Z telemarkiem po triumf
Giro i Tour dla Tadeja Pogacara, Vuelta dla Primoza Roglicia. To był słoweński rok w Grand Tourach!
Na sobotę, przedostatni dzień imprezy, organizatorzy przygotowali iście królewski etap – dystans może i przeciętny, bo 172 km, ale za to aż siedem górskich premii (dwie trzeciej, dwie drugiej i trzy pierwszej kategorii), co dawało w sumie ponad pięć tysięcy metrów przewyższenia. Meta znajdowała się – jakżeby inaczej – na podjeździe i oczywiście była to najbardziej wymagająca wspinaczka tego dnia. Ta wisienka na torcie to Picon Blanco (1491 m, 8 km z przeciętnym nachyleniem 9 proc.) w Górach Kantabryjskich na północy Hiszpanii. Tam mogło się wiele wyjaśnić.
Bratobójcza walka o grochy
Kolarz, który wygrałby w sobotę wszystkie siedem górskich premii, zgarnąłby w sumie aż 46 punktów. Nic więc dziwnego, że w ucieczce dnia, która uformowała się dość szybko, wśród 10 zawodników znalazła się trójka, która prowadziła w klasyfikacji górskiej. W odjeździe kręcili więc Hiszpan Marc Soler (57 punktów przed tym etapem) i Australijczyk Jay Vine (56, obaj w UAE Team Emirates) oraz Hiszpan Pablo Castrillo (37, Kern Pharma). Trzy pierwsze padły łupem Vine'a, ale na dwie kolejne pierwszy – i to samotnie – dotarł jadący w białej koszulce w czerwone grochy Soler. Tym samym zrównał się on punktami z kolegą, a w tym przypadku rywalem z drużyny. Sprawa zwycięstwa w tej klasyfikacji rozstrzygnęła się na kolejnej górze. Wówczas było już po ucieczce, ale w czołowej grupie zdołał utrzymać się Australijczyk, natomiast zmęczony Hiszpan z niej odpadł. Vine zgarnął dwa punkty za trzecie miejsce i w ten sposób zapewnił sobie wygraną.
Wtedy na czele znajdował się inny kolarz UAE Team Emirates, Paweł Siwakow, który przeprowadził samotną szarżę. Ten urodzony we Włoszech Rosjanin z francuskim paszportem wygrał przedostatnią górską premię, a przed tą ostatnią, na której kończył się sobotni odcinek, miał niespełna minutę przewagi nad grupą faworytów. W trakcie finałowej wspinaczki zaczęła się ona zmniejszać. Duża w tym zasługa Primoza Roglicza (Red Bull-Bora-hansgrohe), ale tym razem – w przeciwieństwie do piątku, kiedy dzięki zwycięstwu został liderem – Słoweńcowi nie udało mu się zostawić za plecami rywali.
Faworyci niemal na remis
Próbowali też inni, ale tak, jak należy, zaatakował dopiero Eddie Dunbar (Jayco AlUla). Irlandczyk szybko wyprzedził zmęczonego Siwakowa i mimo pogoni, w której najbardziej aktywni byli Roglicz i marzący o etapowym zwycięstwie David Gaudu (Groupama-FDJ), zdołał samotnie dojechać do mety i po raz drugi zwyciężyć w tegorocznej imprezie.
– To coś więcej, niż mogłem oczekiwać. Wygranie górskiego etapu z rywalami z samej czołówki klasyfikacji to coś wielkiego. Wiedziałem, że oni do samego końca będą się pilnować. Nie zważałem na to i zaryzykowałem. Dobrze pojechałem taktycznie – relacjonował Dunbar, który w klasyfikacji generalnej awansował na 11. miejsce.
Ledwie siedem sekund za Irlandczykiem na Picon Blanco wjechał trzeci w klasyfikacji generalnej Hiszpan Enric Mas (Movistar), który z kolei o trzy sekundy wyprzedził Roglicza. W pierwszej trójce nic się nie zmieniło, bo choć wicelider, Australijczyk Ben O'Connor (Decathlon AG2R La Mondiale), znowu miał kłopoty, to jednak zdołał się pozbierać i zajął szóste miejsce. Wyprzedzili go Ekwadorczyk Richard Carapaz (EF Education-EasyPost) i rewelacyjny Hiszpan Urko Berrade (Kern Pharma), ale różnice między nimi były kilkusekundowe.
