Trener Odry Opole Adam Nocoń przed rundą wiosenną nie składa górnolotnych deklaracji. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


Z siłą wodospadu

Odra Opole po jesiennej zadyszce wraca do wiosennych rozgrywek dobrze przygotowana i pełna optymizmu.

 

Przez połowę rundy jesiennej piłkarze z Opola zajmowali miejsce na szczycie I-ligowej tabeli. Wprawdzie na finiszu nurt Odry został mocno stłumiony i ostatecznie przezimowała na 6. pozycji, ale kibice niebiesko-czerwonych wierzą, że wiosną ich ulubieńcy ruszą z siłą wodospadu. Potwierdzeniem ich nadziei jest rezultat ostatniego sparingu, wygranego przez zespół ze stolicy polskiej piosenki z GKS-em Katowice 2:1. - Cieszę się z tego zwycięstwa w próbie generalnej - stwierdził Adam Nocoń, trener Odry. - W poprzednich sparingach zwycięstwa przeplataliśmy porażkami, więc gdy w przedostatnim meczu kontrolnym wygraliśmy z MKS-em Kluczbork 5:0 pojawiły się głosy, że z katowiczanami - prawem serii - powinniśmy przegrać. Nie zgodziłem się z tą opinią i teraz mogę czuć satysfakcję, ale nie o to głównie w tym przypadku chodzi. Rezultat tego starcia mógł być bowiem remisowy i wtedy bardziej odzwierciedliłby to, co działo się na boisku. Wygraliśmy jednak, bo w końcówce byliśmy bardziej głodni goli i zdobyliśmy dwa.

 

Dobra postawa zmienników

Nie znaczy to jednak, że szkoleniowiec Odry był w pełni zadowolony z postawy swoich podopiecznych. - Błąd indywidualny kosztował nas stratę pierwszego gola i takich zagrań musimy się wystrzegać. Musimy grać skoncentrowani od początku do końca. Ponadto obydwie bramki strzeliliśmy ze stałych fragmentów, więc przydałoby się „urozmaicenie” naszego arsenału. Cieszy mnie natomiast, że dobrze zaprezentowali się zmiennicy, bo podkręcili tempo i byli skuteczni. Wprowadzony po przerwie Maksymilian Hebel wyrównał, a grający od 70 minuty nasz zimowy nabytek, Vittorio Continella, strzelił zwycięskiego gola. Najważniejsze jednak, że w ostatnim sparingu zagraliśmy z mocnym rywalem i mogliśmy się sprawdzić na naturalnym boisku - podkreślił Nocoń.   

 

Nie podglądnęli tyszan

Na takiej nawierzchni opolanie trenowali też w tym tygodniu od poniedziałku do czwartku, a jutro pojadą do Tychów, gdzie o 20.30 zainaugurują rundę wiosenną. - Szczerze powiedziawszy, niewiele wiemy o tym, jak w tym roku grać będą tyszanie, bo zakończyli swoje mecze sparingowe występem 5 lutego na chorwackim zgrupowaniu - dodał trener opolan. - Nie można więc ich było „podglądnąć”, ale to nie znaczy, że są dla nas zagadką. Pamiętamy przecież z rundy jesiennej, jakie są ich atuty. Ponadto nie dokonali zbyt wielu transferów, więc niczym nowym specjalnie nas nie zaskoczą.

 

Jeden transfer

To ostatnie zdanie można też odnieść do drużyny Odry. Jeden transfer, czyli pozyskanie włoskiego pomocnika z cypryjskiego klubu, to o wiele za mało w porównaniu z oczekiwaniami kibiców. Fani opolskiej drużyny, tęskniący od 1981 roku za powrotem do najwyższej klasy rozgrywkowej, liczyli na więcej. Tym bardziej, że na starcie rundy wiosennej Nocoń nie może skorzystać z usług Jakuba Szreka, który musi pauzować po czerwonej kartce z ostatniego meczu w minionym roku. I nie chodzi tylko o to, że nie będzie miał kto daleko wyrzucać autów. - Mamy taki skład, jaki mamy i jako trener będę się starał jak najlepiej wykorzystać ten potencjał, który jest do mojej dyspozycji. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę z oczekiwań kibiców, które w rundzie jesiennej sami mocno rozbudziliśmy. Niczego jednak nie deklarujemy. Nie wywieramy na siebie presji. Cieszymy się, że solidnie przepracowaliśmy okres przygotowawczy i zrealizowaliśmy plany. Dlatego spokojnie czekamy na pierwszy gwizdek rundy wiosennej i jedno możemy obiecać - w każdym meczu będziemy walczyć o jak najlepszy wynik. Nie przejmujemy się też opiniami, że w końcówce rundy jesiennej przestaliśmy wygrywać, bo nasza taktyka została rozszyfrowana. Przygotowaliśmy nowe pomysły i mamy strategię gry, do której zawodnicy są przekonani. Dlatego stajemy na starcie tegorocznych zmagań z optymizmem i nadzieją na dobre wyniki - zakończył Nocoń.


Jerzy Dusik