Duszan Vlahović chce poprowadzić Serbów do fazy pucharowej Euro. Fot. Sergei Mikhailichenko/SOPA Images/SIPA USA/PressFocus


Z polityką w tle

Duńczycy zrezygnowali z premii, przeznaczając ją dla kobiecej reprezentacji.


Patrząc na liczby reprezentacji Danii i Serbii, można powiedzieć, że przed dzisiejszym starciem na murawie Allianz Areny w Monachium czerwono-biali są na minimalnie lepszej pozycji wyjściowej. Zajmujący 21. miejsce w rankingu FIFA „Gang Olsena” zmierzy się bowiem z „Orłami”, które w światowej klasyfikacji drużyn narodowych plasują się na 32. pozycji. Łączna wartość rynkowa zawodników obu zespołów (415,50 do 313,40 mln euro) również przemawia na korzyść Skandynawów. Dodajmy jeszcze, że podopieczni Kaspra Hjulmanda w tabeli grupy C po dwóch kolejkach mają 2 punkty, a drużyna, którą prowadzi Dragan Stojković, zdobyła tylko „oczko”. W klasyfikacji najbardziej wartościowych piłkarzy jest jednak remis, bo zarówno Rasmus Hojlund z Manchesteru United, jak i Duszan Vlahović z Juventusu Turyn są wyceniani na 65 milinów euro.

Obie reprezentacje łączy także świadomość, że sędziowie w ich spotkaniach z Anglikami popełnili błędy na korzyść aktualnych wicemistrzów Europy. Decydujące dla losów meczu może być jednak to, że i Duńczycy, i Serbowie zdają sobie sprawę, że potrzebują kompletu punktów, żeby nie oglądać się na wynik spotkania Anglia - Słowenia. Obie drużyny spokojnie mogą myśleć o awansie do fazy pucharowej.

Atmosfera w obozach rywali

Spójrzmy więc za kulisy i sprawdźmy, jaka jest atmosfera w obozach zespołów. Duńczycy wyglądają na spokojnych i wysyłają w świat sygnały, że bardziej przejmują się walką o równouprawnienie niż ostatnim starciem w fazie grupowej. Piłkarze podjęli bowiem decyzję o rezygnacji z premii na rzecz wsparcia kobiecej reprezentacji swojego kraju. To honorowe zachowanie odbiło się echem na całym świecie, bo powszechnie wiadomo, że piłkarki zarabiają zdecydowanie mniej od piłkarzy. - Duńscy piłkarze zrezygnowali z podwyżki, aby zapewnić lepsze warunki finansowe kobiecej reprezentacji - potwierdził rzecznik związku zawodowego, Magnus Hviid.

Srogie kary

Zupełnie inne sygnały płyną natomiast od władz Serbskiej Federacji Piłkarskiej. - To, co się stało, jest skandaliczne i dlatego zawnioskowaliśmy w UEFA o nałożenie srogich kar dla federacji Albanii oraz Chorwacji – oświadczył Jovan Surbatović, sekretarz generalny serbskiej federacji. - Jeżeli nie będzie reakcji europejskich władz, rozważymy wycofanie się z turnieju - powiedział działacz. Chodzi o antyserbską przyśpiewkę „Zabić Serba” podczas meczu Albania - Chorwacja oraz obraźliwe w stosunku do Serbów zachowanie kibiców z tych państw bałkańskich.

Władze UEFA i obydwu federacji oficjalnie przeprosiły, ale to nie usatysfakcjonowało Serbów. Na sugestię o bojkocie udziału w Euro nikt już jednak z władz UEFA nie zareagował, ale nieoficjalnie pojawiły się słowa, że ewentualne wycofanie z turnieju finałowego w Niemczech oznaczałoby dla Serbów odsunięcie od gry w eliminacjach do kolejnych mistrzostwa Europy.

Brazylijczycy Europy

Czy to może zdekoncentrować Serbów przed meczem z Danią? - Szczerze? Nic o tym nie czytałem. Nie wiem, jakie było oświadczenie, ani jakie były komentarze, nic mi na ten temat nie wiadomo, dlatego proszę o pytania dotyczące meczu - stwierdził trener Dragan Stojković na konferencji prasowej.

I to jest chyba - choć nie wprost - najpełniejsza odpowiedź na pytanie, z jakim nastawieniem Serbowie wyjdą na boisko w Monachium. Znając styl gry i umiejętności „Brazylijczyków Europy” - bo taki szyld przyklejono piłkarzom z 7-milionowego kraju - można się spodziewać efektownej i ofensywnej walki o zwycięstwo.

Jerzy Dusik