Sport

Z nutą kontrowersji

Ekipa z Niecieczy pozostaje niepokonana. O jej sile przekonał się GKS Tychy.

Damian Hilbrycht dał Termalice prowadzenie. Fot. Marta Badowska/PressFocus

Od początku spotkania niecieczanie operowali piłką, sarali się tworzyć okazje. Najpierw poprzez dośrodkowania, później przez prostopadłe podania za linię obrony. Tyszanie natomiast grali bez pomysłu. Nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką Adriana Chovana i popełniali proste błędy w obronie. Z całą pewnością był to najgorszy mecz GKS-u w tym sezonie, przez co zaliczył pierwszą porażkę w sezonie.

W 39 min Damian Hilbrycht wykorzystał genialne podanie Kacpra Karaska i sam na sam był bezlitosny W drugiej połowie gospodarzy dobił Morgan Fassbender, który po raz pierwszy w tym sezonie nie znalazł się w wyjściowej jedenastce.

Wygrana Bruk-Betu Termaliki była w pełni zasłużona, ale sporo emocji wzbudziły niektóre decyzje sędziowskie. Przede wszystkim z 78 min. Piłkę ręką we własnym polu karnym dotknął obrońca Termaliki, Arkadiusz Kasperkiewicz. Sytuacja wydawał się klarowna. Obrońca najpierw unikał kontaktu futbolówki z dłonią, ale ostatecznie wykonał ruch ręką i zablokował podanie. Nie tylko kibice byli poirytowani, ale krytycznie o pracy sędziów wypowiedział się też Dariusz Banasik, trener GKS-u, który był niezadowolony także z czerwonej kartki, jaką otrzymał Mamin Sanyang w doliczonym czasie. Sędzia wrócił po długim czasie do faulu piłkarza, gdy ten wyprowadzał kontrę. – To niezrozumiała decyzja. Zawodnik prowadzi piłkę, mija trzech rywali, po czym dostaje drugą żółtą kartkę – opisał sytuację opiekun tyszan. Ostatecznie, niezależnie od decyzji arbitra Tomasza Kwiatkowskiego, GKS poniósł zasłużoną porażkę.

Kacper Janoszka


GŁOS TRENERÓW

Marcin BROSZ: – Wiedzieliśmy, jak trudny to jest teren. GKS wcześniej nie przegrał. Muszę pochwalić naszą linię defensywy. Grała z ogromnym poświęceniem, szczególnie Adrian Chovan. Arek Kasperkiewicz miał trudne zadanie – w pierwszej połowie musiał wygrywać pojedynki z jednym napastnikiem, w drugiej z drugim. To nie jest proste, ale cały czas utrzymywał w harmonii nasz blok. Także dwóch defensywnych pomocników, Maciek Ambrosiewicz oraz Andrij Dombrowski, wykonało tytaniczną pracę, bo nie tylko bronili, ale także bardzo dobrze operowali piłką.

Dariusz BANASIK: – Zasłużenie przegraliśmy. Byliśmy zespołem zdecydowanie gorszym pod każdym względem. Jeżeli jest się słabszym, po prostu się przegrywa. Natomiast była jedna sytuacja, która mogła odwrócić losy meczu. Chodzi o ewidentny rzut karny. Obejrzałem wideo przed konferencją 30 razy. Powiedziałem panu sędziemu, że przyniosę mu zdjęcie, jak Kasperkiewicz na początku trzyma rękę z tyłu, żeby piłka go nie trafiła, po czym rękę wystawia i piłka w nią trafia. Ruch był nienaturalny. Ewidentny rzut karny i trudno powiedzieć, dlaczego nie został odgwizdany.




TRZY PYTANIA DO…

MACIEJA AMBROSIEWICZA pomocnika Bruk-Bet Termaliki Nieciecza


1. Wygraliście w Tychach, ale nie wykorzystaliście kilku świetnych okazji. Jest niedosyt po zmarnowanych okazjach?

- Wygraliśmy zasłużenie. Jesteśmy liderem i wszyscy są szczęśliwi. Oczywiście chciałoby się więcej strzelić, ale trzeba do tego podejść z pokorą. Nie będziemy zdobywać w każdym meczu czterech bramek. Przeciwnik zresztą też miał okazje, więc jest to bardzo dobry wynik.

2. Z czego wynika siła Bruk-Betu Termaliki?

- Czasem tak po prostu jest. Praca z trenerem, organizacja gry, każdy wypełnia swoje zadanie niezależnie od tego, jak się nazywa i ile ma lat. To jest klucz. Chciałbym ciągnąć passę meczów bez porażki do końca sezonu, ale trzeba być realistą. Przegrana, znając życie, przyjdzie. Nie ma co się oszukiwać. Wtedy trzeba będzie dobrze zareagować i zrobić tak, żeby przegrana nic nie znaczyła.

3. Przed wami starcie z ostatnią w tabeli Stalą Stalowa Wola. Kolejne trzy punkty?

- To będzie bardzo trudny mecz i na nim się skupiamy. Stal to drużyna, która nie wygrała jeszcze w lidze i takie spotkania są najtrudniejsze, bo będzie grała o życie. To oczywiście dopiero siódma kolejka, ale sam byłem w takiej sytuacji i wiem, jak to jest. Przeciwnicy nam nie odpuszczą nawet centymetra boiska. Wielu może myśleć, że łatwo zdobędziemy trzy punkty, ale takie mecze naprawdę są trudne.

Rozmawiał Kacper Janoszka