeszkadzaliśmy rywalom, a nie graliśmy w piłkę. Brakowało utrzymania się przy niej, brakowało asekuracji, dynamiki i to tylko oddaje nasze słabe spotkanie - wymieniał szkoleniowiec, którego piłkarze ani razu nie byli w stanie zagrozić bramce GKS-u. - Uważam, że ta liga jest tak silna, że nasza zdobycz punktowa nie daje nam komfortu, by takie spotkanie rozgrywać. Musimy poddać naszą grę analizie, bo tak nie może być, że zespół, który jest w czołówce, tak się prezentuje. Na pewno moja drużyna nie prezentowała takich walorów, które pokazywałyby, że jesteśmy drużyną z góry tabeli - przekonywał trener Nocoń.

 

(gru)