Z czołowych kolarzy w sobotę kiepsko wypadł Carlos Rodriguez (Ineos Grenadiers), który do zwycięzcy stracił blisko sześć minut i przez to spadł z siódmego na 10. miejsce w „generalce”. I tylko ten młody Hiszpan ewidentnie nie wytrzymał trudów trzytygodniowej imprezy, bo cała reszta pojechała królewski odcinek na remis.
Zatrucie czy koronawirus?
W trzytygodniowych Grand Tourach w ostatnim dniu zazwyczaj rozgrywa się tzw. etap przyjaźni. W tegorocznej Vuelcie tak jednak nie było i do samego końca ścigano się na całego. W niedzielę odbyła się jazda indywidualna na czas. Trasa liczyła niecałe 25 km i przebiegała po ulicach Madrytu. W przeciwieństwie do tej edycji hiszpańskiej imprezy nie była zbyt wymagająca (największą trudność stanowiły... zakręty) i dlatego najlepsi „czasowcy” osiągali na niej średnią prędkość nawet w okolicach 55 km na godzinę!
Sprawa końcowego zwycięstwa wydawała się już rozstrzygnięta. Lider Roglić miał znaczącą przewagę nad najgroźniejszymi konkurentami (2.02 nad O'Connorem, 2.11 nad Masem i trzy minuty nad Carapazem) i, co równie ważne, dużo lepiej radzi sobie od nich w tej specjalności (trzy lata temu w Tokio wywalczył w niej nawet złoty medal olimpijski). Tyle że w nocy z piątku na sobotę w jego niemieckiej ekipie wydarzyło się coś niezwykle niepokojącego.
– Wielka fala zachorowań zaatakowała nas w nocy. Staramy się zidentyfikować, czy jest to zatrucie pokarmowe, czy może jednak dotknęło nas coś innego. Kilku członków naszego sztabu nie czuło się najlepiej i nie mogli nam dzisiaj pomagać. Oprócz nich skutki choroby odczuli także kolarze. Musimy się zebrać i skupić na niedzieli – poinformował na stronie drużyny Red Bull-Bora-hansgrohe dyrektor sportowy, Patxi Vila. Ci zawodnicy to Kolumbijczyk Daniel Felipe Martinez i Austriak Patrick Gamper, którzy nie przystąpili do sobotniego etapu, Niemiec Nico Denz, który przekroczył limit czasu i Rosjanin Aleksander Własow, który stracił ponad pół godziny do zwycięzcy. – Na szczęście ja akurat nadal czuję się dobrze, więc pozostaje mi tylko ukończyć wyścig – podkreślał Roglić, którego nie dotknęła niedyspozycja.
Vuelta znowu dla Roglicia
W niedzielę Słoweniec rozwiał wszelkie wątpliwości i przypieczętował sukces w hiszpańskiej imprezie. Zajął drugie miejsce, przegrywając tylko z wielokrotnym medalistą mistrzostw świata i Europy w tej konkurencji, Stefanem Kuengiem (Groupama-FDJ). Słoweniec stracił do Szwajcara 31 sekund, a trzecie miejsce (strata 42 s.) zajął Włoch Mattia Cattaneo (Soudal Quick-Step).
Spośród kolarzy, którzy zajmowali czołowe pozycje w klasyfikacji generalnej, w pierwszej dziesiątce zmieścił się jeszcze tylko Mattias Skjelmose (Lidl-Trek). Dzięki temu Duńczyk zachował koszulkę najlepszego młodzieżowca, a w rankingu przesunął się na piąte miejsce, wyprzedzając słabego na czas Gaudu. Bardzo dobrze zaprezentował się również O'Connor, który zajął 11. pozycję. Australijczyk, który przez dwa tygodnie jechał w czerwonej koszulce lidera i stracił ją dopiero w piątek, zapowiedział, że zrobi wszystko, żeby stanąć na „pudle”. Tak też się stało – po czwartych miejscach w Giro (2021) i Tourze (2024), teraz przegrał tylko z Rogliciem. Nic się nie zmieniło także na dwóch dalszych pozycjach – Mas i Carapaz wykręcili podobne czasy, co oznaczało, że to ten pierwszy, ku radości gospodarzy, stanął na trzecim stopniu .
