Z nowym trenerem
Chrobry po serii porażek strzelił pierwszego gola i w meczu z Odrą zdobył punkt.
Początek należał do miejscowych, którzy w myśl porzekadła o nowej miotle, ofensywnie nastawieni przez Łukasza Becellę odważnie ruszyli do ataku. Opłacało się, bo już w 6. minucie po rzucie rożnym wykonanym przez Patryka Muchę pozostawiony bez opieki Przemysław Szarek uderzył piłkę głową z 12 metrów, trafiając w okolice „okienka”. W ten sposób Chrobry strzelił pierwszego gola od 25 października, bo w trzech ostatnich spotkaniach pod wodzą Piotra Plewni głogowianie nie potrafili skierować piłki do siatki przeciwnika. W ten sposób także młodzieżowy bramkarz Odry Adam Wójcik stracił swojego pierwszego gola w lidze, bo w Kołobrzegu i w spotkaniu z Wartą zachował czyste konto.
Ta bramka podziałała uspokajająco na gospodarzy, za to przyjezdni ruszyli do odrabiania strat. Motorem napędowym ofensywy opolan okazał się Jakub Szrek. Wrzucał piłkę w pole karne rywali wykonując auty, dośrodkowywał nogą, a także zagrywał prostopadłe piłki, tak jak w 20. minucie, kiedy idealnie uruchomił Tomasza Przikryla, ale doświadczony Czech, mając do bramki 5 metrów posłał futbolówkę obok celu.
Pierwszy celny strzał w tym spotkaniu opolanie oddali dopiero w 36. minucie. Wtedy Edvin Muratović wykorzystał rzut karny podyktowany przez… VAR. Mateusz Piszczelok nie zauważył bowiem, że przy zagraniu Daniela Dudzińskiego w 32. minucie Albert Zarówny zagrał piłkę ręką. Co ciekawe, opolanie też nie sugerowali, że należy się im „jedenastka”, ale Tomasz Wajda siedząc przed monitorem wychwycił ten moment, a sędzia główny po analizie akcji na ekranie wskazał na „wapno”.
Rezultat 1:1 sprawił, że po przerwie jeszcze tylko na kilkanaście minut zespołom wystarczyło odwagi na szukanie zwycięskiego gola. Najlepszą okazję do zmiany rezultatu miał w 54 minucie Patryk Szwedzik, który prawą stroną boiska uciekł opolskim obrońcom i wbiegł dynamicznie w pole karne. Miał już jednak zbyt ostry kąt, żeby sytuację zaliczyć do stuprocentowych. Dlatego jego strzał dobrze ustawiony bramkarz opolan obronił nogą.
W ostatnich fragmentach meczu, po ofensywnych zmianach dokonanych przez Jarosława Skrobacza, więcej ochoty do gry w ataku przejawiali wprawdzie goście, ale niczego konkretnego już nie zdołali wypracować. Dlatego spotkanie, w którym minimalnie dłużej w posiadaniu piłki byli opolanie (53 procent), trochę celniej strzelali głogowianie (4:3), a w liczbie strzałów zanotowano remis 11:11, zakończyło się wynikiem, z którego najbardziej zadowoleni są… pozostałe drużyny walczące o utrzymanie w I lidze.
Jerzy Dusik