Z DRUGIEJ STRONY

 

Michał Zichlarz

 

Stan gotowości

 

Za miesiąc mecz Polska - Estonia w Warszawie, półfinał barażu w ścieżce A o awans na czerwcowe mistrzostwa Europy. Ewentualna wygrana z notowanym na 123. miejscu w rankingu FIFA rywalem (jest pomiędzy Malawi a Zimbabwe) bezpośredniego awansu oczywiście nie da, ale jest to pierwszy krok do znalezienia się po raz piąty z rzędu w europejskiej elicie. To oczywisty cel reprezentacji prowadzonej przez Michała Probierza.

Co wiemy na miesiąc przed starciem z Estończykami? Kilku graczy już jest w formie i ze spokojem może szykować się do marcowych meczów. Piszę w liczbie mnogiej, bo nie wyobrażam sobie, że 26 marca nie zagramy z kimś z dwójki Walia - Finlandia. W bramce pewniakiem jest Szczęsny. Obroną powinien zarządzać Bednarek, który regularnie gra w walczącym o powrót do Premier League Southampton. Trudne chwile w Napoli przeżywa Zieliński, ale na kadrę z pewnością będzie gotowy. Atak? Kłopot bogactwa. Strzela Lewandowski, strzela Piątek w Turcji, jest Buksa. W ekstraklasie w bardzo dobrej formie jest Grosicki, a akces do drużyny narodowej zgłosili też inni, jak choćby Żurkowski, który w Empoli czuje się jak w domu. Jest na czym budować i w czym wybierać, a powiedzmy sobie szczerze - brak awansu na Euro to będzie sportowa i finansowa katastrofa!

Nie chcę nawet myśleć, czym się to skończy. Na pewno z kadry mogliby odejść tacy piłkarze jak wiekowi już Szczęsny, Lewandowski i Grosicki. Nie wierzę, że dalej na stanowisku zostałby selekcjoner Probierz. Sytuacja prezesa Cezarego Kuleszy też byłaby nie do pozazdroszczenia. O aspekcie sportowym nie wspominam, patrzę na finanse. Za sam awans na mistrzostwa Europy każdy z 24 futbolowych związków dostaje po 9,25 mln euro. Po obecnym kursie europejskiej waluty to 40 mln złotych wpływu do kasy PZPN. Inne ustalone przez UEFA premie na czerwcowo-lipcowy turniej w Niemczech? Wygrana w grupie wyceniana jest na milion euro, remis na pół miliona. Awans do czołowej „16” to kolejne 1,5 mln euro. Ćwierćfinał daje 2,5 mln euro. Zwycięzca maksymalnie może zarobić aż 28,25 mln euro. Jest o co grać i nie myślę tylko o kasie.

Żeby tak jednak było, trzeba scalić drużynę narodową i odpowiednio dobrać skład na - miejmy nadzieję - dwa barażowe mecze. Trzeba mieć opracowanych kilka wariantów. Pięć dni po meczu z Estonią - jeśli wygramy - przyjdzie nam zagrać albo w Cardiff, albo w Helsinkach. Szczegóły każdej z tych eskapad powinny być opracowane w najdrobniejszym szczególe. Wiadomo że nie tylko my bardzo chcemy zagrać na Euro. To samo dotyczy półfinalistów z 2016 roku, czyli Walijczyków, a także Finów, którzy nieźle pokazali się także na mistrzostwach Europy przed trzema laty, gdzie w swoim debiucie ograli Duńczyków i to na ich terenie. Z tymi reprezentacjami mamy wyjątkowo dobry bilans bezpośrednich gier, bo na 43 mecze - sumując starcia z Finami i Walijczykami – wygraliśmy 29, ponosząc ledwie cztery porażki - trzy z Finami w 33 grach i zaledwie jedną z Wyspiarzami.

Oby ten korzystny dla nas bilans był podtrzymany w marcu. Żeby tak było, trener Probierz musi dokonać właściwego doboru graczy na baraże. Trzeba trzymać kciuki za powodzenie jego misji, bo chcemy widzieć latem biało-czerwonych na niemieckich stadionach!