Roglić, który do 2012 roku uprawiał skoki narciarskie i wciąż o tym przypomina, robiąc charakterystyczny telemark przy wskakiwaniu na podium, wygrał Vueltę już po raz czwarty (poprzednio w latach 2019-21). Tym samym 34-letni Słoweniec wyrównał rekord Roberto Herasa. Hiszpan odniósł triumfy w 2000, 2003, 2004 i 2005 roku, ale o ten ostatni musiał stoczyć batalię sądową.
Bez dwóch zdań Vuelta była najciekawszym z tegorocznych Grand Tourów. W Giro i Tourze de France ogromną przewagę nad rywalami miał rodak Roglicia, Tadej Pogacar. Nie brakowało głosów, m.in. słynnego Hiszpana Alberto Contadora, że gdyby młody Słoweniec zdecydował się na start na Półwyspie Iberyjskim, to uzyskałby hat-trick, jakiego w historii kolarstwa jeszcze nie było. Może i na to przyjdzie czas.
Wyniki. 20. etap (Villarcayo – Picon Blanco, 173,2 km): 1. Eddie Dunbar (Irlandia, Jayco AlUla) 4:38.37, 2. Enric Mas (Hiszpania, Movistar) strata 7 s., 3. Primoz Roglić (Słowenia, Red Bull-Bora-hansgrohe) 10, 4. Richard Carapaz (Ekwador, EF Education-EasyPost) 12, 5. Urko Berrade (Hiszpania, Kern Pharma), 6. Ben O'Connor (Australia, Decathlon AG2R La Mondiale) - obaj 14, 7. David Gaudu (Francja, Groupama-FDJ) 21, 8. Mikel Landa (Hiszpania, Soudal Quick-Step) 23, 9. Florian Lipowitz (Niemcy, Red Bull-Bora-hansgrohe), 10. Mattias Skjelmose (Dania, Lidl-Trek) - obaj 37, ..., 104. Łukasz Owsian (Arkea) 31.29, 112. Kamil Gradek (Bahrain Victorious) 33.55.
21. etap (jazda ind. na czas w Madrycie, 24,6 km): 1. Stefan Kueng (Szwajcaria, Groupama-FDJ) 26.28, 2. Roglić 31, 3. Mattia Cattaneo (Włochy, Soudal Quick-Step) 42, 4. Filippo Baroncini (Włochy, UAE Team Emirates) 44, 5. Mauro Schmid (Szwajcaria, Jayco AlUla) 46, 6. Mathias Vacek (Czechy, Lidl-Trek) 52, 7. Victor Campenaerts (Belgia, Lotto Dstny) 55, 8. Skjelmose 1.02, 9. Harrison Sweeny (Australia, EF Education-EasyPost) 1.03, 10. Bruno Armirail (Francja, Decathlon AG2R La Mondiale) 1.03, ... 45. Gradek 2.17, 91. Owsian 3.23.
Klasyfikacja generalna 79. Vuelty: 1. Roglić 81:49.18, 2. O'Connor 2.36, 3. Mas 3.13, 4. Carapaz 4.02, 5. Skjelmose 5.49, 6. Gaudu 6.32, 7. Lipowitz 7.05, 8. Landa 8.48. 9. Paweł Siwakow (Francja, UAE Team Emirates) 10.04, 10. Carlos Rodriguez (Hiszpania, Ineos Grenadiers) 11.19, ... 89. Owsian 3:45.45, 133. Gradek 5:14.00.
Pozostałe klasyfikacje. Punktowa: 1. Caden Groves (Australia, Alpecin-Deceuninck). Górska: 1. Jay Vine (Australia, UAE Team Emirates). Młodzieżowa: 1. Skjelmose. Drużynowa: 1. UAE Team Emirates.
Grzegorz Kaczmarzyk