Z DRUGIEJ STRONY
KADRA. Komentarz 3200
Z DRUGIEJ STRONY
Michał Zichlarz
Wchodząc na uniwersytet
Przed nami jeden z ostatnich sprawdzianów przed rozpoczynającym się za niewiele ponad tydzień turniejem Euro. Ukraina nie przegrała 7 ostatnich meczów, włączając w to wygraną w listopadzie z Lechią Gdańsk 2:0. W poniedziałek zremisowała bezbramkowo z gospodarzami mistrzostw Europy w Norymberdze. W marcu przeszli baraże, wygrywając z Bośnią i Hercegowiną oraz Islandią. Ostatnio przegrali we wrześniu zeszłego roku w eliminacjach w grupie z Włochami 1:2. Polacy? Ostatni mecz też przegrali we wrześniu. To była pamiętna porażka w Tiranie z Albanią 0:2, po której pracę stracił Fernando Santos. W kolejnych meczach biało-czerwonych prowadził już Michał Probierz i na razie nie przegrał. Oby tak było nadal, nawet nie tyle w najbliższych dniach - w towarzyskiej rywalizacji z Ukrainą i Turcją, ile podczas mistrzostw Europy. Tam stawka będzie o wiele większa. To - jak mówił nam ostatnio w wywiadzie były świetny reprezentant Polski, medalista mistrzostw świata z 1982 roku Waldemar Matysik - piłkarski uniwersytet.
Nie mamy nic do stracenia, a tylko możemy zyskać. Niewielu na nas stawia, sami kibice też nie podbijają bębenka. Jasne, każdy chciałby, żeby nasi grali w fazie pucharowej, w której wszystko jest możliwe, ale na razie trzeba wyjść z trudnej grupy z wicemistrzem świata Francją, silną Holandią i też mającą swoje ambicje Austrią, która wygrała już 6 meczów z rzędu, w tym z Turcją w marcu 6:1, a w środę z innym finalistą Euro - Serbią 2:1. To też będzie niewygodny i silny rywal, o czym nie można zapomnieć.
Porównuję mecze towarzyskie biało-czerwonych z poprzednimi ME. Jak było w sparingach, a jak na samych mistrzostwach? Kiedy jechaliśmy na udany dla nas turniej do Francji w 2016, w towarzyskich grach w czerwcu było mizernie. Porażka z Holandią w Gdańsku 1:2 i rozczarowujący bezbramkowy remis z Litwą w Krakowie. Potem były wygrane, dobra gra i ćwierćfinał Euro – nasz najlepszy wynik w XXI wieku.
Wcześniej? Przed Euro 2008 wygrana z Albanią i remis z Danią na Stadionie Śląskim, żeby na samym mistrzowskim turnieju nie zaistnieć, nie licząc remisu 1:1 z gospodarzami, Austrią. Cztery lata później przed turniejem w Polsce trzy wygrane ze słabeuszami (Łotwa, Słowacja, Andora), a potem szybkie pożegnanie, jak przy Euro 2020/21. W czerwcu 2021 remis z Rosją we Wrocławiu 1:1, remis z Islandią w Poznaniu 2:2, no a potem trzy grupowej mecze i szybki powrót do domu.
Wniosek z tego jest taki, że nie ma co zastanawiać się specjalnie po tym, co będzie w piątek z Ukrainą i w poniedziałek z Turcją. W tych spotkaniach przed wszystkim trzeba uniknąć urazów i kontuzji, a całą parę przenieść na to, co będzie w niedzielę 16 czerwca w Hamburgu w rywalizacji z „Oranje”. Mecz otwarcia to spotkanie, którego nie można przegrać. Jeśli ułoży się korzystnie dla biało-czerwonych - wywalczymy choćby punkt - to potem z Austrią w Berlinie zagramy o wszystko, czyli o 1/8 finału. Naszą drużynę stać na niespodziankę, a determinacji nie powinno zabraknąć jej tym bardziej, że w tej obecnej kadrze są gracze, jak choćby Wojciech Szczęsny, którzy po turnieju w Niemczech pożegnają się z reprezentacją.