Z DRUGIEJ STRONY


Michał Zichlarz


Udane granie w Spodku


Ćwierć wieku trzeba było czekać na to, żeby zobaczyć kolejną odsłonę halowego grania w legendarnej katowickiej hali. Wszystko na lata popsuło to, co stało się w 1998 roku, ale akurat teraz nie ma co do tego wracać, bo za nami udany niedzielny turniej.

Kilka tysięcy kibiców na trybunach, bardzo dobra atmosfera na widowni, a na boisku sporo ciekawego grania. Były też gwiazdy, jak choćby najlepszy arbiter świata w dwóch ostatnich latach Szymon Marciniak. To on cieszył się największym zainteresowaniem ze strony licznych kibiców. Nikomu starał się nie odmówić. Składał kolejne autografy, pozował do wspólnych zdjęć. Było tak, że zawodnicy czekali już na boisku na pierwszy gwiazdek, a pan Szymon jeszcze starał się zaspokoić zainteresowanie ze strony kibiców. Rzadki to widok w futbolu, żeby sędzia cieszył się taką popularnością i miał taki respekt wśród wszystkich!

Jak ocenić dwudniowy turniej w Spodku? Dwudniowy, bo przecież w sobotę przez cały dzień toczył się zażarty turniej chłopców z rocznika 2013. Zdecydowanie na plus. W zimowym okresie przygotowawczym, co podkreślali sami zawodnicy, to sympatyczny przerywnik. Jasne, trzeba uważać, żeby nie nabawić się jakiegoś urazu, bo przed zawodnikami ważne kilka tygodni pracy przed startem ligi, ale nie znaczy to, że nie można pokazać dobrego futbolu. W tym seniorskim rozdaniu postarali się o to przede wszystkim goście zza południowej granicy. Dość niespodziewanie w decydującej rozgrywce zagrali Słowacy z 4-tysięcznej Podbrezovej i zawodnicy Banika. Ci przyjechali do Spodka nawet nie w pierwszym składzie, ale rezerwami. Wspomagani przez kilkusetosobową grupę swoich oddanych fanów świetnie sobie radzili. Nie byli nawet prowadzeni przez znanego u nas Pavela Hapala, który wszystko oglądał z trybun (rozmowa z czeskim szkoleniowcem w najbliższych dniach w „Sporcie”).

Mieliśmy też w niedzielę spotkanie Gwiazd GKS Katowice z Gwiazdami Śląskiej Piłki. Na boisku pokazało się wielu znanych z przeszłości zawodników, jak reprezentanci Polski Ireneusz Jeleń, Marek Świerczewski, Sławomir Wojciechowski czy Adrian Sikora. Wielu z nich imponuje jeszcze nie tyle sylwetką czy formą, jak choćby prezes Piasta Cieszyn. Ireneusz Jeleń dalej przecież gra i dalej strzela sporo bramek. W okręgówce jesienią zdobył ich dla cieszynian 11, mimo że przez jakiś czas pauzował z powodu kontuzji. Jak mówił w Spodku w piłkę nie miał okazji jeszcze zagrać. Teraz w wieku 42 lat w końcu się udało. Przy okazji spotkał wielu kolegów z boiska. I o to też chodziło organizatorom, którzy starali się jak mogli.

Impreza wypaliła i doczekamy się kontynuacji. Jeżeli nie za rok, to za dwa lata. Być może uda się ściągnąć kolejne dobre zagraniczne ekipy. Na koniec jeszcze dwa zdania o niedzielnym triumfatorze. Żeleziarne wygrało, a prym w zespole wiedli zawodnicy z afrykańskim rodowodem. Tak się akurat składa, że wszystko w czasie, kiedy zaczęły się rozgrywki w Pucharze Narodów Afryki. Szkoda, że w naszych klubach nie ma już gwiazd z Czarnego Kontynentu, którzy sporo wnosili do gry swoich zespołów, żeby wspomnieć choćby Prejuce'a Nakoulmę w Górniku kilkanaście lat temu czy Moussę Yahayę w GieKSie.