Z DRUGIEJ STRONY
Z DRUGIEJ STRONY
Michał Zichlarz
Walka o władzę
Walka o władzę czy to w polityce, czy w innym miejscu, trwa w najlepsze i trwać będzie. Nie inaczej jest w UEFA. Właśnie z funkcji szefa futbolowego departamentu Unii Europejskich Związków Piłkarskich zrezygnował Zvonimir Boban. Ten były świetny reprezentant Jugosławii, a potem Chorwacji, z którą w 1998 jako kapitan wywalczył 3. miejsce na mundialu we Francji, zaprotestował w ten sposób przeciwko działaniom prezydenta UEFA, Aleksandra Ceferina. O co chodzi? Słoweniec funkcję szefa UEFA piastuje od 2016 roku, kiedy zastąpił ustępującego w niesławie Michela Platiniego. Były świetny piłkarz miał przyjąć znaczące środki finansowe od innego działacza, byłego prezydenta FIFA, Seppa Blattera.
Prawnik z Lublany zastąpił Francuza, a w 2019 jego kadencja została przedłużona o cztery lata. A w kwietniu 2023 na następne czterolecie. Według statutu UEFA jej szefem można być przez trzy kadencje, a Ceferin chce, wzorem swoich poprzedników, rządzić praktycznie dożywotnio. Startował z hasłem ograniczenia kadencyjności, a teraz sam zamierza przedłużać swoją prezydenturę w nieskończoność. Chce startować w kolejnych wyborach w 2027, argumentując to tym, że na początku „dopełniał” tylko kadencję Platiniego. Ma to być „klepnięte” na kongresie w Paryżu na początku lutego.
Właśnie przeciwko takim działaniom zaprotestował Boban, legenda Milanu, w którym z sukcesami występował przez dekadę. Były świetny zawodnik mówi, że ograniczenia w kadencyjności miały - i mają - na celu uniknięcie złego zarządzania, co było normą przez lata. Teraz od tych szczytnych haseł działacze, z Ceferinem na czele, chcą odejść. Boban mówi ostro i wprost, że Ceferin jak walec dąży do pokonania wszelkich przeszkód i nie patrzy na dobro piłki, stąd właśnie jego decyzja o rezygnacji z funkcji dyrektora departamentu piłkarskiego UEFA.
Czy coś to zmieni? Pewnie niewiele. Pamiętajmy, że w tle tli się powstanie europejskiej Superligi, której oczywiście nie chce Ceferin, a pożądają bogate kluby. W grudniu Europejski Trybunał Sprawiedliwości stwierdził, że przepisy FIFA i UEFA zabraniające klubom przystępowania do konkurencyjnych rozgrywek, takich jak Superliga, są niezgodne z prawem.
Dzieje się w dużej polityce europejskiego futbolu, dzieje się też na krajowym podwórku, choćby w Górniku, gdzie na dobre rusza proces dotyczący sprzedaży klubu. Ile w tym wieku było już takich momentów? Czy to za panowania Koźmińskich na początku tego wieku, czy kilka lat później, kiedy klub przejmował Allianz i były szumne zapowiedzi zdobycia piętnastego mistrzostwa Polski. A jak się skończyło? Pamiętamy - na spadku z ekstraklasy w 2009 i wejściu w klub miasta, które musiało podjąć działania ratunkowe. Jak będzie teraz? Trudno powiedzieć. Walenie w miasto i panią prezydent przez kibiców, czy kolejnych odchodzących z klubu pracowników niewiele da. Jasne, przydałby się właściciel i z furą pieniędzy, i z konkretną wizją, ale – nie tylko w przypadku Górnika – nie wszystko jest takie proste. My na pewno będziemy wyczekiwali na kolejne wieści czy to z Zabrza, czy to ze szwajcarskiego Nyonu, gdzie mieści się siedziba UEFA.