Dominik Nahunko (z prawej) należy do czołowych napastników Zagłębia, ale indywidualne dokonania chciałby przełożyć na punkty. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus.pl


Z myślą o play offie

Każdy najbliższy mecz jest najważniejszy - deklaruje ekipa Zagłębia!

 

Kibice już się pogodzili z faktem, że sosnowiczanie wystartują z 8. miejsca w play offie. Tli się iskierka nadziei na awans nieco wyżej, ale musiałby zaistnieć nadzwyczajny zbieg okoliczności, a przede wszystkim musimy zdobywać punkty - tak twierdzili hokeiści przed wczorajszym treningiem. Meczów jest jeszcze sporo, a punktów do zdobycia jeszcze więcej. Stratę siedmiu czy ośmiu punktów do „Szarotek” i Energi można zniwelować, ale trzeba wygrywać nie tylko z zainteresowanymi drużynami, ale i z tymi znacznie wyżej usytuowanymi.

 

Różne oblicza

Ekipa z Sosnowca w 3. rundzie zdobyła 12 pkt i z lodu zjeżdżała pokonana tylko z czołowym kwartetem. Wydawało się, że hokeiści nabrali odpowiedniego rytmu i pewności siebie, a jednak coś zacięło i w kolejnej odsłonie na pięć meczów zdobyli tylko cztery „oczka”. 

- Brak koncentracji w pełnym wymiarze czasowym to chyba nasza największa bolączka w tym sezonie - stawia diagnozę napastnik Dominik Nahunko, który ten sezon zalicza do udanych. - Wypuściliśmy z rąk komplet punktów w Krakowie, a u siebie z Jastrzębiem musieliśmy się zadowolić jednym (przegrana z JKH po dogrywce - przyp. red.). Pod presją gramy zbyt nerwowo. Zamiast wybijać krążek ze strefy zagrożenia, staramy się go rozgrywać i efekt tego są odwrotny. Ostatnie zwycięstwo nad Toruniem wlało w nas trochę optymizmu. Mieliśmy chwilę oddechu i sam jestem ciekaw jak zaprezentujemy się w trzech ostatnich meczach tej rundy.

- A mnie najbardziej zabolała przegrana w Sanoku, której nikt nie brał pod uwagę - dodaje kapitan zespołu, Michał Kotlorz. - To było, w mojej ocenie, najsłabsze spotkanie w tym sezonie i na samą myśl o nim powinniśmy rumienić się ze wstydu. Oczywiście, że wspólnie z trenerami analizujemy szczegółowo każdy mecz, ale w kolejnym błędy są powielane. Staram się nie patrzeć na sytuację w tabeli i skupiać się na najbliższym meczu. A terazczeka nas wyjazd do Nowego Targu i to jest najważniejsze!

Ewentualne zwycięstwo pozwoliłoby Zagłębiu odrobić nieco stratę do „Szarotek” i znów myśleć o poprawieniu lokaty.

 

Przeciwności losu

Kadra zespołu, mając na uwadze klubowy budżet, została skonstruowana tak, że obok doświadczonych zawodników znalazło się kilku młodych z niewielkim stażem w tej klasie rozgrywkowej. Ponadto jest ona wąska i każdy absencja jest wyraźnie odczuwalna.

- Nie można porównywać rundy trzeciej i obecnej, a o wszystkim zadecydowały obiektywne przyczyny - podkreśla trener Piotr Sarnik. - Brakowało nam kilku kluczowych zawodników, bo mieli kłopoty zdrowotne Patrik Speszny, Michał Bernacki, Niklas Salo. Roman Szturc grał dwa mecze z zapaleniem oskrzeli, a w ataku z konieczności występował też obrońca Riley Stadel. W końcu obaj wypadli ze składu, a ten drugi musiał przejść zabieg kostki. Te nieobecności to dla nas poważne straty.

 

Problem mentalny

Kontuzje i choroby to jedna para kaloszy, ale sosnowiecki zespół ma przez większość meczu kontrolę nad wydarzeniami na tafli, jednak traci gole w krótkim odstępie i w najmniej oczekiwanym momencie. Tak było w Krakowie czy u siebie z Jastrzębiem.

- To wszystko rozgrywa się w sferze mentalnej, bo zawodnicy grają pod presją i jej nie wytrzymują - dodaje sosnowiecki szkoleniowiec. - Bardziej doświadczone, lepsze drużyny od nas potrafią to niemal natychmiast wykorzystać. Natomiast spotkanie w Sanoku to osobny rozdział. Przystąpiliśmy do meczu przekonani, że się wygra na „jednej nodze”. Zabrakło zaangażowania i agresji. Następnego takiego występu, mam nadzieję, nie będzie.  

Przed Zagłębiem trzy spotkania: w Nowym Targu i w Tychach, przedzielone u siebie grą z GKS-em Katowice. A potem przed ligowcami ostatnia runda przed play offem.

- Rozegraliśmy wiele dobrych meczów m.in. dwa z Tychami czy GKS-em Katowice i, jak na ironię, nie zdobyliśmy punktów - uśmiecha się trener Sarnik. - Były znacznie słabsze mecze, w których punktowaliśmy. Mamy opracowany plan przed play offem i będziemy starali się go wykonać. I wcale nie chodzi mi tutaj o punkty, lecz pragniemy dalej doskonalić schematy gry w obronie, ataku, w przewadze czy też w osłabieniu. Przed drugą częścią chcemy być optymalnie przygotowani. 

Przed weekendem do dyspozycji trenerów, poza Stadlem, będą wszyscy zawodnicy. Ba, ostatnio działacze podpisali kontrakt z fińskim napastnikiem, 27-letnim Valtterim Niemim (186 cm, 93 kg), mającym za sobą grę w najwyższej klasie rozgrywkowej (Mestis). Ostatnio występował w rodzinnym mieście Imatrze w zespole Ketterae (6 meczow i 6 pkt (4+2). Działacze i trenerzy czynią starania, by pojawił się kolejny wartościowy zawodnik. Trener Sarnik nie chciał zdradzić szczegółów, ale wywnioskowaliśmy, że chodzi o napastnika.

Włodzimierz Sowiński