Sport

Z podniesionymi głowami

Po porażce z Polonią w opolskiej szatni dominowało uczucie żalu.

Artur Haluch jest jedynym doświadczonym bramkarzem, z którego będzie mógł skorzystać Jarosław Skrobacz. Fot. Artur Kraszewski/PressFocus

Po sobotniej porażce 0:1 na swoim nowym stadionie z Polonią Warszawa piłkarze Odry Opole nie mają czasu na załamywanie rąk. Już dzisiaj – na otwarcie 27. serii spotkań w 1. lidze – czeka ich bowiem kolejna potyczka. Podopieczni Jarosława Skrobacza zmierzą się w Pruszkowie ze Zniczem i jak na zespół walczący o utrzymanie przystało, będą chcieli wrócić do domu ze zdobyczą punktową.

- Na pewno po spotkaniu z Polonią dominowało uczucie żalu – podkreślił szkoleniowiec opolan. - Cały mecz był wyrównany, o czym świadczą statystyki (48:52 proc. posiadania piłki, 15:13 w strzałach, 4:6 w rzutach rożnych – red.). Starałem się już w pierwszych minutach po tym spotkaniu, w szatni, od razu podbudować chłopaków, żeby nikt nie zwieszał głów, bo nie ma na to czasu. Trzeba było zrobić wszystko, żeby zapomnieć o tej porażce, ale także podkreślić te dobre fragmenty, dobre momenty z gry i z tego spotkania z Polonią i tego poprzedniego z ŁKS-em. Trzeba je przenieść na kolejne mecze, bo jeszcze potrzebujemy punktów.

Trudny teren

Sztab trenerski Odry doskonale zdaje sobie sprawę, że ciężar gatunkowy spotkania w Pruszkowie jest bardzo wysoki. Wprawdzie Znicz zajmuje 10. miejsce, ale jeszcze niedawno po zwycięstwach z Wisłą Kraków, Górnikiem Łęczna i Miedzią Legnica tylko 2 punkty dzieliły pruszkowian od strefy barażowej. Po 23. kolejce coś się jednak w zespole Grzegorza Szoki zacięło, o czym świadczą bezbramkowe remisy z Kotwicą Kołobrzeg i Wartą Poznań oraz porażka 2:3 w minionej kolejce z Chrobrym.

- Wiemy, jak trudny teren jest w Pruszkowie i jak fatalnie się tam gra – dodał trener Odry. - Jedziemy więc z nastawieniem, że czeka nas bardzo ciężka przeprawa. Staraliśmy się więc w tym krótkim czasie, bo mieliśmy dosłownie kilkadziesiąt godzin, przede wszystkim odbudować morale naszej w drużynie, zapomnieć o tym co się wydarzyło. Nasza sytuacja w tabeli nie jest wesoła i każdy punkt jest na wagę złota.

Grypa w ataku

Opolanie plasują się na 14. pozycji i mając rozegrany jeden mecz mniej, są 2 punkty nad strefą spadkową. Granica jest więc bardzo cienka, a w dodatku pojawiły się problemy personalne, choć jeszcze niedawno wydawało się, że zbudowana w zimowym okienku transferowym kadra Odry daje gwarancję spokojnej wiosny. W spotkaniu z Polonią zabrakło jednak trzech piłkarzy, którzy tydzień wcześniej wybiegli w podstawowej jedenastce na mecz z ŁKS w Łodzi i wywalczyli 3 punkty za zwycięstwo 2:1. W obronie zabrakło Mateusza Kamińskiego i Jakuba Szreka, a w pomocy Damiana Tronta.

- Rzeczywiście, zimą poprawiliśmy bardzo sytuację w linii defensywnej, szczególnie na środku obrony i tu możliwości rotacji są spore – wyjaśnił opiekun niebiesko-czerwonych. - Mamy jednak problem z bokami, bo przewlekła kontuzja Mateusza Spychały powoduje, że każde wypadnięcie bocznego obrońcy staje się problemem i musimy robić przesunięcia. Zawodnicy nie grają więc na swoich nominalnych najlepszych pozycjach. Podczas przygotowań do meczu z Polonią w szatni na dodatekpojawiła się grypa. Z jej powodu także Piotrek Żemło zszedł z boiska po pierwszej połowie, a na ławce mieliśmy bramkarza-juniora. Z powodu kontuzji golkiperów zostaliśmy z jednym doświadczonym Arturem Haluchem, co na pewno nie ułatwia pracy.

Rola trenera polega jednak na tym, żeby w takich sytuacjach potrafić znaleźć najlepsze wyjście dla drużyny i doświadczony szkoleniowiec Jarosław Skrobacz z optymizmem czeka na najbliższe spotkanie.

Jerzy Dusik