Michał Żyro (w środku) długo był kontuzjowany i czekał na gola od czerwca 2023. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Z piekła do nieba

Piłkarze Wisły wygrali ze Zniczem, odrabiając dwubramkową stratę.

 

Do przerwy zespół z Pruszkowa wykorzystał dwa momenty gapiostwa krakowian w obronie i zanosiło się na szóste domowe zwycięstwo, które mocno przybliżyło go do utrzymania. Po raz setny Znicza prowadził trener Mariusz Misiura, który przed rozpoczęciem spotkania został uhonorowany przez władze klubu.

 

Asysty radnego

Kluczowe podania przy obu bramkach dla beniaminka zaliczył najstarszy na boisku Radosław Majewski, który na zakończenie kariery wrócił do rodzinnego Pruszkowa. Dwa tygodnie wcześniej zebrał 256 głosów w wyborach samorządowych i przez kolejne pięć lat będzie pracował na rzecz mieszkańców jako radny miasta. Przy pierwszym golu 37-latek przejął w środku pola piłkę wybitą przez swojego bramkarza i wyprowadził Krystiana Tabarę sam na sam z Alvaro Ratonem. Paweł Moskwik podwyższył wynik po rzucie z autu i zagraniu pomocnika na dalszy słupek. Wisła miała ogromną przewagę w posiadaniu piłki, dochodzącą do 80 proc., ale Miłosz Mleczko nie musiał się wysilać, by piłka nie wpadła do jego bramki. Najlepszą, ale nie stuprocentową, okazję przy wyniku 1:0 miał Alan Uryga, który strzelał głową.

 

Hiszpańsko-polski duet

„Białej gwieździe” trudno gra się na wyjazdach, bo bramki nie straciła tylko w Gdańsku. Znicz był szóstym zespołem, który zdobył co najmniej dwie. W przerwie trener Albert Rude wpuścił na boisko Davida Juncę i Michała Żyrę, którzy szybko wypracowali kontaktowego gola. Hiszpan idealnie dośrodkował z lewej strony, a Polak wyskoczył zza pleców obrońcy. Ta para jeszcze kilka razy zagrażała bramce Mleczki, jakby łączyła ich niewidzialna nić. Drugą asystę Junca zanotował ze stojącej piłki, posyłając ją na głowę Urygi. Goście trzy razy domagali się podyktowania rzutu karnego za zagrania ręką i w końcu sędzia ich „posłuchał”. Po dośrodkowaniu z rożnego i uderzeniu głową Angela Rodado piłka trafiła w rękę Daniela Stanclika. „Jedenastkę” wykorzystał najlepszy strzelec drużyny i zapewnił Wiśle ważne zwycięstwo.

Michał Knura

 

 

GŁOS TRENERÓW

Albert RUDE: - Pierwsza połowa to była katastrofa. Nie mogłem uwierzyć w to, co widziałem. Przeznaczyliśmy całą godzinę na trening z drużyną do lat 19, abyśmy mogli popracować nad szczegółami w obronie, a później wyszliśmy na mecz i zaprezentowaliśmy taki poziom w pierwszej połowie. Nie potrafię tego wyjaśnić. Po przerwie zdaliśmy sobie sprawę z wagi meczu, zaczęliśmy wywierać presję na rywalach i zdobyliśmy trzy bramki.

Mariusz MISIURA: - W pierwszej połowie graliśmy jak równy z równym z trzynastokrotnym mistrzem Polski. Graliśmy wyżej w obronie, a po przerwie zbyt szybko wpadaliśmy w pole karne. Zobaczyliśmy też ogromną jakość i pomysł trenera Wisły na bardzo ofensywną grę. Cieszę się bardzo, że tacy trenerzy u nas pracują, bo dzięki temu polska piłka może się rozwijać.