Sport

Z tej mąki będzie dobry chleb

Byliśmy aktywni na rynku transferowym, zdając sobie sprawę, że wracając do Superligi musimy drużynę wzmocnić - akcentuje prezes Ruchu Chorzów, Klaudiusz Sevković.

Już nie przeciw, a razem z „Niebieskimi” będzie rywalizowała Kinga Stanisławczyk (z lewej). Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

Od poniedziałku zaczęły biegać, czyli wznowiły zajęcia po letnich urlopach piłkarki ręczne chorzowskiego Ruchu. Beniaminek rozpoczął przygotowania do nowego sezonu z nadziejami, że będzie on tak samo przyjemny jak poprzedni zakończony spektakularnym sukcesem, bo awansem - bez porażki i straty punktu - do Superligi. Zespół poprowadzi ten sam szkoleniowiec, Czech Ivo Vavra, który w listopadzie 2022 roku przejął go po Ukraińcu Walentynie Wakule i szybko znalazł wspólny język z dziewczynami, a także zyskał sympatię chorzowskich działaczy. - Ivo zostaje z nami, bo zasłużył na to solidną pracą - podkreśla prezes „Niebieskich”, Klaudiusz Sevković. - W cuglach zrobiliśmy awans do Orlen Superligi i bardzo wysoko zawiesiliśmy poprzeczkę innym drużynom Ligi Centralnej, którą przeszliśmy bez porażki, bez straty punktu, wygrywając 22 kolejne spotkania! Nikomu wcześniej się ta sztuka nie udała, ale życzymy innym, by co najmniej wyrównali nasz rekord. Nie jest to sprawa łatwa, jak każdy wie, ale nam się to udało także dzięki działalności naszego szkoleniowca.

Kochane „stare”, dobre „Masełko”.

Z zespołu odeszła jedynie Nadia Bury, więc pozostanie ogranego i sprawdzonego w bojach kolektywu jest chyba najlepszą wiadomością okresu transferowego i najsolidniejszym fundamentem przyszłych dobrych wyników. Akurat ten casus w Chorzowie jest doskonale kojarzony, bo ostatni, 14. mistrzowski tytuł piłkarze Ruchu zdobyli zaraz po awansie do ekstraklasy, gdy obowiązywał klub zakaz transferów. Ta dygresja absolutnie nie oznacza, że działacze odpuścili temat wzmocnień. Wręcz odwrotnie. - Byliśmy aktywni na rynku transferowym, zdając sobie sprawę, że wracając do Superligi musimy drużynę wzmocnić - akcentuje Sevković. - Oczywiście zachowaliśmy wszystkie czołowe zawodniczki z poprzedniego, bardzo udanego sezonu. Podpisaliśmy nowe kontrakty bądź przedłużyliśmy umowy tylko z tymi, z którymi chcieliśmy kontynuować współpracę. Wsparliśmy się czterema nowymi piłkarkami, najbardziej newralgiczne pozycje zostały uzupełnione, obstawione. Przede wszystkim wzmocniliśmy pozycję kołowej, bo pozyskaliśmy Katarzynę Wilczek, czyli nasze kochane „stare”, dobre „Masełko”.

W tym miejscu należy się wyjaśnienie, że Katarzyna Wilczek (de domo Masłowska) wróciła do Chorzowa po dwóch latach gry w Kaliszu. Wcześniej bardzo lubiana przez kibiców "Masło" spędziła 10 sezonów w Ruchu, jest jedną z najbardziej utytułowanych zawodniczek w historii klubu. W 202 meczach ligowych zdobyła 451 bramek. - Bardzo tęskniłam za bliskimi. Wszyscy są na Śląsku, brakowało mi ich. Cieszę się, że Ruch wrócił do Superligi. Nie wiem, jak przeżyłabym mecze, gdybym grała w Kaliszu przeciwko Ruchowi... - mówiła podekscytowana ponowną grą w hali przy Dąbrowskiego 31-letnia zawodniczka, która zdecydowała się na powrót do Chorzowa ze względów rodzinnych.

Serbska rzutka

Kolejnym ruchem transferowym Ruchu było sfinalizowanie kontraktu z mierzącą 179 cm, doświadczoną w pucharowych rywalizacjach 28-letnią serbską rozgrywającą Aną Blagojević. - Chcieliśmy i szukaliśmy „rzutki” - kontynuuje prezes beniaminka. - Dostawaliśmy wiele różnych ofert z Europy, nawet z Brazylii, ale zdecydowaliśmy się na Anę, a życie pokaże, czy dokonaliśmy słusznego wyboru i czy był to dobry transfer. Rozmawialiśmy też z innymi zagranicznymi zawodniczkami, które były w kraju, ale one rozmowami z nami tylko sobie podbijały cenę. Ostatecznie poszły do innych klubów, z którymi my dzisiaj nie jesteśmy w stanie finansowo rywalizować.

W uzupełnieniu dodajmy, że Ruch ściągnął do Chorzowa także środkową rozgrywającą z Kalisza, Kingę Stanisławczyk. To mierząca 175 cm wychowanka Zagłębia Lubin, która przed przybyciem do Kalisza - w sezonie 2021/22 - reprezentowała barwy Piotrcovii. Była też powoływana do kadry narodowej juniorek oraz kadry B - w 2019 roku grała w mistrzostwach Europy do lat 19 dywizji B. W poprzednim sezonie 24-latka zdobyła 54 bramki i zapisała 160 asyst, co pod tym drugim względem zapewniło jej miejsce w ścisłej czołówce Superligi. Ostatnią uzupełnioną pozycją jest skrzydło, na której występować będzie 20-letnia, leworęczna Magdalena Widuch, ściągnięta do Chorzowa z Gniezna.

Nigdy nie mów nigdy

- Nie chcę mówić, że to koniec, bo na rynku transferowym różne rzeczy się dzieją - tak prezes Sevković odpowiada na pytanie czy to już koniec wzmocnień. - To zawsze jest taki okres, że albo się działa bardzo wcześnie, czyli już w grudniu i wtedy się dopina rozmowy, albo czeka do końca okienka, gdzie też czasami trafiają się jakieś perełki. Tak więc nigdy nie mów nigdy, ale jeśli byłoby nas jeszcze na kogoś stać, bo to jest najważniejszy punkt „zabawy”, to dlaczego nie? My jednak stąpamy po twardym, ekonomicznym gruncie, więc kontraktujemy tylko te zawodniczki, na które nas stać. Podsumowując - mamy fajną, ciekawą i ambitną drużynę. Wrócą do niej jeszcze rehabilitująca się Aleksandra Salisz i po urlopie macierzyńskim Karolina Jasinowska, które również pokażą się z dobrej strony w Superlidze. Zawsze pierwszym celem beniaminka jest utrzymanie. Z tą ekipą spokojnie możemy o nie walczyć, a przy odrobinie szczęścia, będzie można uszczknąć coś więcej... Tak czy owak z tej mąki powinien być całkiem dobry chleb.

Zbigniew Cieńciała