Sport

Z duchem gry?

Po raz pierwszy w tym sezonie GieKSa kończyła mecz w osłabieniu.

Oskar Repka jako pierwszy piłkarz GKS-u zobaczył w tym sezonie czerwoną kartkę. Fot. Marta Badowska/PressFocus

GKS KATOWICE

Skończyła się świetna seria meczów GKS-u bez czerwonej kartki. Podopieczni Rafała Góraka do poniedziałkowego wieczoru pozostawali jedyną drużyną w ekstraklasie, która w tym sezonie ani razu nie została zmuszona do kończenia meczu w osłabieniu. Statystyka ta była imponująca, gdy wzięło się także pod uwagę fakt małej liczby żółtych kartek. Przed spotkaniem z Koroną Kielce katowiccy piłkarze zostali nimi ukarani 44 razy.

Liczby te uległy zmianie przez dwa faule Oskara Repki, który według sędziego w starciu z Koroną zasłużył na dwie żółte kartki. Pierwszą zobaczył chwilę przed zakończeniem pierwszej połowy. Z kolei drugą już w doliczonym czasie drugiej części rywalizacji. Gdy schodził z boiska, wynik starcia był remisowy. Natomiast chwilę później bramkę na 2:1 dla Korony zdobył Dawid Błanik, gwarantując jej 3 punkty. W teorii więc czerwona kartka dla Repki mogła spowodować utratę ważnego gola. Na karę dla pomocnika zwrócił uwagę trener Rafał Górak podczas konferencji prasowej. - Ten mecz był czysty, fair, chociaż momentami zawodnicy grali twardo. Zobaczyliśmy dwie żółte kartki, dwie dla naszego zespołu, dwie dla tego samego zawodnika. Zawsze powtarzam, że trzeba brać odpowiedzialność za drużynę, ale sędziowie również muszą czuć odpowiedzialność za to, co się dzieje na boisku. Moim zdaniem to nie był faul na drugą żółtą kartkę. Nie był to ogromny błąd sędziego, ale jeśli prowadzi się mecz i czuje się go, widząc, że była tylko jedna żółta kartka, arbiter musi mieć refleksję na temat tego, czy był to faul absolutnie wykluczający zawodnika z gry. Z taką decyzją się nie zgadzam, biorąc pod uwagę ducha gry. Nie uważam jednak, że ta decyzja wypaczyła wynik spotkania i proszę tych słów nie traktować w ten sposób - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec GKS-u. Fakty są takie, że Repka na pewno faulował Błanika. Piłkarz Korony ruszył w rajd, puszczając piłkę między jego nogami. Zawodnik GieKSy chciał go powstrzymać. Kontakt pomiędzy piłkarzami był jednak nieznaczny, pomimo tego, że pomocnik próbował nawet ręką powstrzymywać biegnącego rywala. Ponadto Błanik - nawet jeśli Repka pozwoliłby się wyprzedzić - do piłki by nie dobiegł, bo przejął ją w obronie Alan Czerwiński. Z tego powodu nic by się nie stało, gdyby arbiter Piotr Rzucidło podyktował rzut wolny bez żółtej kartki. Podjął jednak inną decyzję, która nie jest obiektywnym błędem - Repka dał sędziemu powody do tego, żeby wylecieć z boiska. A czy było to zgodne z duchem gry? To już sprawa całkowicie subiektywna.

Pomimo czerwonej kartki dla Repki, GKS Katowice pozostaje najczyściej grającą drużyną, jeśli spojrzy się na liczbę kartek. W sumie ma teraz 46 żółtych i jedną czerwoną. Drugi pod tym względem jest Lech Poznań, który 48 razy był upominany przez sędziów, ale za to zobaczył 2 czerwone kartki.

W drużynie GieKSy najwięcej żółtych kartoników uzbierał Repka, bo po meczu z Koroną ma ich 7 i do swojego bilansu dodał też wspomnianą czerwoną kartkę. Pięć razy upominany przez sędziego był Mateusz Kowalczyk i cztery razy Sebastian Bergier. To jedyni zawodnicy, którzy w tym sezonie musieli pauzować kolejkę z powodu nadmiaru kartek. Aktualnie pięciu piłkarzy z Katowic jest zagrożonych zawieszeniem -trzy kartki w tym sezonie zobaczyli Adrian Błąd, Borja Galan, Lukas Klemenz, Marten Kuusk oraz Marcin Wasielewski.

Kacper Janoszka